Skarpetki Forever. Lili i Basia

właśnie takich

Zazdroszczę

że mną śpi tylko jeden a i ro na kołdrę...

» Pt lis 22, 2019 9:23 Re: Skarpetki Forever. Lili i Basia

zuza pisze:Zazdroszczę że mną śpi tylko jeden a i ro na kołdrę...

U mnie Kotori pod kolanami (i pod kołdrą), Fio przy twarzy na poduszce, Basil pod kołdrą przy tułowiu (wylizując szyję, ugniatając etc). I czasem ta miłość dość boli :wink:

Oj tak. Lili mnie czasem liże pod pachą :roll:

Ale czasem sie uklada wzdluz plecow gdy spie na boku i nawzajem sie grzejemy.
Najgorsze jest to, ze one co raz wchodza i wychodza.

Małż jest nieustająco zdziwiony jak można spać z kotem, który łazi po człowieku
Można
Przywykłam i w ogóle nie czuje, że Himalaya śpi NA mnie
Chyba, że ułoży się na twarzy, bo wtedy mnie poddusza i się budzę
No ale to już ponad 10 lat tak mam, to i nic dziwnego, że nie reaguję

Ja odkrylam ze nie moge zasnac nieoblozona kotami. Bo Ezio mi przygniata klatke piersiowa, Ryfka sie uklada w nogach (musze spac z nogami w litere A). Jak spie w hotelu to se klade tam poduszke i udaje ze to kot.

Discordia pisze:Jak spie w hotelu to se klade tam poduszke i udaje ze to kot.

Ja też!!!! :1luvu:

evanka pisze:Małż jest nieustająco zdziwiony jak można spać z kotem, który łazi po człowieku
Można
Przywykłam i w ogóle nie czuje, że Himalaya śpi NA mnie
Chyba, że ułoży się na twarzy, bo wtedy mnie poddusza i się budzę
No ale to już ponad 10 lat tak mam, to i nic dziwnego, że nie reaguję

U mnie tak samo. Tyle, że staż mamy osiemnastoletni

Nulka też spala ze mną
Tylko nie tak nachalnie jak teraz Himalaya

brysko, artykuł dla Ciebie:
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,1521 ... ata-w.html
O MAMIL-ach. :mrgreen:

Ooo, ale ja to już 4 lata temu czytałam

Choć artykuł starszy.
https://www.dailymail.co.uk/femail/arti ... Lycra.html
Ale chętnie przeczytam, później, gdyż za chwilę wybywam z moją armią MAWILek w góry

Przeczytałam i stwierdzam rzecz dziwną - znam 2 sztuki MAMILów i obie są płci żeńskiej :lol:

A ja rzuciłam okiem, doszłam do "Przebieranie się za zawodowych kolarzy" i już mi się czytać odechciało.

Gdyż, jak autorka ma zwyczaj wchodzić na Giewont w szpilkach, to jej sprawa, ale naprawdę istnieje do tego odpowiedniejsze obuwie.
I na tej samej zasadzie, w gaciach z wkładką i przylegającej koszulce dobrej jakości po prostu jeździ się o wiele wygodniej. Zwłaszcza jak się jedzie 6 godzin.
A jak się coś lubi, to się chce, żeby było przyjemniej. Bo wtedy lubi się jeszcze bardziej. Zwłaszcza jak się jedzie 6 godzin i średnio lubi obtarcia w kroku.

A spadek cukru w trasie spowodował raz, że chłopaka dwie wsie po górach szukało, bo padł w środku lasu i nie miał siły jechać dalej a noc zapadała.

To jest trochę tak, że ludzie nie wiedzą, o co w tym chodzi.
Kiedyś podzieliłam się faktem, że spaliłam na rowerze 1300 kalorii wg aplikacji. Na to jedna laska lekceważąco mi odpowiada: to musiałabyś ze 4 godziny jechać i po bardzo zróżnicowanym terenie górskim.
No właśnie tak jechałam, dla trenującego kolarza dzień jak co dzień

A ja się zgadzam z treścią artykułu - nie raz widzi się przerost formy nad treścią. I chyba o to autorce chodzi.

Tez rzucilam okiem. Jak autor artykuliku zaczyna dzielic ludzi na grupy, to mie sie odechciewa. I zazwyczaj jest to oparte o teorie wyciagniete z dupy.

Skarpetki Forever. Lili i Basia

Kto przegląda forum