Re: Muszkieterowie: - koniec

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 13, 2018 14:58 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

:-D :-D Dobre z tym małżem :-P. On też tu czytuje? Wie już ile mu wychodzi na kocie :-D?
Wiesz, chyba wczoraj, wyczytałam, że najdłużej żyjący kot w historii miał ponad 38 lat!! Jaka to inspiracja :-)! Dlatego ja się tak interesuję zdrowym żywieniem swojego okruszka i siebie (ZUSowi na przekór, niech mi płaci do 150,jeśli jeszcze będzie :-P).
Przeczytałam kilka pierwszych i ostatnich stron Twojego wątku Michalina (z czasem więcej :-)) i widzę, że panowie chorzy już od poprzednich części :-(. Twoje kotki też są znalezione?
A jak się czujecie na myśl o przeprowadzce do mniejszego lokum? Ja się przeprowadziłam kilka lat temu do kawalerki z większego mieszkania i gdyby nie myśl, że zbieram sobie na mały domek z ogródkiem, to bym tu jajko zniosła. Ale duży balkon to super sprawa :-) dla wszystkich :-), więc są powody do radości i mruczenia :-).
aleksandra&maj
 

Post » Nie maja 13, 2018 15:07 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

Wszystkie są znajduchy: Drabik był znaleziony na parkingu w Nowej Hucie i był takim typowym blokersem, który rządził "na dzielni". Felicjan Miaucik to syn piwnicznej kotki, Aster pochodzi z działek i jak był mały, to namiętnie kopał w doniczkach, a Kikur urodził się w zsypie na śmieci. Kocia arystokracja pełną gębą. :)
Kikur cierpi na niewydolność nerek, to niestety choroba nieuleczalna. Aster miewa epizody z zatykaniem się ze stresu, ale ostatnio - tfu! tfu! - jest o niebo lepiej. A Felicjanek najzdrowszy ze wszystkich.
Decyzję o przeprowadzce podjęliśmy (my, ludzie, kotów nie pytaliśmy) rozważając wszelkie za i przeciw. Mieszkanie jest dla nas za duże, a poza tym jesteśmy coraz starsi i za jakieś 20 lat nie będziemy mieć siły wdrapać się na czwarte piętro bez windy i posprzątać tych hektarów. A im człowiek starszy, tym trudniej przenieść się w inne miejsce. Nadarzyła się okazja, to korzystamy.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto maja 15, 2018 1:36 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

Miszelina, chciałam odpisać Ci w niedzielę od ręki, bo bardzo fajnie mi się z Tobą pisze :), ale pochłonęło mnie sprzątanie mojego tyci mieszkanka (malutkie,ale sprzątania,aż nadto :D).

Może dlatego,że sama niedawno znalazłam kocie dziecko, to dużą przyjemność sprawia mi czytanie o początkach u innych. W sensie jak duzi znaleźli swoje mruczki, jak mruczki trafiły na swoich dużych:). Twój opis dżentlemanów z podwórka przeczytałam z przyjemnością:).

W sypie na śmieci!!?? W niedzielę, jak to przeczytałam pierwszy raz, to mnie bardzo zaskoczyło. Napisz coś więcej jak możesz,bo mnie to ciekawi. To, rozumiem, taki nieczynny zsyp był? Ale kotka dziwnie wybrała i chyba nie do końca bezpiecznie,czyż nie?
Trzymam mocno kciuki za wszystkie Twoje kotki:). Cieszę się,choć ich przecież nie znam, że u Asterka lepiej ostatnio:).
Niewydolność nerek :( u Kikura jest z powodu tego,że urodził się właśnie w zsypie na śmieci? Miejsce urodzenia jakoś wpłynęło na jego zdrowie? Podejrzewam,że tak...:(.
Jak Ty w ogóle je znalazłaś Miszelina? Dokarmiałaś je czy ich mamy, w sensie, no wiesz, skąd wiedziałaś, na przykład, że Kikur z mamą i rodzeństwem w tym zsypie mieszka? Jestem bardzo ciekawa :).

