Miałam przedstawić kolejnego gagatka na liście, ale w kolejkę wepchnął się Rysiek.
To od początku.
Może niektórzy pamiętają, od zawsze "robimy w bezdomniakach" z forumową Catherine. Przez moment nawet miała swój watek (Państwo Mariańskie czy jakoś tak
), ale ostatecznie i tak "mariańskie" i "gagatkowe" koty scaliły się w Gagatkowo. To wszystko oczywiście przez fejsa, co może kiedyś wyjdzie w praniu
W każdym razie z czasów Mariańskich do obecnych czasów dotrwał Albercik, przez którego to poznałyśmy się z Catherine. Albercik niestety na początku roku odszedł - pokonał go nowotwór ... Albert był zawsze - opiekował sie wszystkimi tymczasami, witał wszystkich gości, był wsparciem dla rezydentów w radościach i smutkach. Kiedy go zabrakło, dom stał się dziurawy i tą dziurę trzeba było zamurować.
W kwietniu zaprzyjaźniona wolo z fundacji podsunęła Catherine Tupecika - poszłyśmy w odwiedziny i po 2 tygodniach młody przeprowadził się na swoje. Jak łatwo zgadnąć, miał być tą "szpachlą", która zalepi dziurę po Alberciku
Rysiek wrósł szybko w rodzinę - rezydenci go pokochali, ludzie go pokochali, czyli tak jak być powinno.
Po niecałych 3 miesiacach ta wciąż chuda kocia deseczka nagle dostała okrąglutki brzuszek.
W skrócie - wet, płyn w brzuchu, hasło "FIP" ...
Leczymy ...
Jest już po 11 zastrzykach, czuje się świetnie, płyn się wchłania. Młody chyba nie wie, że jest chory. Moze nie zauważył? I dobrze, niech szybko zdrowieje i zapomni o tym paskudnym epizodzie. Jeszcze ponad dwa miesiące leczenia, niepewności, ale mam nadzieję, ze będą tylko dobre wieści.
Rysiek
a jakby ktoś po starej czy nowej znajomości chciał wesprzeć Rysia choć przysłowiową złotówką, to zapraszam na zbiórkę https://pomagam.pl/3ed3pa