Dziękuję Wam za życzenia
Mam nadzieję, że Wasze Święta są bardziej udane niż moje, bo ja mam kolejny raz Święta spaprane przez pracę.
W piątek mieliśmy wolne, a ja spędziłam większą część dnia na prowadzeniu stresującej korespondencji z agencją celną FedEx w Pyrzowicach. Zresztą już w czwartek wszyscy wychodzili do domu wcześniej, a ja jeszcze jeździłam do naszego urzędu celno-skarbowego po odbiór decyzji. Z kolei wczoraj wertowałam przepisy celne unijne, żeby przygotować sobie jakąś linię działania na wtorek i przynajmniej dzisiaj i jutro mieć spokojne dni.
A cała sprawa polega na tym, że pewna niekompetentna osoba z naszego kierownictwa finansowego w październiku ubiegłego roku udzieliła pracownikowi instytutu złej informacji, w efekcie czego ja teraz muszę to odkręcać, bo te sprawy należą do moich obowiązków. Morduję się z tym już 1,5 miesiąca, a to jeszcze nie koniec. Niedobrze mi się robi, jak pomyślę o powrocie do pracy we wtorek.
Koty w tej chwili są zdrowe i zadowolone z życia.
Okazało się, że Adolfina cierpiała na depresję zimową i dlatego sprawiała wrażenie, jakby miała zamiar rozstać się z tym światem, mimo dobrych wyników badania krwi. Brak apetytu spowodował wtedy u niej spadek wagi do 3,6 kg pod koniec lutego.
Gdy słonko zaczęło wznosić się wyżej, dzień wydłużać, a ptaszki śpiewać - Adzie wróciła chęć i radość życia, a także jej dawny, dobry apetyt. No i podczas ostatniej wizyty u weta, 2 tygodnie temu, Adusia ważyła już 3,95 kg
Razem z Adą, dwa tygodnie temu, odwiedził weta także Czaruś, bo coś działo mu się w pyszczku. Okazało się, że był to paskudny stan zapalny dziąseł. Czaruś dostał leki, które podziałały bardzo dobrze, dzięki czemu Czaruś może jeść bez problemu wszystko, co zechce. Czaruś waży 5,35 kg, co przy jego skromnych gabarytach jest dość sporą wagą, ale nie jest to tłuszczyk, lecz mięśnie, wyrobione podczas zabaw z Lalusią
U Lalusi i Tysi wszystko w porządku.
A teraz spora dawka zdjęć mniej i bardziej wiosennych