problem z adoptowanym kotem

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 20, 2016 11:09 problem z adoptowanym kotem

Witam. Proszę o poradę. Przygarnęłam 6-letniego kota brytyjskiego, gdyż u córki właścicieli ujawniła się alergia na kocią sierść. Przywiozłam go wieczorem, kotek był wystraszony, ale liczyłam się z tym, że musi oswoić się z nowym miejscem. Nie skorzystał z kociego domku zrobionego specjalnie dla niego, chwilę w nim poleżał,po czym schował się za łóżko.Siedział tam całą noc. Rano delikatnie go stamtąd wyciągnęłam, trochę go pogłaskałam i pozwoliłam odejść, gdy chciał. Wrócił za łóżko. Jakieś dwie godziny później próbowałam zrobić to samo i kot mnie zaatakował, mocno ugryzł w dłoń, zaczął "warczeć" i pokazywać zęby. Boję się, że się z nim już nigdy "nie dogadam", czy on już zawsze będzie tak na nas reagował? Bo boję się, że przy próbie zbliżenia zaatakuje dzieci... Ile czasu potrzebuje na aklimatyzację? Czy jest nadzieja na to, że kiedyś będzie "normalnym", przyjaznym kotem?

JoannaP0000

 
Posty: 3
Od: Śro kwi 20, 2016 10:18

Post » Śro kwi 20, 2016 12:01 Re: problem z adoptowanym kotem

Witaj!
Gratuluję nowego domownika :)
I po pierwsze - spokojnie. To normalne przy adopcji dorosłego kota. Dla niego to ogromny stres - nowe miejsce, zapachy, ludzie. Potrzebujecie czasu, cierpliwosci i zrozumienia, a w końcu będzie dobrze.

Kot powinien w tych pierwszych dniach mieć zapewniony cichy, własny kąt. Może osobny pokój, może łazienka, może chociaż wydzielony fragment pokoju (tak było u mnie, bo nie miałam warunkow na oddanie kotu całego pokoju). W tym miejscu powinien mieć jedzenie, posłanie, kuwetę (kuweta z czasem zostanie przenisiona na miejsce, w którym będzie cały czas, ale te pierwsze dni dobrze jak kot ma ograniczoną przestrzeń i wszystko "na wyciągnięcie łapki"), może i drapak. Dajcie mu spokój - nie namawiajcie go do wyjscia, nie głaskajcie. Ale też niech nie będzie cały czas sam. Kiedy adoptowałam dorosłą kotkę, wolontariuszka ze schroniska poradziła mi, żeby co jakis czas w te pierwsze dni - np. co godzinę - siadać blisko kota (ale bez bezposredniego kontaktu, np. metr, dwa metry od jego ukrycia) i czytać na głos jakies 10, 15 minut. Albo rozmawiać przez telefon. Spokojnym głosem, nie zwracając uwagi na kota, tak aby się oswajał ze mną, moim zapachem i głosem.
Aklimatyzacja kota w nowym domu może potrwać kilka dni, czasem dłużej. Zależy od kota, jego charakteru, zwyczajów, ale też od warunków, jakie mu zapewnimy w tych pierwszych dniach. Ale będzie dobrze, nie stresuj się. Co ważne, to obserwacja czy kot je, pije i załatwia się (najlepiej żeby żwirek i karma była ta sama, co w poprzednim domu). Mozliwe, że przy was jesć nie będzie, dopiero w nocy albo gdy jest sam w domu - dlatego dobrze sprawdzać czy jedzenia i wody ubywa z miseczek.

Może dla uspokojenia przeszukaj to forum - jest sporo takich wątków, np. ten viewtopic.php?f=1&t=173454&hilit=adopcja+doros%C5%82ego+kota
Zobaczysz, że takie zachowania są typowe i może będziesz nieco spokojniejsza.

Jest jeszcze Feliway - to syntetyczne feromony, które w dyfuzorze wkłada się do kontaktu - dla ludzi są niewyczuwalne, a kota nieco uspokajają i wyciszają. U nas pomogły i u wielu innych kociarzy też.

No i co do dzieci - zależy na pewno od tego, w jakim są wieku, czy są spokojne, czy będą chciały od razu kota przytulić - jesli to drugie, to ja bym chyba poczekała z oswajaniem kota i dzieci do czasu, aż kot zaakceptuje nowy dom i miejsce. Żeby nie fundować mu zbyt wielu wrażeń na jeden raz i żeby nie zrazić dzieci i kota wzajemnie do siebie.

