Dzięki za wsparcie
Czuję się jakoś tak .. no, głupio.. Dogadywałyśmy się z Zośką bardzo dobrze na większość tematów, a tu nagle nie ma z kim - była jakoś tak, mówiąc brzydko, 'pod ręką'.
I miałam takie dziwne - ona też - oczekiwanie... Że doczeka do wiosny i pogłaszcze kotkę mieszkającą w ogrodzie i kotłowni DPS-u. Tylko tyle.
I sobie obiecywałam, że jeśli uda się jej wrócić do 'domu' ze szpitala, to 'pożyczę' jakiegoś małego kotka*, którego przemycę przez korytarz, żeby mogła sobie przytulić..
*
spoko, nie ze schronu, tylko z kimś, u kogo mieszka - tak jakby sobie jechał w odwiedziny do rodziny np. Nie udało się.
Morela.
Mniej je, czyli z jednej strony dobrze [o ile się to nie posunie dalej] , ale też powoduje niepokój, że nie pożre leków w karmie.
Pisałam do weta , wysyłając ostatnie wartości cukru, pytając o operację, bo zapomniałam,że juz o tym rozmawiałam
Odpowiedź:
domyślam się, że opłatki są gorsze od kapsułek, było to niestety do przewidzenia
Na kartce, którą dostała Pani jako instrukcję dla apteki napisałem, że ma być podział bez cukru bo kot jest cukrzykiem. Sądzę, że apteka powinna taki przekaz zrozumieć.
Operacje robi się dopiero po stabilizacji vetorylem...ona jej nie zastępuje.
Kosztów zabiegu nie jestem w stanie określić gdyż- jak Pani już wie- do tej pory na świecie było bodaj 17 przypadków Cushinga nadnerczowego u kota i nie jest to zabieg popularny. Na pewno jest to operacja dla zespołu chirurgicznego a nie pojedynczego chirurga a anestezjolog musi mieć pełen monitoring i duże umiejętności.
Czyli ten.. tego.. dalej nic nie wiadomo.A o ten cukier ewentualny w opłatkach zapomniałam zapytać- teraz nie sprawdzę już. Może coś da następny - po miesiącu - test. Ale jeśli okaże sie, że nie ma żadnej zmiany i trzeba znowu podwoić dawkę vetorylu, to... no, nie wiem..