Ileż to razy, "zaginęły" mi kotki. Które , patrząc na logikę, mogły jedynie naprawdę zniknąć ? Boże, to zawału można dostać ,a fryzurę, zmienić w ułamkach sekund na kolor gołębi !
A jak moja ukochana Fredzia ( (*) TM) - tchórzofretka, dwa razy mi "umarła". Wyłam , tarmosiłam, pociłam się, znowu wyłam... Wyszłam z domu, wracam, a Fredzia radośnie skacze na mój widok i na mnie czeka
Takich chwil grozy, to mam po kokardkę .
Jak zdrówko kotełków ?