A u nas tak. W wyniku obserwacji wzajemnych stosunków oraz desperacji nowo przybyłej, wypuściłam dziś Lilkę z uwięzienia.
I siedzimy sobie w pokoju we trzy, ja na krześle, Fortu na fotelu, Lili na sofie.
To znaczy ja siedzę, bo koty wielce zestresowane, przyjęły pozycje obronne i ewidentnie są gotowe do ataku