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Śro kwi 20, 2016 15:45 Re: problem z adoptowanym kotem

Nie martw się reakcją kota. Jest przestraszony. Nie wyciągaj go zza łóżka. Postaw mu tam wodę, dawaj jedzenie - tak, żeby bez konieczności wychodzenia mógł pić i jeść. Zostaw mu tę przestrzeń, w miarę możliwości niech w najbliższej okolicy kota nie będzie hałasów.
Jak zacznie wyglądać z norki w Twojej obecności, nie reaguj na niego. Jakby to była oczywista oczywistość. Żadnych gwałtownych ruchów, ochów i achów.
To może potrwać nawet tydzień-dwa. Ale nienękany wyjdzie. Zacznie od spaceru na ugiętych łapach. Jak wyżej: nie reaguj. Mów wtedy do niego spokojnym, normalnym głosem.

I będzie dobrze. Zobaczysz.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie kwi 24, 2016 22:12 Re: problem z adoptowanym kotem

Dziękuję wam za porady, macie stuprocentową rację, dzieje się dokadnie tak, jak mówiliście, jestem pełna nadziei, trzymjcie kciuki za mojego Kiciusia :-

JoannaP0000

 
Posty: 3
Od: Śro kwi 20, 2016 10:18

Post » Pon kwi 25, 2016 10:04 Re: problem z adoptowanym kotem

Trzymamy :ok: Fajnie, że się oswaja, będzie coraz lepiej!

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon kwi 25, 2016 10:13 Re: problem z adoptowanym kotem

he he, brawo dla kiciusia za odwagę :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon kwi 25, 2016 14:26 Re: problem z adoptowanym kotem

Oj nie, nie wyjmuj kotka z jego kryjówki.
Jest strasznie zestresowany, potrzebuje spokoju.
Nic na siłę - to podstawa.
Poczytaj wątek: viewtopic.php?f=1&t=121595&hilit=oswajanie+dzikuski Mi on baaardzo pomógł.
Mam kotkę, wystraszoną potwornie. Adoptowałam ją w lutym i do dziś nie dała się dotknąć. Co nie zmienia faktu, że codziennie widzę postępy w jej udomowieniu :)

KatS i Femka dobrze prawią :)

Powodzenia! I chętnie poczytam o Twoim oswajaniu kotka :)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pt cze 17, 2016 11:55 Re: problem z adoptowanym kotem

hej,
MAm bardzo podobna sytuacje. w niedziele adoptowalam 2-3 letnia kotke ze schroniska. pierwszy poblem byl taki ze nie mogly jej zlapac i strasznie ja ganialy.
przywiozlam kotke do domu i po otwarciu transportera wyleciala i schowala sie za kanapa. Postepowalam tak jak piszecie, miseczki i kuweta kolo kryjowki, duzo do niej mowilam i tak we wtorek zaczela do mnie wychodzic i sie lasic, ale ostroznie... czasem na mnie syczy bez powodu (np jak wchodze do pokoju) ale jestem w stanie jej to wybaczyc :)
moj problem jednak polega na tym ze u kotki zaczal sie uaktywniac koci katar :(
wczoraj jakims cudem udalko mi sie ja zaladowac do transportera ale nie byla zadowolona, u weterynarza zachowywala sie wzorowo, dala zrobic sobie zastrzyki i obejrzec wszystko ale to dlatego ze bylysmy w gabinecie.
dostalam zalecenia aby zakraplac oczy i nos, oraz strzykawka doustnie podawac jakis lek. i tu sie pojawia wielki problem!
nie jestem w stanie jej zlapac, wyczuwa ze cos knuje i zaraz na mnie syczy i macha pazurami, jeszcze nie zdazylysmy sie do siebie przyzwyczaic a tu juz musze ja meczyc i stresowac... co gorsza sama sie boje jak ona tak mnie syczy, ale juz nawet pal licho ze podrapie tylko, ze caly ten stres z poczatku wroci do niej znowu
na niczyja pomoc liczyc nie moge, bo jak ktos obcy wchodzi do domu to zaraz sie chowa pod kanape.
nie wiem co mam z nia zrobic :(
dzisiaj odbieram krople z apteki i prawde mowiac nie mam pomyslu jak sie za to zabrac, jutro kolejna wizyta u weterynarza, na sama mysl mi niedobrze i plakac sie chce :(

Kreciczka

 
Posty: 3
Od: Pt cze 17, 2016 11:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt cze 17, 2016 19:32 Re: problem z adoptowanym kotem

Może warto omówić z wetem lek w zastrzyku o przedłużonym działaniu. Moja nieobsługiwalna kotka już nieżyjąca dostała convenię , antybiotyk działający 2 tyg, potem powtórka po 2 tyg i było po katarze. Mniej stresu niż pakowanie leku do pysia.

