No, szlag mnie trafi!
Migdał się w ciągu kilku dni ogarnął - operacja miała być i to na cito w poniedziałek ubiegły, to kot w sobotę praktycznie wyzdrowiał. Na dziś jest jedzący, skaczący - jakby nigdy mu nic nie było. I niech tak zostanie. Nie będziemy robić na razie żadnych kontrolnych badań przy kocie, którego trzeba przyćpać za kazdym razem i z moim zasobem gotówki.
To przedwczoraj Morela pomału przestawała jeść.. jakby coraz mniej.. wczoraj nie mogłam wieczorem podać insuliny [przy cukrze 220], bo nie zjadła czegokolwiek. W ciągu dnia trochę masła zlizanego z palca, na zasadzie, żeby cokolwiek, próbowałam wszystkiego co miałam w domu,a co koty zwykle jadły. Trochę wody ze strzykawki, bo nie pozwoliła więcej. Głośno przełykała, jakby miała natychmiast zwrócić..
I oczywiście leżenie w jednym miejscu , niekoniecznie w wyluzowanej pozycji.
Wieczorem dzwoniłam już po ludziach, żeby sie dowiedzieć która z nocno-świątecznych lecznic jest sensowna. Byłam przygotowana , że trzeba będzie jechać. Co u mnie oznacza - lecieć najpierw do bankomatu, bo nie każda taxi przyjmuje płacenie kartą, a wolę nie czekac godzinami jakby co, wezwanie tej taxi..
Sprawdzałam kota co 15 min. Ale ponieważ te pół strzykawki wody wlałam w nią, a kot się nawet przeszedł po mieszkaniu - poszłam spać.
W nocy łaziła, nasikała w kuwecie.. Rano był kupa - i zonk! czyja??? Kuweta głównie Moreli, ale Migdał czasem się rozpędzi, choć kupę na ogół w łazienkowej.. Ech, problemy...
NO, i sie pozbierała nieco. Zjadła trochę owsa na wyraźne żądanie, cukier ponad 300
, więc znowu cuduję, żeby zjadał cokolwiek, a ona NIE. Ale chodzi i coś chce, patrzy na szafkę - dałam troche chrupek [power of nature, mięsne] żeby tę insulinę.. ona je uwielbia. Zjadła kilka, ale to już mi pozwoliło zrobić zastrzyk.
Potem mięso pomieszane. Udało się namówić na jakąś łyżkę niedużą..
I teraz nie wiem co .. Czy faktycznie u Migdała była to jakaś infekcja bakteryjna i pomógł ten przedłużony antybiotyk, a Morela się zaraziła?
Czy się uaktywniła, któraś z jej chorób. Z nią jednak pójdę na badania, bo - cukrzyca, tarczyca, guzy nadnercza..
A, jeszcze po południu, po konsultacji z wetem , podałam Metacam, głównie żeby wykluczyć tło bólowe. Ale nie zaczęła jeść, ani lepiej się ruszać, a ruszała się ... byle jak. Metacam dostawał parę lat temu w Opolu jeszcze, w podobnej sytuacji niejedzenia, nie ruszania się.
Oleju z łososia już nie chca nawet polizać