Koty Dwa. Syczenie podczas jedzenia.

Jakiś czas temu mój kocurek był smutny i szukał przyjaciela. Przyjaciela dostał i po przejściowych problemach: "co to jest?" "czemu on chce cały czas spać?!" "czemu to takie małe i słabe, że jak pacnę łapą to przeleci przez cały pokój?", kot kota pokochał miłością wielką, razem śpią, razem się bawią i 5 minut bez siebie wytrzymać nie mogą. Było w porządku i w sumie nadal jest oprócz jednego małego przedziwnego problemiku. Moje kociska nie są agresywne ani w stosunku do ludzi, ani psów, ani siebie nawzajem, takie przylepy dwie... Problem pojawia się, gdy w grę wchodzi jedzenie. Do tej pory zaobserwowałam to tylko jak w grę wchodziła wołowina. Starszy na młodszego syczał i wyganiał go z kuchni by sam wszystko zeżreć. Wołowina była rzadko(raz na trzy/cztery miesiące) bo my z tych co zagrażają polskim tradycyjnym wartościom i mięsa nie jemy. Ostatnio ten sam problem zaobserwowałam przy normalnym posiłku. Dostają taką samą karmę, w tej samej ilości, w takich samych miseczkach, na takich samych podstawkach i o tych samych godzinach codziennie. No i się zaczyna nasz mały cyrk.
Wersja pierwsza: Starszy syczy na młodszego, to młodszy odchodzi i nie je.
Wersja druga: Starszy syczy na młodszego, młodszy go ignoruje, więc starszy siedzi syczy i nie je.
Wersja trzecia: Miseczki po dwóch stronach pokoju i każdy je bez syczenia.
Ogólnie nie ma szans, żeby zjadły spokojnie koło siebie. I tak od dwóch dni. Ma ktoś pomysł jak tym dwóm małym małpom wytłumaczyć, że syczeć na siebie nie wolno i jeść trzeba razem? Żadny żadnego nie atakuje, nie przegania w inny sposób niż syczeniem, ale wolałabym to rozwiązać niż im do reszty odbije i zacznie się to przenosić na inne sfery życia.
Wersja pierwsza: Starszy syczy na młodszego, to młodszy odchodzi i nie je.
Wersja druga: Starszy syczy na młodszego, młodszy go ignoruje, więc starszy siedzi syczy i nie je.
Wersja trzecia: Miseczki po dwóch stronach pokoju i każdy je bez syczenia.
Ogólnie nie ma szans, żeby zjadły spokojnie koło siebie. I tak od dwóch dni. Ma ktoś pomysł jak tym dwóm małym małpom wytłumaczyć, że syczeć na siebie nie wolno i jeść trzeba razem? Żadny żadnego nie atakuje, nie przegania w inny sposób niż syczeniem, ale wolałabym to rozwiązać niż im do reszty odbije i zacznie się to przenosić na inne sfery życia.