Morelowo-Migdałowo. Leczenie intensywne..

Tym razem jednak daj sobie podać ten antybiotyk może. Angina nie wzięta za mordę brzydko się na stawy i serce rzuca. Wiem co mówię.
Przytulam :201481

Zdrowia!
Jak bierzesz rzadko to szybciej i mocniej pewnie zadzialaja, tylko pamietaj, przy paciorkowcach 10 dni!

2,5 godz. zajęła mi ta wycieczka po Wrocławiu

I tak nieźle, bo nie czekałam na połączenia dłużej niż po kilka minut, wiec tylko dojścia, pogadanie z wetem, apteka... Do apteki ponownie jutro po podzielone kapsułki.
Dużo zapłaciłam u weta? Dużo :evil:

Co miesiąc? Czarno to widzę.
Rozmawialiśmy o grantach. Nic z tego - juz nie przyznają na badania, nawet ciekawe i wyjątkowe, ale pojedyncze w przypadkach. Na ogólne - tak.

Dam sobie wcisnąć antybiotyk choc dziś sytuacja w środku [moim] jakby inaczej, w sensie lepiej. Co może się zmienić po dzisiejszym spacerze.
Dam pod warunkiem, że będzie w malutkich kuleczkach albo w syropku jak dla dzieci - nie łykam tabletek.
Leki działaja na mnie bardzo szybko i mocno, bo właśnie tak rzadko biorę cokolwiek.
Jakby mnie koty nie ogołacały z kasy to bym poszła do któregoś z chińskich na jakąś akupunkturkę :mrgreen:

Tobie, Aio, się rzuciła na coś?

Mnie się nie rozpoznana szkarlatyna rzuciła najpierw na gardło [ciut nie dyfteryt :evil:

] a potem na stawy właśnie. Nie polecam, prawie się przekręciłam :evil:

Te stawy Ci , Aio, przeszły czy coś zostało i utrudnia?

Opowiedziałam pani dr o 1,5 tygodniowym fragmencie swojego życia i jak się leczyłam, szczególnie wczoraj jak się wystraszyłam tego czegoś w gardle. Dr mi zajrzała, osłuchała i stwierdziła, że nic mi nie jest , w sensie do leczenia. Mam robić nadal to co robiłam - złote mleko 2 xdz./czosnek, imbir,pieprz, chilli, inne takie ziółka i miód. A to co zobaczyłam sobie w gardle to normalna reakcja odpornego organizmu, czyli zbierające się w otworkach migdałków leukocyty wychwytujące wirusy i inną infekcję, wyprowadzające je na zewnątrz i zasklepiające sie. No, jakoś tak. To , że mnie gardło w ogóle nie bolało, powinno mi dać do myślenia.
A to , że lizałam sobie w przerwach między jedzeniami, czyli wielokrotnie w ciągu dnia tak po 1/4 łyżeczki miodu, to bardzo dobrze i mam tak nadal.
Fakt , dziś już kataru nie miałam wcale, ale trochę kaszlę jak się rozgadam. Gardło czyste.
No, to kupiłam sobie wracając, ciastko. W nagrodę.

Ciastko, powiadasz, jednak... :twisted:

No ale nagroda się należy, za sprawność... migdał(k)ową :wink:

Yyyy... faktycznie.. violet, czujna jesteś :mrgreen:

Ale to nie było dobre ciastko :evil:

To skucha. Nalezy ci sie dobre!

Nareszcie jakaś dobra wiadomość :ok:

A stawy mi zostały w dłoniach i nadgarstakach, i w tym roku wyjątkowo dają popalić :evil:

Mam stawy w nadgarstkach, a właściwie u podstawy kciuków, które sporadycznie się odzywają na moment, np. podniesienie kubka - przy takim ruchu. Ale to rzadko i na chwilę. Tylko ja to mam prawo - wiek :mrgreen:

A poza tym ogólnie jakoś tak.. nieszczególnie.
Zośka a służba zdrowia - kanał jakiś.

Tulkam. Przeboje ze sluzba zdrowia nie sa latwe...

Nie moge się doleczyć .

Morela na kolację nie zjadła całej porcji

. Drugi dzień dostaje zwiększoną dawkę vetorylu. Może to ma znaczenie, a może nie, tym bardziej, że cukier jak zwykle ostatnio.

Zośka - przedwczoraj w szpitalu -> nie odbarczona [nie można usunąć płynu z opłucnej] bo.. migotanie przedsionków.
Dziś - sepsa i zapalenie płuc.
Oprócz oczywiście chłoniaka, serca, samoistnego drżenia, przebytego udaru..

Potrzebuję jakichś prochów chyba.

edit:
nie chce mi sie teraz pisać i dociekać jaką rolę odegrały 2 szpitale , 2 dni temu.

Przy takim zawirowaniu prochy, o których piszesz wyżej, niezbędne, bo będzie trudno.
Wiem, przerobiłam.
Mam dobrą ludzką wetkę od prochów, potrzebujesz kontaktu, pisz pw.
Mnie w swoim czasie pomogło. Bardzo.

Prochy to ostateczność jednak. Od kilkudziesięciu lat nie biorę i daję radę, ale czasem jestem okropnie zmęczona.

Morela dziś znowu nie skończyła śniadania, a co gorsze zostawiła w nim rozmemłaną tabletkę. Dokładałam na nią troszkę karmy, ale do końca nie zjadła. Kibel dostał. No, super po prostu :evil:

Byłam w szpitalu. Rozmawiałam z lekarką prowadząca... Rokowania? 'Przykro mi, zerowe. Kwestia dni.. godzin.'
Zośka bez kontaktu.

Może to dla niej lepiej?
Przy takiej diagnozie to tylko ból jej został

Morelowo-Migdałowo. Leczenie intensywne..

Kto przegląda forum