O BOLESNYM ZDERZENIU WYOBRAŻEŃ Z RZECZYWISTOŚCIĄ
Oraz o tym, dlaczego skleroza powinna być zakazana prawnie.
Zima w Finlandii. No co ja będę dużo gadać, ona JEST. I to niekiedy w ilościach przekraczających ludzkie pojęcie oraz zapotrzebowanie w kwestii ilości opadu atmosferycznego. A jako,że wątek ma w założeniu bawiąc uczyć od razu zapodam stopniowanie rzeczownika "śnieg". Na początku jest wariactwo. Budzisz się rano, wyglądasz przez okno a tam cudowna biała puchowa kołderka pokrywa podwórko. A do tego świeci słoneczko i ogólnie, widoczek jak z pocztówki podciągniętej w fotoszopie. Zatem z radością w sercu wypijasz poranną kawusię, zakładasz ciepłe gacie i w radosnych podskokach wybywasz na podwórko aby pobawić się łopatą. Po trzech tygodniach nieustannych opadów w nocy ( tak mniej więcej po 80 centymetrów każdorazowo) śnieg zaczyna być określany jako"znowu kutwa nawaliło tego białego szajsu". A gdzieś w okolicach połowy lutego ( nie muszę chyba dodawać,że ten biały szajs dalej leci z nieba w ilościach przemysłowych? ) pierwsza myśl po przebudzeniu nie jest w zadnym razie cenzuralna. Dodajmy do tego łapy przymarzające do łopaty i gil zamarzający pod nosem bo jest cholera w okolicach -20 w dzień i -28 w nocy i mamy fińską zimę w pełnej krasie. A kitku ma odmrożone łapeczki i trzeba na gwałt dzwonić po kierowcę, jechać do apteki i próbować wytłumaczyć paniom że potrzebujecie czegoś co szybko zagoi odmrożenia, nie znacie fińskiego ni w ząb a tłumacz google wypisuje dziwne rzeczy. Plusem zimy i opadu atmosferycznego jest regularny wzrost kondycji oraz rozbudowa tkanki mięśniowej zwłaszcza w okolicach mięśni ramion oraz - o paradoksie- klatki piersiowej co powoduje,że beczycie baranim głosem do słuchawki teksty typu " Zwierzaaaak, bo ja potrzebuję piniądza.... Nie, nie na żarcie. Nie, Romanowi przelałam na konto za poprzedni miesiąc. Nie, nie babskie sprawy znowu. No kurde co ci mam tłumaczyć i tak nie zrozumiesz. Tu w Lapua koło Halpy jest sklep z damską bielizną i ja muszę tam podskoczyć przy okazji najbliższych zakupów. Nie, to nie może czekać. Borze Mój Szumiący jakie te chłopy durne ja nie mogę. Przez to cholerne machanie łopatą urosły mi cycki do cholery. Nie mieszczę się w stanik teraz już rozumiesz baranie jeden? " Czasem się zastanawiam jak faceci są w stanie jednocześnie chodzić i oddychać...
Ale garderobę wymieniłam. Zwłaszcza,że w tym roku może trochę mniej śniegu spadło i ma kto odśnieżać ale nie chciałabym nieprawdaż stracić tego co w pocie czoła uzyskałam. I w nawiązaniu do tytułu w kwestiach sklerozy: To serio powinno być zakazane. W zeszłym roku kiedy po raz nie wiem który wyszłam na podwórko żeby odkopać chociaż drogę do kosza na śmieci a zaczęłam szufelką, bo miałam odkopać tylko schody i jakoś tak wyszło... No poczułąm,że mam plecy. I mięśnie w takich miejscach,że w życiu bym na to nie wpadła... No resztę postanowiłąm odkopać łopatą do śniegu. Ciepło było, świeciło słonko, śnieg na chwilę przestał sypać no to do boju. I jak się rozpędziłam tak jak podniosłam głowę to się okazało,że jestem mniej więcej w okolichach skrzynki na listy. Poczułam się nieco zmęczona a sauna zaczęła mnie wzywać tęsknym głosikiem. Wracając do domu walnęłam łopatą gdzie podeszło, nawet nie zarejestrowałąm gdzie i w którym momencie. Dopełzłam do chaty, odpaliłam saunę a jak z niej wyszłam to się okazało, że ten biały szajs włąśnie postanowił,że zacznie od nowa. Następnego dnia przekopałam połowę podwórka przy pomocy szufelki od śmieci. Łopatę znalazłam. Na środku cholernego trawnika... Nie wiem, to była skleroza, zaćmienie umysłu czy po prostu zanik pamięci przysypanej śniegiem?
Ale to nie zmienia faktu,że mimo wszystko zima w Finlandii podoba mi się bardzo. Mróz mi nie przeszkadza a wręcz przeciwnie, jak już wspomniałąm od dwóch lat miałąm katar tylko raz. Po moich pierwszych zabawach na śniegu byłąm pewna,że przypłącę je ciężkim zapaleniem pęcherza czy czegoś równie nieprzyjemnego a tymczasem nic z tych rzeczy. Wygrzałam gnaty w saunie, oblałam się zimną wodą a następnego dnia powtórka z rozrywki. Czapkę zakładam tylko jak jak jadę do szkoły bo jednak rano bywa chłodno a w szkole nie ma palarni i trzeba wychodzić poza teren więc wiadomo, po co mi mają uszy zamarznąć? Przy -13 stopniach ganiałam po podwórku w klapkach i podkoszulce z krótkim rękawem więc chyba już się zahartowałam
Co poza tym? Ano, Hikaru przyszła, zeżarła i wlazłą w moją piżamę a ja nie mam serca jej wyganiać, Zwierzak snuje jakieś podstępne plany wypadu na Laplandię w czasie ferii w lutym a ja dojrzewam wewnętrznie,żeby siąść i najpierw odrobić lekcje i powtórzyć materiał z poprzedniego półrocza bo jak znam Zuzkę to nam da w kość z powtórkami a jak już odrobię lekcje to kto wie, może nawet siądę sobie na spokojnie i poczytam książeczkę? Mam taką po fińsku o jaskiniowcach, kupiłam u księdza w ramach zapoznawania się z językiem. Ciekawe jak sobie będę radzić z czytaniem bez pomocy tłumacza google...