Nie wiem już co mam z tym zrobić. Czy to możliwe, żeby w mojego kota wstępowało coś... złego?
Zacznę od początku. Mój kot ma na imię Feliks, ma trochę ponad 4 miesiące. Jest mieszanką kota norweskiego leśnego z angielskim. Kotka dostałam pod koniec czerwca, miał wtedy 7 tygodni. Wszystko było ok - nauczył się korzystać z kuwety, był grzeczny i poukładany. Zaczął rosnąć jak na drożdżach. Bawiłam się z nim dużo, ale po jakimś czasie zaczął atakować nogi. Wtedy od razu bralłam zabawkę i odwracałam jego uwagę. Ok. Tyle, że po jakoś miesiąc później.. Zupełnie bez powodu zacząłl skakać nnna nogę, obejmując ją i przygryzając mocno. Naprawdę,to bolało (i nadal boli, właśnie byłam w ogrodzie i kiedy przyszłam Feliks zapolował i rzucił się tak, że odpychałam go, a on wracał z powrotem i tak dobre 5x... musiałam uciec!)..
Nie wiem, co wstąpiło w tego kota. Jak się rzuca, to mam wrażenie, że nie jest sobą... uszy ma tak rozchylone, wygląda naa zdezorientowanego i ta ""wariacja'' w oczach... co to jest? Od dzieciństwa wychowywałam się razem z kotami i żaden taki nie był. 5 lat spędziłam z moją kotką, która była spokojna, anioł... a Feliks? Ech..
Oczywiście, ganię go. Weterynarz niejednokrotnie radził mo, abym brała go wtedy za kark, tak jak robi to kocia mama, gdy chce zganić swoje kocię. Myślicie, że to pomaga? Skąd! Gdy przestaję, on rzuca się znowu z tym obłędem w oczach

No i dosyć często gryzie jeszcze w ręce, ale to chyba nic w porównaniu z tym rzucaniem się na nogi.
Jesienią pójdzie na sterylizację, po cichu liczę, że się uspokoi, ale... może poradzicie coś?
