hannibal pisze:W Warszawie w latach 50 tych w wielu starych kamienicach były kuchnie węglowe.Zastąpione pózniej gazowymi.U nas w mieszkaniu były też piece.Jest co wspominać.Nic nie zastąpi ciepełka od piecowych kafli.Żar w palenisku, na szybach malowane mrozem kwiaty, zapach piekącego się w niedzielę kurczaka...Zapach pastowanych klepek,które skrzypiały przy każdym kroku.I zapach książek , których było mnóstwo.Mogą schować się w kąt najdroższe apartamenty.
Mam takie same wspomnienia piecow kaflowych i kuchni weglowych...na ktorych zawsze mruczal czajnik. Na oknach werandy kwiaty malowane mrozem, zapach pasty do padlog....sluchalam z mama Matysiakow, w Jezioranach.... i Podwieczorek przy mikrofonie i smiech taty....dlaczego to tak wszystko szybko minelo.