Alija

 
Posty: 2206
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 17, 2016 20:08 Re: problem z adoptowanym kotem

jak uda mi się jutro załadować ja do transportera i pojedziemy do weterynarza to zapytam o taki zastrzyk. Robiłam dzisiaj podejście żeby zakroplić jej oczy ale jak tylko się do niej zbliżam to ucieka, później się udało i skończyło się krwawymi ranami na moich rekach. jestem zrezygnowana :(
byłam przygotowana na to, ze nie będzie łatwo sie z nią zaprzyjaźnić, ale choroba wszystko komplikuje. Mieszkam sama i nie radze sobie z nią.

Kreciczka

 
Posty: 3
Od: Pt cze 17, 2016 11:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt cze 17, 2016 21:54 Re: problem z adoptowanym kotem

Trzeba myśleć, że to przejściowe. Ja też tuż po adopcji musiałam "gnębić" moją dwójkę. Trzeba było doleczać infekcje, pierwotniaki...Zastrzyki, co chwilę leki do pysia, wywlekanie do weta. Też martwiłam się, że będą się mnie bały i nie polubią. Trochę to trwało, ale koty szybko zapominają, nie trzeba się tym martwić . Będzie dobrze :ok:

Alija

 
Posty: 2206
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon cze 20, 2016 15:39 Re: problem z adoptowanym kotem

W sobote nie udalo mi sie zlapac Marlenki i do weterynarza pojechalam sama. Z racji, ze kocia jest nieuchwytna probujemy dosustnie. Dostalam Unidox i mm nadzeje, ze jej pomoze, bo zlapanie jej graniczy z cudem. Dodatkowo raz dziennie dostaje Immunodol. Na szczescie ma apetyt i zjada wszystko ze smakiem.
Wczoraj miala nawet przeblyski i wyszla zza kanapy troche sie pomiziac, ale tylko na chwile :) moze lepiej sie czuje.

Kreciczka

 
Posty: 3
Od: Pt cze 17, 2016 11:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 20, 2016 17:25 Re: problem z adoptowanym kotem

Unidox podobno nie ma wstrętnego smaku, może uda się podać w karmie, skoro kocia ma apetyt. Immunodol jest wręcz smaczny, moje koty chrupią go jak cukierki. Chociaż częściej podaję rozpuszczony strzykawką, żeby miały więcej wody.
A z Marlenką na pewno będzie coraz łatwiej i kiedy nabierze zaufania może stać się mega pieszczochą.
Powodzenia :ok:

Alija

 
Posty: 2206
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon cze 20, 2016 20:11 Re: problem z adoptowanym kotem

Kreciczka, wszystko będzie za jakiś czas dobrze. Przypominasz mi jak to musiałam się uganiać za moim kotem parę dni po adoptowaniu go ze schronu, bo uaktywniło się u niego bardzo ostre zapalenie spojówek. Lała mu się ropa z oczu. Najpierw jedno, a potem drugie oko miał strasznie zaczerwienione i nie mógł ich do końca otworzyć. Nie zawsze udało mu się je porządnie zakropić, bo mi się nieraz wyrwał i uciekł.

Twój problem z kotką minie. W końcu ją wyleczysz. Kotka boczyć się na Ciebie też długo nie będzie. Głowa do góry.
„ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty. ” (Albert Schweitzer)

Norma0204

Avatar użytkownika
 
Posty: 1085
Od: Wto sie 18, 2015 16:55
Lokalizacja: Gliwice Zabrze

Post » Pon cze 20, 2016 21:36 Re: problem z adoptowanym kotem

A do zakraplania czy do podawania leków na wszelki wypadek zakładaj mocne rękawice. ;)
Lub przed aplikacją spróbuj kota zawinąć w gruby ręcznik (zarzucasz na kota z góry i szybko opatulasz).
Niestety, załóż, że na zaprzyjaźnianie się przyjdzie czas później, teraz priorytetem jest wyleczenie.
Powodzenia :ok:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39504
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 15 gości