Strona 1 z 1

Pomocy :(

PostNapisane: Śro sie 12, 2015 21:51
przez kaja2201
Nie wiem co mam robić :/ Mam 2 letnią kotkę i dwumiesięcznego kociaka wychowanego u mnie na butelce, kotka w pełni akceptuje młodego, jednak jest ona dosyć spokojnym kotem, od małego nie interesowały jej firanki, buty, śmieci... Miała swoje zabawki i jedyne czym się poza nimi bawiła to pilniczki di paznokci i wsuwki :1luvu: Kot ideał! Do niedzieli mialam dwa kociaki, jednak jeden z nich odszedł kilka dni po operacji (problemy zdrowotne od 3 tygodnia zycia :( ) :strach: I razem się bawiły a kotka co jakiś czas razem z nimi, jednak od kiedy mały nie mogł się bawić bratem bo był w złym stanie, po operacji i wgl zaczął się rzucać na kotkę i ją gryźć, bawić się... Bawi się wszystkim czym moze, buty, firanki... oduczam go, pojmuje dość szybko ze firanek nie można, z butami jednak jest nadal ciężko :D kotka nie daje dotykać tylnych łapek, ucieka, gryzie.. po prostu nie lubi, a mały ją atakuje, podgryza, rzuca się na nią, ona warczy, odpycha go, broni się po prost, widać, że ne chce a on odsuwa się tylk jak zaczyna bawić się czymś innym, ona na niego syczy, ona ucieknie, zabiore go... ale dłuuugo nie daje za wygraną, kilka razy dziennie jest takie przedstawienie, on wygląda jakby robił to z nienawiścią w oczach :strach: nie wiem co mam wtedy zrobić jak mówię nie to dorosła kotka skiełczy ( wie co znaczy nie i jak to słyszy jest wtedy taki dialog, że ja mówię nie a ona miiiaaauuu, ja nie a ona swoje, wygląda trochę jakby się kłóciła :D ) i mysli ze to ona żle tobi, mały wie że pstrykanie palcami oznacza, ze mu czegoś nie wolno (działa trochę jak słowo nie, a uczę go na inny sygnał bo jak mówię do niego nie to łyszę miaaau z drugiego pokoju :ryk: ) Ale gdy się gryzą to on tego pstrykania nawet nie słyszy... Co mam robić kiedy się gryzą, bo już sama nie wiem :roll:

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Śro sie 12, 2015 22:12
przez felin
Nic nie rób - kotka w końcu mu się odwinie i o to chodzi w wychowaniu kociaka.
One jest malutki i chce się bawić (to fizjologia w tym wieku), a ona ma mu pokazać gdzie jest granica.

Btw, co znaczy skiełczy? 8O

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Śro sie 12, 2015 22:25
przez kociamama321
felin pisze:Btw, co znaczy skiełczy? 8O

Tey mnie to zastanawia:) Moze cos od kiel?

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2015 0:02
przez kaja2201
skiełczy czyli tak piszczy, skomli tylko w kocim języku :D nie wiem jak to opisać

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2015 0:50
przez Irlandzka Myszka
Dopóki krew się nie leje to wszystko gra. U mnie jest podobnie, z tym, że Mimiszon ma dwie sztuki staruchów do ujeżdżania. Czasami staruchy piszczą, czasami Mimiszon, od czasu do czasu pojawia się nowy sznit na paszczy. Ale nic złego się nie dzieje. Staram się tylko pilnować, żeby Mimiszon miał przycięte pazurki, żeby Mysia i Troczuś za bardzo nie obrywali.

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2015 12:37
przez kaja2201
To dobrze... Ale kiedy patrzę jak się tłuką to aż w środku coś mnie boli, że będzie krew, weterynarz ;_; Przewraziwiona jestm już na tym punkcie :D No ja Mortowi też obcinam pazurki :)

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2015 14:04
przez PixieDixie
Zgadzam sie. Sama tyle co przeszłam etap dokocenia. Jeśli krew sie nie leje dac spoko. Kotka sobie malucha ustawi... potrzeba czasu. Nic na sile.
U mnie po 1,5 tyg sie sytuacja unormowala i starszy kot juz bawi sie z małą. Daj czas.