"Sprzątać hektary " podoba mi się to wyrażenie :D. Bardzo :)! Bardzo fajne :)! No ja planuję mieć hektary, ale trzeba najpierw na nie zarobić.
Jeśli mogę podpytać, nie przeszkadza Ci Miszelina mieszkanie w bloku? Dla mnie to męczarnia i tylko myśl o własnym domku z własnym kawałkiem ziemi z trawą mnie trzyma.
aleksandra&maj
 

Post » Wto maja 15, 2018 5:14 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

Dziękuję Ci za miłe słowa, ja też bardzo chętnie czytam Twoją historię, masz wciągający styl opowiadania.
Akurat Kikura znalazły, tj. zlokalizowały u karmicielki, która go (wraz z rodzeństwem) z tego nieczynnego zsypu wyciągnęła, moje koleżanki z fundacji. Przez wiele lat działałam bowiem bardzo aktywnie w Fundacji AFN w Krakowie, przez 7 lat prowadziłam tam kociarnię, spędzając w niej cały wolny czas, chociaż nie miałam go zbyt wiele. Bywało, że do domu wracałam nocą, no ale jeśli w kocińcu było w porywach do 30 kotów, a każdemu trzeba było posprzątać, dać jeść, z większością się pobawić, to schodziło. Potem musiałam z aktywnością kocią przystopować, oddałam pole młodszym wolontariuszom i teraz tylko czasem jeszcze pomagam z doskoku, np. potymczasuję jakiegoś kota przez krótki czas. Niestety moi panowie nie bardzo lubią małe kociaki, więc i to zdarza się rzadko. W końcu komfort moich starszaków jest najważniejszy.
Co do Kikurzych nerek, to niekoniecznie miejsce urodzenia na nie wpłynęło. Moja wetka podejrzewa, że wszystko zaczęło się od uporczywego i nawracającego zapalenia pęcherza jakieś 4-4,5 roku temu, przy czym na posiewie moczu nie wychodziło nic. Próbowaliśmy wielu leków, ale Kikur na żadne leczenie nie reagował. Jakaś uporczywa bakteria, która z pęcherza przeniosła się do nerek, spowodowała ich stan zapalny (śródmiąższowe zapalenie), a od tego prosta droga do niewydolności. :( Ponieważ kot jest cały czas na lekach i pod kontrolą, udało się jego wyniki ustabilizować, kociak jest aktywny, ruchliwy, wręcz namolny. I oby taki pozostał jak najdłużej!
Drabik był pierwszy, przygarnęłam go po tragicznym odejściu Rufina, po prostu musiałam mieć natychmiast kota, tak mi brakowało w domu futerka. Zaczęłam szukać w ogłoszeniach na miau i znalazłam go u pani, która złapała dwa kocięta na jednym z parkingów. Pojechałam do Nowej Huty i od razu go zabrałam, bez zastanowienia. Drabiczek od początku był charakterny, z czasem przejął przywództwo w stadzie.
Felisiek zaś urodził się u mojej przyjaciółki pod łóżkiem. Przygarnęła kotkę piwniczną w ostatnich dniach ciąży i tym sposobem dostała prezent w postaci 6 małych Miaucików (kotka nazywała się Miaucia). A że Drabiczek potrzebował kolegi do rozrabiania, wzięłam jednego z Miaucików. Między Drabikiem i Felusiem były jakieś dwa miesiące różnicy wieku.
Asterka złapałam sama, tj. z TŻ-tem na działkach w Krakowie, polowałam na niego jakieś dwa tygodnie, wreszcie się udało. W tym przypadku chciałam wyadoptować tego kota, złapałam go, bo szla zima, i male kocię samo na działkach nie miało szans. Aster okazał się wręcz patologicznym tchórzem, do dzisiaj boi się obcych, dlatego do adopcji nie doszło, kto chciałby niedotykalskiego kota. Do mnie sam przychodzi na kolana, śpi ze mną w łóżku i w ogóle ja mogę zrobić z nim wszystko. Mego małża się boi, może pamięta, że to on niósł wtedy klatkę, w której miotał się przerażony kociak? Nie, tego nie pamięta :). U Astra trwało dobre 5 lat, zanim się oswoił, wcześniej złapanie go i wzięcie na ręce graniczyło z cudem, tak uciekał.

