Powtórzę to co napisałam u zuzy - jestem za tym by leczyć kota, a nie jego wyniki... Oczywiście bardzo dużo zależy od bardzo wielu czynników - od wieku, od przypadłości, od stosunku kota do zabiegów/wizyt u lekarzy, etc etc Każdy przypadek należy rozpatrywać osobno i tylko tak naprawdę opiekun może stwierdzić, jakie będzie najlepsze wyjście dla tego zwierzęcia. Jak coś się da ustabilizować, to należy to zrobić, a dalej...
Zawsze sobie zadaje pytanie jakie koszty
ZWIERZE musi ponieść za dodatkowe 3 miesiące życia (powiedzmy, czy resztę swojego życia, bo Morela na razie nigdzie naprędce się nie wybiera)
Czytam, że Morela ma 16 lat... Zabrzmi to twardo i sucho, ale cudów już nie będzie. Kotka przeżyła swoje życie, dwukrotnie, uśredniając długość życia kotów wolnożyjących, przypadłości będą Ją nękać i nie znikną. Ja stawiam na komfort życia i dobre samopoczucie, bo i sama bym nie chciała, by mnie na siłę ciągnięto ku przedłużaniu życia, jak innych perspektyw brak, prócz naliczania dodatkowych dni...
Wygląda na to, że Morela z Krową są z tego samego rocznika. Ja chce by kotu było dobrze, by nic nie bolało! i nie żył w permanentnym stresie, spędzał dnie tak jak lubi, miał dostarczone swoje przyjemności. Łyka leki, zaczął się czuć po nich dobrze i to nam wystarcza. Oczywiście może być tym przypadkiem, który dożyje 21 lat i może powinnam, co miesiąc kontrolować Jego wyniki, ale wg mnie to było by na Jego szkodę. Mogę się mylić, zawsze jest ryzyko podjęcia złej decyzji, ale to jest nasza odpowiedzialność.