Założyłam ten wątek, bo potrzebuję pomocy. od czterech lat mam w domu Dusię - wysterylizowaną pięcioletnią kotkę. Dusia to pod pewnymi względami kot ideał: nie niszczy, nie brudzi, nie wyjada z talerzy. Niestety nie przychodzi na kolana, nie domaga się ciągłych pieszczot. Po prostu żyje sobie obok nas: je, śpi i kuwetkuje i to cały jej świat.
Kilka tygodni temu pod moim zakładem pracy pojawił się mały kociak. Był dokarmiany przez współpracowników, ale żył pod krzakami i często był przeganiany przez inne (dokarmiane przeze mnie) koty. Mały okazał się być całkiem fajnym przytulaskiem - mruczącym i łaszącym się - czym mnie ujął, bo był zupełnym przeciwieństwem Dusi. Po wielu wewnętrznych bitwach ze sobą (mam małe mieszkanie: 38 m2, w którym mieszkamy z mężem i trójką dzieci i kotem, finansowo nie jest najlepiej, a poza tym najmłodszy syn ma dopiero 2 lata i bałam się, żeby nie zrobił krzywdy kotkowi - całkowicie niechcący, niechętny dokoceniu mąż) - postanowiłam wziąć małego do domu. Zorganizowałam transporter, drugą kuwetę, karmę, wizytę u weterynarza i mały zamieszkał z nami. To było 10 lipca 2015r.
Dusia wbrew mojej woli od razu została zapoznana z Mał (tak nazwał go mąż). Przez 3 dni prawie nie ruszała się z łóżka piętrowego - donosiłam jej wodę i jedzenie, znosiłam do kuwety. Ale już 11 lipca leżała obok Mał na balkonie w odległości 40 cm, od początku nie wykazywała do niego agresji - tylko syczała i ostrzegawczo warczała. Teraz (po 11 dniach) już się mijają, wąchają, a nawet gonią, więc czekam tylko aż zaczną się wylizywać.
Ale...
Teraz dochodzę do meritum.
Mał zaczął sikać nam na łóżko. Pierwszy raz zsikał mi się do pralki (kuwetę miał pół metra dalej), a wczoraj wieczorem obsikał matę, którą kładziemy na sofę, na której śpimy i dzisiaj rano na pościel męża

Domyślam się, że ma to związek z tym, że zlikwidowałam drugą kuwetę, bo Mał chodził załatwiać się prawie wyłącznie do kuwety Duśki, która jest w łazience, a której drzwi są zawsze tylko przymknięte. Dusia umie je sobie otwierać, a mały - chyba jeszcze nie, ale to nie tłumaczyłoby jego zsikania do pralki...
Od razu postawiłam drugą kuwetę i obserwowałam małego jak tylko przysiadał czy nie popuszcza. Po dzisiejszym zsikaniu się na pościel - dwie godziny później poszedł do kuwety Duśki i tam zrobił kupkę i siusiu.

Martwić się, że jest chory? (nic na to nie wskazuje), znaczy teren (w wieku 2-3 miesięcy?) czy to tylko jednorazowe (związane z brakiem kuwety?)
Poradźcie coś, proszę.