Ja od urodzenia mieszkam w kamienicy, (bo tylko w kamienicach zdarzają się wielkie mieszkania, czyli hektary) i bardzo to mieszkanie lubię. Akurat my mamy fajnych sąsiadów i zielone podwórko, którym się samodzielnie zajmujemy. Przeszkadza tylko brak windy. O domku myśleliśmy kilkanaście lat temu, ale bilans wad i zalet jednak przeważył za centrum miasta - Kraków jest tak zakorkowany, że traciłabym co najmniej godzinę na dojazd spod Krakowa do pracy i godzinę na powrót, czyli w domu byłabym tylko nocą lub w weekendy, bo przecież jeszcze jakieś zakupy, jakieś spotkanie ze znajomymi itp. Teraz przeprowadzamy się w bardziej zieloną okolicę, na malutkie spokojne osiedle, do bloku, ale za to mieszkanie jest na niższej kondygnacji. Do pracy będę miała 20 minut rowerem :) Domek jest fajny dla młodych ludzi, bo przecież to nie tylko przyjemność z siedzenia na trawniku, grillowania czy popijania kawki na tarasie. To także wiele obowiązków, trzeba samodzielnie troszczyć się o dach, piwnicę, ogród i usuwać wszelkie ewentualne usterki. Wiem coś o tym, pół życia jeździłam na wieś do starych ciotek, co weekend pomagaliśmy w ogarnianiu domu, ale widzieliśmy, że to syzyfowa praca - jeśli na co dzień nie zajmujesz się ogrodem, nie nadrobisz tego w sobotę, zwłaszcza, jak pogoda nie współgra. Staruszki nie miały tez sił na zadbanie o dom. W konsekwencji odetchnęłam z ulga, kiedy ten domek sprzedaliśmy, mimo, że włożyliśmy z małżem i moją mame wiele sił w ten kawałek ziemi.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro maja 16, 2018 16:47 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

Miszelina, i Aster faktycznie dalej boi się Twojego męża? Po kilku latach bycia u Was? Zaciekawiło mnie to i zaniepokoiło, bo jakie powody by bać się domowników może mieć, jeśli ci są dla niego dobrzy? I czemu Twojego męża akurat,jeśli piszesz,że nie pamięta jak małż go niósł w transporterku? Chcę zrozumieć co tam w tej futrzastej główce siedzi :D. Jego i ogólnie kociej główce. Rozumiem,że lękliwość Asterka to cecha jego osobowości, tak? Taki po prostu jest?
Jestem też bardzo ciekawa jak sobie, zwłaszcza na początku, radziłaś z charakternym kotem,którym, jak piszesz, jest Drabik. Czy miałaś z nim jakieś trudności wychowawcze? Czy może dużych zawsze respektował?

To ja szybko muszę na ten domek uzbierać, póki jeszcze mi się chce :D. Ja znowuż, nie mam doświadczenia pomagania przy utrzymaniu domku,więc pewnie się dopiero przekonam ile to pracy, ale jako mała dziewczynka jeździłam do rodziny na wieś i nie lubiłam wracać do bloku. Im jestem starsza tym bardziej nie trawię mieszkania w mieście. Nie lubię uczucia chodnika pod moimi stopami, jest takie nieprzyjemne. Ja wyczekuję mojego domku przede wszystkim ze względu na własną ziemię pokrytą trawą, gdzie się położę i będę sobie leżeć patrząc w niebo :). Tego mi najbardziej brakuje! No i własny zwierzyniec,tego mi trzeba :)!