Obcinaj pazurki i obserwuj. Jeśli krzywda sie nie dzieje, nie interweniuj. Sami ustalą sobie hierarchię. A Malucha trzeba wychowac ;) Albo sprawic mu kompana malego do zabawy ;)

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2015 15:39
przez Ewa.KM
A u mnie po przygarnięciu malucha jeden kot się wyprowadził. 3 dziewczyny i jeden staruszek go zaakceptowały, natomiast 3 letni wykastrowany Gucio już od miesiąca śpi na dworze i domaga się karmienia w ogródku. Nawet jak go wezmę na ręce i przyniosę do domu, postawię miskę na szafce to owszem zje, ale cały czas bulgocząc i warcząc, po czym natychmiast czmycha na dwór. Póki jest ciepło krzywdy nie ma ale co potem? Chętnych na malucha nie widać. Może jakby nie był wychodzący to by się szybciej dogadały a tak to już tracę nadzieje czy to kiedykolwiek nastąpi.

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2015 19:20
przez kaja2201
Mam małego od maja.. kotka zna co dobrze... na początku sama zaczepiala kociaki, ale Mort rośnie I coraz bardziej daje się jej we znaki na to wychodzi, ona się z nim normalnie bawi, ale są momenty Kiedy ona leży I odpoczywa a on na nią wchodzi I gryzie, wtedy ona miaucze i "narzeka " :D trzeci kot odpada... miałam 3 do niedawna bo nikt nie chciał co wziąć :/ A nie wyrzuca na ulicę, niestety odszedł w niedzielę :( A za rok wprowadzam się od rodziców i będę z chłopakiem w kawalerkę mieszkać, nie będzie tam miejsca na 3 koty mimo że bym chciała.

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2015 20:31
przez PixieDixie
Wiesz co bylo temu malemu? dlaczego odszedl? Nie ma ryzyka ze zarazil pozostale?

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2015 22:44
przez kaja2201
Wiem, od 3 tygodnia jego życia walczyliśmy o niego :( Bracia ssali bu siusiaka i okaleczyli go, mimo leczenia ujście cewki moczowej mu zarastało, w wieku 2 miesięcy został wyszyty, bardzo ładne zniósł operację, dochodził do siebie. Niestety zator.. U weterynarza przestał oddychać, doktor robił wszystko co mógł niestety ... :( Razem się popłakaliśmy, bo włożyliśmy mnóstwo pracy aby przeżył, trzymałam się nieźle póki nie powiedział, że jest pewien, że Frodo miałby u nas najlepszy dom jaki mógłby mieć. Nawet teraz łzy cisną mi się do oczu jak to piszę :<
Obrazek A to moja mała kruszynka jakieś 2 godziny po operacji

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2015 23:00
przez PixieDixie
Wiem co czujesz :( Mlodziutki jeszcze byl. Na pewnoo by tak bylo. Mialby wspanialy dom. Ale pomysl sobie ze jestescie szczesciarzami ze mogl byc z wami przez ten krotki czas. Teraz jest za TM i czeka tam na was. I nic go nie boli.

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Pt sie 14, 2015 9:24
przez kaja2201
Już jest mi dużo łatwiej... cieszę się że byłam przy nim gdy odchodził, glaskalam po główce, a całe swoje krótkie życie był otoczony miłością :1luvu:

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Pt sie 14, 2015 11:31
przez Kalypso
Bardzo mi przykro z powodu odejścia kociaka. Takie maleństwo a tyle musiało przejść. Niedawno sama opłakiwałam kocię. Mieliśmy je 3 dni. Od początku była walka o każdy oddech :( Zdaje sobie doskonale sprawę jaki to bolesny widok gdy na stole leży mały kiciak podpięty do aparatury, kroplówek :(

Frodo na pewno jest już z moją Andreą za tęczowym , Trzymaj się ciepło i wytrwałości przy dokocaniu :)

Re: Pomocy :(

PostNapisane: Pt sie 14, 2015 23:33
przez kaja2201
Straszne kiedy istotka, która nie wie co to życie bez cierpienia... co ja mówię, wgl nie wie co to życie musi odejść ... Trudno mi sobie z tym poradzić bo sama wychowałam te kotki... miały niecałe 2 tygodnie jak zaczęłam je karmić, może to głupipe ale to takie moje dziecko było :(

Kiedyś wszyscy razem będziemy za tym tęczowym mostem, wtedy go wygłaskam i wyściskam :201461