To byłoby nie niezłe. Kiedyś chciałam zrobić składankę z jego różnych miauków.
Odwiedziła mnie koleżanka ze studiów - koty jej się podobają, bombarduje mnie zdjęciami słodkich kiciusiów i marzy o takim. Sęk w tym, że ona innych zwierząt niż rybki
* nigdy nie miała i jest mocno specyficzna(jej współlokatorki powiedziały, że jest neurotyczna i się obraziła).
Jest pedantką, maniaczką segregowania - jak grałyśmy w grę planszową cierpiała, gdy jakiś pionek stał na linii, a nie w samym centrum pola i musiała go poprawić.
Bardzo jej przeszkadzały kłaki - co ja serio odkłaczyłam mieszkanie, kanapę i starłam podłogę. Bureł otarł się jej o nogę, ślad futrzany zostawił, skubała się kilka minut. Na koniec poprosiła o rolkę, bo aż spodnie ją "swędziały" od sierści.
A potem Burełko dostał swojej wściekawki
co rzadko zdarza mu się przy gościach. Wielkie czarne oczy jak u kosmity, jeżdżenie na pazurach i odbijanie się od mebli. M. była przerażona! Zapytała, czy można wychować kota, żeby tak nie robił, bo to straszne, a ona ma szklane figurki na parapecie.
Nie widzę jej, jako kociej pańci. Mam nadzieję, że Burełko dobitnie zaprezentował jej, że wizja słodkiego kiciusia z internetu rozmija się z rzeczywistością.
* Z akwarium jest tak, że jak się zaleje, uruchomi to zbiornik, to on potem dojrzewa kilka tygodni i dopiero wtedy można ryby wpuszczać. Wodę się podmnienia, a nie wymienia całkowicie, bo wymiana oznaczałaby restart - znów trzeba by było czekać kilka tygodni. Z tego co pamiętam, ona zamiast podmian robiła ów restart, żeby im...wyczyścić kamyczki, bo drażnił ją nalot. I nawet zapytała mnie, dlaczego po takim czyszczeniu część rybek jej pada, przecież mają tak czyściutko.
Ja to mam szczęście do oryginalnych ludzi ;p
Trzy koty moje. Czwarty tylko ze mną mieszka.