Miło mi usłyszeć Miszelina :),że przeprowadziłaś się z rodziną na zielone osiedle. Widziałam kilka lat temu takie nowoczesne, przestronnie zaprojektowane, zielone kompleksy mieszkalne W Krakowie z dużą ilością szkła, czystymi,nowoczesnymi, ładnymi płytkami chodnikowymi i były dla mnie, niepoprawnie ciągnącej na wieś, całkiem, nawet.
Grunt,że jesteście z swojego wyboru zadowoleni :)!. A i ile zajmuje dojazd do pracy, to wiem jakie to ważne, bo stracić każdego dnia 2 godziny jest straszne (stracić, bo w Polsce za czas dojazdu się pracownikowi nie płaci, jeśli praca jest samym mieście co pracownik mieszka).

Dziękuję Ci za komplement odnośnie mojego stylu pisania :). To bardzo miłe.
aleksandra&maj
 

Post » Śro maja 16, 2018 17:38 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

Jeszcze się nie przeprowadziłam, dopiero zrobię to w wakacje. Ale ta zieleń i oczywiście dogodna lokalizacja były decydujące przy wyborze. Na razie obczajam zabezpieczenie balkonu i okien dachowych, żeby Muszkieterowie mogli w pełni korzystać z uroków balkonowania, do których są przyzwyczajeni. I z pewnością będę mieć własną zieleń na balkonie, zawsze marzyłam o rododendroniku, taki mini, i muszę go tam mieć. A że balkon będzie bardzo długi, prawie 10 m, to miejsca starczy dla nas wszystkich.
Co do Astra: on się po prostu boi wszystkiego i wszystkich, poza mną. Mój mąż może go pogłaskać, kiedy Aster np. siedzi na parapecie czy fotelu albo jak ja trzymam go na rękach, ale złapać na podłodze już nie. Aster nie przyjdzie też do niego na kolana. To po prostu taki kot, który żyje sobie obok ludzi, a kocha tylko jednego człowieka, czyli mnie. Co prawda zmienia się z biegiem lat, teraz jak przyjdą goście, to nawet pokaże się im, przebiegnie przez pokój czy przysiądzie gdzieś w kąciku. A jeszcze 3-4 lata temu goście nie mieli szans go nawet zobaczyć.
Drabik "wychował sobie" mojego ojca, który na początku nie bardzo go akceptował, ale potem naprawdę polubił. Otóż kiedy wychodziłam do pracy, a koty zostawały w domu, Drabik szedł do pokoju ojca i tam patrząc mu prosto w oczy siusiał na dywan. Miał wtedy może 3-4 miesiące. Przy mnie nigdy tak nie zrobił. W tens sposób domagał się od mojego ojca uwagi. Kiedy tata w końcu po paru dniach przełamał niechęć i zaczął się z kociakiem bawić, sikanie natychmiast ustało.
Za to Felicjan to właśnie kot mojego męża, uwielbia siedzieć mu na kolanach, w nocy spać na jego poduszce i deptać mu po głowie :ryk:
Ostatnio edytowano Sob cze 09, 2018 15:51 przez miszelina, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Czw maja 17, 2018 4:22 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

