Hannibal nie miał swojego wątku, było o nim tutaj
viewtopic.php?f=13&t=166615Pokrótce jego historia.Pojawił się w grudniu 2014 roku na moim osiedlu.Piękny, ale bardzo płochliwy kot przychodził na jedzenie pod okno p.Izy.Uciekał jednak, kiedy tylko się pokazałam na podwórku, nawet nie mogłam zrobić mu zdjęcia.Panicznie bał się innych kotów, psów, ludzi, wszystkiego.Gdzie mieszkał, skąd się wziął? Nie wiadomo.Powolutku przyzwyczajał się do mojej obecności, a nawet polubił i chodził za mną jak cień.Wystarczyło jednak, że zbliżyłam rękę a już wbijał w nią pazury, gryzł mnie również w nogi.Bez ostrzeżenia.Domagał się jednak mojej obecności, odchodził od miski, kiedy ja odchodziłam i biegł za mną próbując wejść na klatkę schodową.O świcie już siedział na ławce pod moim blokiem i czekał na mnie.Jeśli padało to wchodził pod samochód i tam czekał.Serce mnie bolało, ale bałam się brać takiego kota do domu.Wsadziłam go kiedyś do transporterka i pojechał do lecznicy, został tam wykastrowany i odrobaczony.Po powrocie zamieszkał w piwnicy, całkiem przyzwoitej, ciepłej i czystej.Dostawał jeść, miał kuwetę, zabawki, czyste posłanka, ale kiedy tylko okienko zostało otwarte wrócił na moje podwórko i znowu zaczął grać na moich emocjach.W desperacji wzięłam go do domu, zamieszkał w łazience, potem w kuchni, kiedy łazienkę musiał zająć Mruczuś.Hannibal okazał się kotem mądrym, miziastym, fantastycznie dogadywał się z moimi kotami.Takiego kota nie miałam i mieć nie będę.Uroda, inteligencja w jednym, ale przede wszystkim uczucie jakim mnie obdarzał są nie do opisania.Ktoś jednak pokochał go równie mocno jak ja i dał mu dom, taki, o jakim dla niego marzyłam.P.Małgosiu, dziękuję bardzo