Strona 1 z 100

Felicita,Sevenek&Bohun.W DT Fox i Adaś, Marlon w DS. Fox (*)

PostNapisane: Pon lis 16, 2015 18:02
przez FElunia
Chciałam Wam przedstawić nasze dwa Sierście - Felicitę i Sevenka. Niektórzy z Was mogą mnie znać z forum Ragdollowo. Bo Felicita jest właśnie Ragdollkiem pochodzącym z katowickiej hodowli Lagooneyes*PL. Felunia to mój (nasz) pierwszy kotek, urodziła się 20 marca 2014 roku i zamieszkała z nami 15 czerwca 2014 roku. Daleko jej do kotka wystawowego i ma mało Ragdollowy charakter, ale i tak ją uwielbiam i jest dla mnie moją wymarzoną Księżniczką <3 Natomiast Sevenuś pochodzi z hodowli Krzaki za Garażem, gdzie w dramatycznych okolicznościach został odnaleziony razem z siostrzyczką 5 czerwca tego roku i tak do nas trafił. Teraz ma około 6,5 miesiąca, jest miziakiem i słodziakiem oraz rozrabiaką. <3 Historię Sevenka, naszego Motokotka postaram się niedługo opowiedzieć, podobnie jak inne historie naszych (i nie tylko) kotków.

ObrazekObrazek

ObrazekObrazek

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Pon lis 16, 2015 21:23
przez mir.ka
jesteśmy :1luvu:
rude i bure i czarne i małe :wink:

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Pon lis 16, 2015 21:27
przez FElunia
Serdecznie witamy! :1luvu:

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Pon lis 16, 2015 21:40
przez mir.ka
nareszcie mogę bliżej poznać Twoje śliczne kociaki :wink:

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Pon lis 16, 2015 22:08
przez Gosiagosia
My się też chętnie przywitamy.
Obrazek

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Pon lis 16, 2015 23:08
przez kocka
bury Kmin z Łodzi też sie wita :201461

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Wto lis 17, 2015 11:56
przez FElunia
Ogromnie mi miło Was gościć w wątku moich kotków :) :201430 :201453

Poopowiadam trochę o moich kotkach.

Kiedy Felicita trafiła do nas, była taką słodką chmurką:
Obrazek
Byliśmy przeszczęśliwi, że taki fajny kotek jest z nami. Niestety, koteczka źle znosiła samotność. Kiedy wychodziliśmy z domu do pracy płakała pod drzwiami, a mnie pękało serce. Zdecydowaliśmy się na drugiego kotka.
I tak pod koniec sierpnia 2014 roku zamieszkała z nami druga Ragdollka - Olimpia z hodowli Mruczek*PL.
Obrazek

To był ogromny błąd. Olimpia (która przez mojego TŻeta, fana książek Sapkowskiego została nazwana Triss) była wówczas kotką pięcioletnią, wycofaną z hodowli championką. Niestety, okazała się kotem bardzo strachliwym. Pierwszy tydzień spędziła za łóżkiem. Zajęło nam miesiąc, by zaczęła wychodzić poza swój pokój i by załatwiała się do kuwety. Polubiła TŻeta, mnie nie lubiła. Ale stosunki Trisski z Felusią były złe. Mała chciała się bawić, Trisska bała się własnego cienia. Ciągle się chowała, całymi dniami przebywała w budce. Próbowaliśmy wszystkiego (nie będę Was tym zanudzać) ale było coraz gorzej. Od lutego 2015 Triss zaczęła nam robić nieustanne nocne koncerty :( Te jej nocne wycia sprawiały, że sypiałam po 3-4 godziny i chodziłam jak zombie. A kwietniu Fela zaczęła się załatwiać poza kuwetą. Zdecydowaliśmy się, że oddamy Trisskę do domu bez innych kotów, zwłaszcza małych. Ale najpierw chcieliśmy ją gruntownie przebadać, by nowi właściciele mieli pewność, że mają zdrowego kota. Zrobiliśmy na początek testy na FeLV/FIV i ku naszemu przerażeniu test FeLV wyszedł pozytywny. Postanowiliśmy powtórzyć badania w Warszawie, ale na wyniki trzeba było czekać tydzień. Poprosiliśmy moich teściów, by przez ten czas przetrzymali Trisskę u siebie. Po tygodniu okazało się, że pierwszy wynik wyszedł fałszywy i wynik na FeLV jest negatywny! A teściowie zakochali się w Trissce po tym wspólnie spędzonym czasie i zapowiedzieli, że za nic jej nikomu nie oddadzą! I tak Trisska zamieszkała na stałe u nich i jest tam zupełnie innym kotem! Jest bardzo szczęśliwa, całe dnie spędza rozłożona na kanapie, teścióweczka jej bez mała nabija smakołyki na kiełek ;) i wszystko jest w porządku (oczywiście nocne wycia nigdy się nie powtórzyły).
A Fela została sama. Myśleliśmy, że tak zostanie. I wtedy - czerwcu tego roku - na naszej drodze stanął Sevenek...
Ale to już temat na odrębną opowieść :)