miszelina pisze:Jeszcze się nie przeprowadziłam, dopiero zrobię to w wakacje. Ale ta zieleń i oczywiście dogodna lokalizacja były decydujące przy wyborze. Na razie obczajam zabezpieczenie balkonu i okien dachowych, żeby Muszkieterowie mogli w pełni korzystać z uroków balkonowania, do których są przyzwyczajeni. I z pewnością będę mieć własną zieleń na balkonie, zawsze marzyłam o rododendroniku, taki mini, i muszę go tam mieć. A że balkon będzie bardzo długi, prawie 10 m, to miejsca starczy dla nas wszystkich.
Co do Astra: on się po prostu boi wszystkiego i wszystkich, poza mną. Mój mąż może go pogłaskać, kiedy Aster np. siedzi na parapecie czy fotelu albo jak ja trzymam go na rękach, ale złapać na podłodze już nie. Aster nie przyjdzie też do niego na kolana. To po prostu taki kot, który żyje sobie obok ludzi, a kocha tylko jednego człowieka, czyli mnie. Co prawda zmienia się z biegiem lat, teraz jak przyjdą goście, to nawet pokarze się im, przebiegnie przez pokój czy przysiądzie gdzieś w kąciku. A jeszcze 3-4 lata temu goście nie mieli szans go nawet zobaczyć.
Drabik "wychował sobie" mojego ojca, który na początku nie bardzo go akceptował, ale potem naprawdę polubił. Otóż kiedy wychodziłam do pracy, a koty zostawały w domu, Drabik szedł do pokoju ojca i tam patrząc mu prosto w oczy siusiał na dywan. Miał wtedy może 3-4 miesiące. Przy mnie nigdy tak nie zrobił. W tens sposób domagał się od mojego ojca uwagi. Kiedy tata w końcu po paru dniach przełamał niechęć i zaczął się z kociakiem bawić, sikanie natychmiast ustało.
Za to Felicjan to właśnie kot mojego męża, uwielbia siedzieć mu na kolanach, w nocy spać na jego poduszce i deptać mu po głowie :ryk:


Dziękuję Ci za ciekawą rozmowę :).
Miszelina, tak, pamiętam jak pisałaś,że dopiero ogarniacie sprawy przeprowadzkowe. Sama do końca nie wiem czemu napisałam w moim poprzednim poście tak, jakbyście się już przeprowadzili. To,że dużo zieleni, to,chyba, dla każdego ważne. Beton nie jest naturalnym środowiskiem człowieka, choć to może jakieś nawiązanie do jaskiń :roll: :D ? Mimo tej zieleni, to jednak nie to samo co mieć WŁASNY ogródek. Ciebie nie dołuje miejska dżungla? Wiem,że niektórzy lubią,a najważniejsze to żyć w zgodzie z sobą, więc jeśli dla Ciebie to jest ok, to super :) :). Bo rozumiem, że choć z swoim małżem rozważaliście domek, to nie było to dla Was, AŻ tak ważne, skoro inne czynniki przeważyły? Pytam, bo to by było mega smutne i przykre, gdybyście Wy, ludzie, jak zgaduję, w średnim wieku, chcieli domek i koniec końców godzili się na życie w betonie wbrew sobie. Ja to piszę w odniesieniu do siebie, bo jestem ciekawa czy i Wy tak macie :)? Ja wiem,że muszę na wieś, nie nadaję się do miasta i męczę się tu.
No patrz, koty są takie mądre. Piszę o Drabiku.Mi klientka niedawno opowiadała jak ich kotka narobiła jej mężowi w aucie w dwóch różnych miejscach i to taką rzadką wersją, którą trudno usunąć. Powód? Jej mąż nie lubi kotów. Zwierzak musiał to jakoś wyczuć. Większość ludzi woli chyba psy, bo je łatwiej zrozumieć. Albo przynajmniej, tak nam się wydaje.
A propo patrzenia prosto w oczy, to co to znaczy u kotów? Bo spotkałam się z przeciwstawnymi opiniami na ten temat. Jedni mówią,że patrzenie w oczy bez mrugania kot odczytuje jako agresję z strony człowieka. Jednocześnie, słyszałam,że jak kot wpatruje się prosto w oczy człowiekowi, to znaczy,że mu ufa. No,ale czy Twój Drabik ufał Twojemu tacie jak mu się tak w oczy patrzył i lał na dywan (a wiedział,że nie powinien,prawda :D? dobre!) czy to był jakiś rodzaj obserwacji reakcji Twojego taty? Mój mały mi się tak często przygląda i super byłoby wiedzieć co to znaczy. Dałabyś radę mi to przybliżyć?
aleksandra&maj
 

