jestem świeżakiem na tym forum, toteż nie wiem, czy piszę w dobrym dziale. Sprawa jest nieco niepokojąca i dziwna, a że nie znam się na kotach, piszę do ekspertów

Dwa, prawie trzy tygodnie temu adoptowaliśmy naszego pierwszego kota, o którym od dawna marzyła moja ośmioletnia siostra. Już w transporcie okazało się, że około roczny Ekler bardzo boi się wysokości - piszczał, gdy któreś z nas go podnosiło, po postawieniu na kolanach czy na ziemi momentalnie się uspokajał. Podobnie sprawa miała się z braniem na ręce. Ot, taki lęk wysokości, młody stopniowo go przezwycięża.
Szybko okazało się też, że ma bardzo słaby wzrok - wpada na sprzęty, ludzi, reaguje wyłącznie na dźwięk - dopóki piłka się toczy, biegnie za nią, gdy pomachać mu zabawką przed oczami, nie wodzi za nią wzrokiem, chyba że zadzwoni dzwoneczek do niej przymocowany.
Jest to kociak bardzo lękliwy, nie znamy jego historii. Wiemy tylko, że przeszedł koci katar. Na wściekliznę i tyfus go zaszczepiono.
Kilka dni po adopcji Ekler zaczął, lekko mówiąc, wariować. Zaczęło się od drapania i gryzienia podczas zabawy, potem począł na nas naskakiwać, a teraz udało się nam zauważyć, że dziwnie zachowuje się w godzinach wieczornych, tak między ósmą a dziewiątą. Rzuca się po podłodze, wpatruje w jakiś punkt na ścianie, atakuje wszystkich, zabawki i ludzi, a po dziewiątej piętnaście się uspokaja.
Kotek normalnie je, pije, myje się. Ma ktoś pomysł, co to jest? Słyszy sąsiadów czy co? Jeżeli to istotne, nie został jeszcze wykastrowany.
Proszę o szybką odpowiedź, bo moja siostra się łzami zalewa, a i my z mamą się martwimy, czy coś mu nie jest. Nie mamy pomysłu na to, co może go tak niepokoić.
W schronisku mówili, że to pieszczoch jest i w ogóle. Po tej magicznej godzinie łasi się i przytula.