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Wto lis 17, 2015 12:17
przez Gosiagosia
Czekamy na opowieść o Sevenku. :1luvu:

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Wto lis 17, 2015 14:44
przez mir.ka
lubisz dozować napięcie :mrgreen:

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Wto lis 17, 2015 18:29
przez FElunia
Gosiagosia pisze:Czekamy na opowieść o Sevenku. :1luvu:

mir.ka pisze:lubisz dozować napięcie :mrgreen:


Zanim opowiem o Sevenku, muszę opowiedzieć inną historię, bo to ma związek z Sevenkiem :mrgreen:

Moi rodzice mieszkają na tym samym osiedlu co ja. I w zeszłym roku jesienią przychodził pod ich blok czarny kotek. Mieszkańcy go zaczęli dokarmiać, kotek przeganiał szczury i wszystko było ok. Trochę intrygująca była żarłoczność kotka. Aż okazało się, że oczywiście to są TRZY czarne kotki :mrgreen: Jeden z nich do tego był kotką, która urodziła jesienią 3 kociaki. I tak kotków zrobiło się sześć. Stwierdziłam, że tak dalej być nie może, bo za chwilę kotków będzie szesnaście (a dziki straszne, o podejściu do nich nie ma mowy!). Dlatego zainteresowałam się kastracją wolnożyjących kociambrów w moim mieście. I ok - są talony na darmowe zabiegi, można je dostać w Urzędzie Miasta, ale sam sobie człowieku złap kota, zawieź na zabieg, przetrzymaj w tym czasie itp. Zaczęłam szukać pomocy, co było drogą przez mękę. Ale w końcu skontaktowałam się z Marlenką z sosnowieckiego schroniska, od niej dostałam namiary na Iwonkę, wolontariuszkę Kociej Chatki. Wypożyczyłam sprzęt z Fundacji Szanowny Pan Kot (m.in. klatkę-łapkę i klatkę pobytową), pobrałam talony. I tak się zaczęło, w kwietniu i maju załatwiłyśmy stadko, tzn. dzięki Iwonce sześć kotów zostało ciachniętych (jedna z tych jesiennych małych koteczek już była w ciąży!). Tak po raz pierwszy zetknęłam się z Kocią Chatką i kotami, dla których los nie był tak łaskawy jak dla moich dwóch kapryśnych panienek. Ale jeszcze wtedy nie sądziłam, że będę umiała zająć się potrzebującymi kotami.

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Wto lis 17, 2015 19:30
przez MaryLux
Przycupnę

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Wto lis 17, 2015 19:47
przez Moli25
Jestesmy oczywiscie u pieknot!

Obiecuje przysiąść do lektury w wolnej chwili, póki co zegarek jakoś tak szybko wskazówki przesuwa :|
Brakuje mi czasu nawet na swoj wątek :placz:

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Wto lis 17, 2015 21:22
przez kocka
chcemy dalej :201494

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Wto lis 17, 2015 22:16
przez FElunia
Witam Was bardzo serdecznie :D

Historię Sevenka opowiem może jutro. Dziś smucę się razem z mir.ką z powodu śmierci Maksia i jakoś nie mam nastroju na dalszy ciąg opowieści :cry:

Tymczasem gorąco zapraszam na bazarek dla Porszaczka i Płoci :)
viewtopic.php?f=20&t=171732

Re: F&S czyli szarobure koty dwa

PostNapisane: Śro lis 18, 2015 14:37
przez FElunia
A oto obiecana historia Sevenka:

W pewien czerwcowy piątkowy wieczór wybraliśmy się na przejażdżkę motocyklem. Po naszej przejażdżce TŻ pojechał odprowadzić motocykl do garażu. Było już późno, po 22. Po chwili zadzwonił do mnie, bym szybko się pojawiła w garażu.
Okazało się, że gdy podjeżdżał pod garaż (na szczęście bardzo wolno, bo droga jest beznadziejna), pod koła wszedł mu mały kotek. TŻ zatrzymał się i po chwili usłyszał drugiego kotka. Maluszki pchały się do cieplutkiego motocykla, a w końcu zaczęły się wspinać po TŻecie!!! Ten zaskoczony delikatnie odniósł kotki na trawę przy krzakach (na placyku między garażami), ale zanim doszedł do garażu kotki były przy nim. Biedne, ciągle piszczały. Jednemu nie było widać oczka. Po konsultacji z doświadczoną w sprawach kotków Iwonką zdecydowaliśmy się odnieść je z powrotem na miejsce, z którego wyszły, w nadziei, że wrócą do mamy. Kotki znowu przyszły do garażu, no to my znowu z nimi w tamto miejsce. Za chwilę kotki znowu były przy garażu i pchały się do środka. Powtórzyliśmy manewr z wyniesieniem. Z ulgą zobaczyliśmy dorosłego kota idącego w ich kierunku i piszczenie kotków ustało. W ciemności nic nie widzieliśmy.
Oczywiście nie dawało nam to spokoju, więc w sobotę o 9 poszliśmy do garażu. Kotków nie było przed garażem, nie było ich też na trawie w miejscu gdzie je zostawiliśmy. Z przerażeniem zauważyliśmy je po chwili. Leżały parę metrów dalej na chodniku, w pełnym słońcu, które mimo wczesnej pory mocno grzało. Wydawało się, że nie żyją, wyglądały jak martwe. Łaziły po nich wielkie muchy. Serca stanęły nam z przerażenia. Ale gdy podeszliśmy bliżej, okazało się, że kotki jeszcze żyją! Gdy nas zobaczyły znów zaczęły żałośnie piszczeć, zwłaszcza ten z jednym oczkiem. Było oczywiste, że musimy je stamtąd zabrać! (a za chwilę mieliśmy się szykować, bo szliśmy w tym dniu na wesele).
W ogóle nie wiedzieliśmy co robić, ale poratowała nas Iwonka z KCH, dostarczyła nam szybciutko transporterek. Z przerażeniem odkryliśmy, że to, co braliśmy za zabrudzenia z trawy na ich małych ciałkach, to larwy much! 8O Zaczęłam przemywać sklejone oczko kotka. Na szczęście miał oczko, ale wypłynęło z niego dużo ropy. TŻ pojechał z kotkami do weta (a ja do fryzjera przed weselem :D). Kotałki dostały antybiotyk. Okazało się, że ten z chorym oczkiem to kotek (z kocim katarem), a druga to koteczka. Koteczka miała na sobie tyle larw, że została częściowo ogolona. Na szczęście na skórze nie było żadnych ran.
Tak wyglądały po zabraniu z chodnika: Dżigsia patrzy TŻetowi w oczy, a obok jest Sevenek :)
Obrazek
To też Sevenek:
Obrazek

Dużo później okazało się, że do garaży pchała się kotka z trzema maluchami, ale wszyscy je przepędzali. Czy zmarł ten trzeci maluszek, czy kotka nie przeżyła, czy oboje? Tego nie wiemy, ale prawdopodobnie te larwy na nasze maluszki przeszły z martwego zwierzęcia.
Ze względu na to, że w garażu przy którym zostały znalezione są 2 motocykle TŻeta - Suzuki GSX-R zwane "Dżigsą" i Honda 750 Seven Fifty, zwana Sevenką, to koty dostały motocyklowe imiona - Dżigsia i Sevenek.

Na początku kotki były w klatce pobytowej, którą miałam w związku z wcześniejszymi wydarzeniami związanymi z "dziczkami". Za zgodą mojego taty kotki umieściliśmy w pralni, ale po awanturze z sąsiadką umieściliśmy je w drugim garażu. Od mir.ki :1luvu: dostaliśmy mleczko i butelki, bo na początku karmiliśmy maluchy butelką.
Tata bardzo nam pomagał, karmił maluchy gdy byliśmy w pracy, masował im brzuszki i był dla nich kocią mamą ;) Kotki zostały wymyte, pozbyliśmy się tych okropnych robali. W garażu było bardzo ciepło, do tego miały termoforek i grzejnik. Miały taki apartament:
Obrazek
I były takimi słodziakami:
Obrazek
ObrazekObrazek
Tu widać wygolony boczek Dżigsi.
Obrazek
Mieszkały w garażu przez 3 tygodnie. Po tym czasie Dżigsia zamieszkała u koleżanki w Katowicach.
My zaś postanowiliśmy przygarnąć Sevenka. Baliśmy się jak na niego zareaguje Fela, tym bardziej, że mieliśmy z nią problemy z załatwianiem się poza kuwetą. Ale dokocenie przeszło bezproblemowo.

Wszystko dobrze się skończyło.
Sevenek jest niesamowicie kochanym kotkiem. Wygląda teraz tak:
Obrazek
Z Felusią mają dobre układy:
Obrazek

A z Dżigsi-Małgorzatki wyrosła taka piękna dama:
Obrazek

I tak wygląda historia naszych Motokotków :D
A jeszcze opisałam ją niedawno do ulubionej motocyklowej gazety Maćka i mój list został opublikowany. Tak nasze słodkie Motokotki stały się bohaterami listu w gazecie dla twardzieli :)