Post » Pt maja 18, 2018 11:11 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

aleksandra&maj pisze:A propo patrzenia prosto w oczy, to co to znaczy u kotów? Bo spotkałam się z przeciwstawnymi opiniami na ten temat. Jedni mówią,że patrzenie w oczy bez mrugania kot odczytuje jako agresję z strony człowieka. Jednocześnie, słyszałam,że jak kot wpatruje się prosto w oczy człowiekowi, to znaczy,że mu ufa. No,ale czy Twój Drabik ufał Twojemu tacie jak mu się tak w oczy patrzył i lał na dywan (a wiedział,że nie powinien,prawda :D? dobre!) czy to był jakiś rodzaj obserwacji reakcji Twojego taty? Mój mały mi się tak często przygląda i super byłoby wiedzieć co to znaczy. Dałabyś radę mi to przybliżyć?

Moim zdaniem Drabik nie ufał mojemu tacie, tylko chciał mu pokazać, kto rządzi. Jeśli kot ufa, to patrzy i mruży oczy. A jeśli patrzy bez mrużenia, to raczej jest to pokaz siły, jak u zawodników KSW, którzy podczas prezentacji mierzą się wzrokiem. Ja czasem obserwuję, że moi Muszkieterowie, jak przymierzają się do walki, to najpierw właśnie tak "mierzą się" wzrokiem, a potem czasem jeden ustępuje i ucieka, a czasem po takim pokazie sił skaczą na siebie i zaczyna lecieć futro.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Pt maja 18, 2018 22:50 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

miszelina pisze:
aleksandra&maj pisze:A propo patrzenia prosto w oczy, to co to znaczy u kotów? Bo spotkałam się z przeciwstawnymi opiniami na ten temat. Jedni mówią,że patrzenie w oczy bez mrugania kot odczytuje jako agresję z strony człowieka. Jednocześnie, słyszałam,że jak kot wpatruje się prosto w oczy człowiekowi, to znaczy,że mu ufa. No,ale czy Twój Drabik ufał Twojemu tacie jak mu się tak w oczy patrzył i lał na dywan (a wiedział,że nie powinien,prawda :D? dobre!) czy to był jakiś rodzaj obserwacji reakcji Twojego taty? Mój mały mi się tak często przygląda i super byłoby wiedzieć co to znaczy. Dałabyś radę mi to przybliżyć?

Moim zdaniem Drabik nie ufał mojemu tacie, tylko chciał mu pokazać, kto rządzi. Jeśli kot ufa, to patrzy i mruży oczy. A jeśli patrzy bez mrużenia, to raczej jest to pokaz siły, jak u zawodników KSW, którzy podczas prezentacji mierzą się wzrokiem. Ja czasem obserwuję, że moi Muszkieterowie, jak przymierzają się do walki, to najpierw właśnie tak "mierzą się" wzrokiem, a potem czasem jeden ustępuje i ucieka, a czasem po takim pokazie sił skaczą na siebie i zaczyna lecieć futro.


A jeśli kot bacznie obserwuje człowieka bez mrugania za często, to znaczy,że jest zaciekawiony ?

Piszesz,że Twój Drabik chciał pokazać kto rządzi. Czyli jednak koty też chcą dominować, tak jak psy?

Jak przygotowania do przeprowadzki :), na kiedy planujecie :) ?
aleksandra&maj
 

Post » Sob maja 19, 2018 5:33 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

Zdarzają się koci dominanci, ale zwykle wobec innych kotów, wobec człowieka bardzo rzadko. Kot raczej ucieknie niż rzuci się na człowieka, ale koty mają silny charakter i potrafią pokazać, czego chcą. Drabik był właśnie takim dominantem, przewodnikiem stada. On zawsze szedł pierwszy, pierwszy się witał w drzwiach, pierwszy był przy misce, potrafił samym spojrzeniem skłonić pozostałych Muszkieterów, a zwłaszcza Asterka, do uległości i ustąpienia; Aster naprawdę był przez Drabika maltretowany. Po śmierci Drabika odetchnął z ulgą i wyraźnie się zmienił. Tylko Kikur zawsze Drabikowi się stawiał.

