Skąd wziął się Miluś? Nie wiadomo.Ponoć pojawił się tuż po świętach na moim podwórku, koczował kilka dni pod klatką sąsiedniego bloku.Do p.Izy przyprowadził go Tino, kot, który od czasu, kiedy p.Iza tymczasowała malutką krówcię Felusię stał się wielbicielem kotów tak umaszczonych.Krówek dostał jeść, wyspał się, ale potem wyszedł z Tino na zewnątrz.P.Iza uznała, że to pewno czyjś wychodzący kotek.Następnego dnia jednak sąsiad przyniósł go do p.Izy mówiąc, że biedne kocisko śpi pod klatką.On nie może go wziąć, bo ma dwa psy, terrierowate, bardzo niemiłe dla kotów.To prawda, znam te psy.No, cóż, p.Iza nie miała sumienia kota wyrzucić, Tino chyba nawet się ucieszył i tym oto sposobem mamy nowego kota.Piszę "mamy", bo przecież nie zostawię p.Izy bez pomocy.Ona jest fantastycznym domem tymczasowym, ale ani sił, ani środków nie ma, aby wszystkim się zająć.Z powodu wolnych dni Milusia mogłam zabrać do weta dopiero w poniedziałek.Został zbadany, okazało się, że ma ok.9-10 miesięcy, że jest w świetnej kondycji, tylko w uszach czarno od świerzbu.Dostał spot-on na kark, czyli takie dwa w jednym, bo zarobaczony też jest na bank.Miluś był po drodze grzeczny, ale u weta chwilę trzeba było poczekać, denerwował się więc i na stole zaczął już protestować, w drodze powrotnej miaukolił, ale bardzo się ucieszył, kiedy już dotarł do domu p.Izy.
Na początku były pewne problemy z kotkiem.Otóż, Miluś nie potrafił załatwiać się do kuwety.Grzebał w niej, kopał jak górnik, ale chciał wychodzić na zewnątrz.Młode to i głupie, ufne, nie chciałyśmy więc, aby gdzieś się zgubił, wpadł pod samochód...itd.Jakoś się wreszcie udało i teraz Miluś jest kotem w pełni kuwetkowym.Dla jasności, nigdy nie załatwił się poza kuwetą.Jest czyściutki.
Dlaczego Milus? Kilka dni był bezimienny, p.Iza nie miała pomysłu na imię, ale ponieważ kotek jest przemiły, miziasty to takie imię wydało jej się odpowiednie.Miluś śpi na poduszce nad głową p.Izy, mruczy jej kołysanki, a kiedy p.Iza się budzi to liże ją po twarzy i ręce, no słodziak z niego.Próbuje Tino wciągnąć do zabawy, ze skutkiem mizernym, ale radzi sobie.Ma tor z piłeczką, który bardzo mu się podoba, lubi gonić kuleczkę z folii, jakieś patyczki też są zabawką.Oczywiście laserek też jest w użyciu.Miluś lubi wszystkich, inne koty, nie boi się dzieci.U p.Izy była kuzynka z małą córeczką, dość hałaśliwym dzieckiem, ale Miluś pozwalał się głaskać, był zadowolony, że dziecko się nim interesuje.Apetyt Milusiowi dopisuje, je karmę dla juniorków, surowe mięsko, dobrą suchą karmę i już robi się z niego kluseczka.Sierść ma piękną, oczka błyszczące, zdrowiutkie, ani śladu kk.Zdjęć jeszcze nie mam, tylko trzy zrobione, kiedy Miluś zamieszkał u p.Izy i zażywał spaceru na parapecie okna.Postaram się o nowe, oczywiście.
Oto Miluś.Ma fajną łatkę pod bródką, a na grzbiecie, na czarnym tle jakby biały rysunek przypominający sieć pajęczą.