Przygotowania do przeprowadzki wchodzą w coraz gorętszą fazę, jesteśmy na etapie przeglądania rzeczy (książek, ciuchów i wszelkich zgromadzonych przydasiów), każdą jedną rzecz trzeba wziąć do ręki i zastanowić się, czy naprawdę jest nam potrzebna, czy można się jej pozbyć. W ubiegłym tygodniu wyjechały ode mnie całe pudła różnych rzeczy na kiermasz dla Fundacji Stawiamy na Łapy, niech jeszcze komuś posłużą. A rzeczy już nieużyteczne lądują w kontenerach. Małż wywiózł na złom rzeczy zalegające w piwnicy; człowiek nie czuje, jak obrasta w różne przedmioty. Część mebli zostawimy nowym właścicielom, trochę zabierzemy, a najstarsze i najbardziej zniszczone wystawimy do odbioru przez MPO. Dzisiaj wywozimy elektrośmieci do lamusowni - w piwnicy znalazł się jakiś stary telewizor i zepsuty odkurzasz. W przyszłym miesiącu nastąpi podpisanie umowy sprzedaży (i kupna nowego), a przeprowadzka fizyczna pod koniec lipca.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto maja 22, 2018 1:26 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

Dzień dobry Miszelina :)!
Słońce szykuje się na kolejny fajny dzień,a ja wiem,że z trzema muszkieterami u boku, no i małżem, Twój dzień będzie udany :)!


miszelina pisze: (...) człowiek nie czuje, jak obrasta w różne przedmioty (...)


Oj tak Miszlino !Zwłaszcza jak się ma rodzinę i człowiek nie robi takich przeglądów, to potem nagle szok! Ja bez rodziny,ale i bez przeglądów i sama w ten łikendos, od piątku zaczynając, uprzątnęłam moje mieszkanko by zrobić miejsce na śliczny drapaczek dla Maja. A jak już zaczęłam , to każdą szufladę w pokoju uprzątnęłam i z maleńkiego mieszkanka wyszło kilka wielkich pudeł. Więc rozumiem. I podziwiam Was,że tak pieczołowicie do tego podchodzicie,że nad każdą rzeczą pomyślicie czy Wam potrzebna. Ja,w którymś momencie, byłam już tak zmęczona jak w ten łikend sprzątałam,że było mi trochę wszystko jedno, po prostu chciałam skończyć. A Wy jesteście w kilkumiesięcznym procesie, to musi być dla Was męczące :(. Dlatego życzę Wam duuużo wypoczynku i spokojnej, pomyślnej i w 100% zgodnej z planem przeprowadzki :ok: .


A jak Drabik odnosił się do Was? Był taki dominant tylko względem kotów? Piszesz,że koty dominujące ludzi są rzadkimi egzemplarzami,ale jednak są... Znasz jakieś przykłady ze słyszenia,a może z doświadczenia (niekoniecznie własnego)?


Dziękuję Ci za dzielenie się ze mną Twoją mądrością :). Dziękuję Ci za wszystkie Twoje mądre uwagi i spostrzeżenia w obu naszych wątkach :1luvu: !
aleksandra&maj
 

Post » Wto maja 22, 2018 6:50 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

Drabik w stosunku do nas nie był dominantem, tzn. w normalnym życiu tego się nie odczuwało. Jak był mały, to owszem, drapał, atakował nogi, próbował skakać na plecy, ale nigdy do twarzy. Ręce i nogi miałam na początku podrapane, jakbym przedzierała się przez krzaki róż. I dlatego też szybko zdecydowałam się na drugiego kociaka - natychmiast zajęły się same sobą i skończyło się atakowanie ludzi. Ale trzeba przyznać, że był kotem o mocnym charakterze, potrafił pokazać, że mu się coś nie podoba. Np. kiedy próbowałam zapakować go do przenoski, kiedy musieliśmy do weta, albo jak zaczął chorować, musiałam podawać zastrzyk czy kroplówkę. Przy zastrzyku musiał go trzymać małż, a przy kroplówce korzystałam z torby iniekcyjnej, inaczej nie dałoby rady. Bronił się tak, że wydawało się, iż kot ma co najmniej 10 łap, a na każdej po 100 pazurów. A że był bardzo dużym kotem, to masa robiła swoje. Dobrze, że pazurki pozwalał sobie obcinać, najczęściej robiłam to podczas jego snu.
Natomiast Felisiek, jak był malutki, próbował nocą łapać nasze oczy - jak człowiek śpi, to gałki oczne się poruszają, a to jest dla małego kociaka bardzo ekscytujące. Więc próbował łapać te poruszające się oczy, ale zawsze "łagodną" łapką, bez pazurków.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Czw maja 24, 2018 8:30 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

Dzisiaj rano Aster ładnie zapozował na balkonie do zdjęcia, może uda mi się wieczorem wstawić fotkę. On tak lubi wąchać kwiatki. Wczoraj biedak znowu się zestresował, bo byli goście, a on nie lubi obcych. Zaszył się w kącie i nawet nosa nie wyściubił. W ramach przygotowań do przeprowadzki dostaje już smaczki z uspokajaczem, zakupiłam też karmę calm, w czerwcu zacznę podawać. Dzisiaj powinny dojść feliwaye do kontaktu.
A Kikur nad ranem wymiotował :( Już od dawna mu się to nie zdarzało. Ale humorek dopisuje, apetyt też.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Czw maja 24, 2018 15:09 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

Oto obiecane fotki - kliknięcie w miniaturkę powiększa ją:
Felicjanek
Obrazek

Asterek
Obrazek

Kikur pilnuje butów
Obrazek
Ostatnio edytowano Czw maja 24, 2018 15:35 przez miszelina, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Czw maja 24, 2018 15:32 Re: Muszkieterowie już tylko Trzej - vol. 3

miszelina pisze:Oto obiecane fotki - kliknięcie w miniaturkę powiększa ją:
Felicjanek
Obrazek

Asterek
Obrazek

Kikur pilnuje butów
Obrazek



Faktycznie,masz bardzo zielono za oknem. Jak sympatycznie !
Ja mam zawsze takie wyobrażenie kamienic jako ponurych,ciemnych,dołujących,a u Ciebie tak sympatycznie :1luvu: . Moja pierwsza myśl to,że mieszkasz na nowym osiedlu,tam zawsze starają się sporo zieleni dać,a potem zaraz przypominam sobie,że przecież pisałaś mi,że w kamienicy i zdziwiona się robię :mrgreen: .
Nie jest Ci szkoda opuścić taki przyjemny zakątek z, którym, na pewno, masz dużo cennych wspomnień? O ja głupia, no pewnie,że Ci szkoda,sama pisałaś dlaczego. Tam gdzie się przeprowadzacie będą podobne klimaty?

Miszelinka,dwa razy to samo zdjęcie jest :D.
Kot na drugim zdjęciu ma bardzo delikatne,smukłe pysio :). To Aster,prawda? Sierść mu się tak pięknie skrzy :1luvu: . Kocham takie skrzenie się :love: !
A Twojego zdjęcia nie widać wyraźnie,bo miniaturka tylko,ale gdybyś nie napisała,żeś dama w średnim wieku (teraz tak piszę bezkarnie,ale jak sama tyle mieć będę,to pewnie będę prosić ludzi coby tę kwestię przemilczeć :mrgreen: ,bo, nie wiem czy wiesz,ale średni wiek to zaczyna się po 100 ;) ) to ja bym Cię za równolatkę wzięła. I nie jest to tani komplement z mojej strony. Takie mam skojarzenie jak patrzę na Twoją miniaturkę.
aleksandra&maj
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Nul i 121 gości