Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 25, 2015 20:55 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Yyyyy no właśnie nie wiem :D Musiał mieć jakiś niecny plan jak odkryję o co mu chodziło to mu łeb ukręcę :D Ale jak tak patrzę, to coraz częściej mnie nachodzi myśl o tym jak by to było podyndać na gałęzi drapiąc się po głowie i wydając dźwięk typu Uuuk uuuk. Ciekawe jak to się ma do faktu,że uwielbiam banany. Oraz lepiej czuję się w lesie niż w domu... Tak. Coś w tym jest. Ale moja ewolucja zakończyła się pół godziny temu, otóż udało mi się wyprostować. Wydawałam przy tym dźwięk typu krrrak krrrrak chrup chrup. Małż i syn stwierdzili,że jestem stara. A ja stwierdziłam,że stara to jeszcze nie. Ale chrupiąca? Jak najbardziej :D
Optymizm to podstawa c`nie? :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Sob kwi 25, 2015 20:58 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

No . A z wiekiem będziesz ocraz bardziej chrupiąca . I nie tylko Ty .
Też tak mam . I teraz wiem , jak sie czuł pradziadek neandertalczyk , jak rymnął z tej gałęzi i sie pozbierał z gleby . :roll:
Ewolucja to bolesny etap .

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto kwi 28, 2015 9:55 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Opowiastka o tym,że

JAK KOGOŚ BOZIA CHCE SKARAĆ TO MU KOLEJNE ZWIERZĄTKO PODRZUCA


Mam nowego podopiecznego aczkolwiek nie mam zielonego pojęcia czy jest to on czy ona. jeśli on to pół biedy odpocznie nabierze sił i pogonię drania w kibini, jeśli ona mam poważne obawy,że jest w ciąży... Teraz siedzi w klateczce po myszkach i jest ogólnie nieco zmechrane i obślinioone oraz przerażone. Chociaż czy ja wiem? Możliwe,że po prostu ma tak dokładnie wszytko w zadku swym najpiękniejszym włochatym,ze najnormalniej po prostu śpi? Poczekam do wieczora i się okaże. A cóż to ach cóż zapytacie? Ano było to tak:
Malowałam sobie spokojnie słupki w ogródku. Artemek bawił się zdechłym robaczkiem gdzieś za moimi plecami. Po chwili przyszedł, otarł mi się o nogi i zaczął bulgotać 8O Obracam się patrzę i omal mi puszka z farbą nie wyleciała z ręki :D Miałabym niebieskiego kota ale na szczęście nie mam. Artemek przyniósł coś. Malutkie, rude wymemlane oraz obślinione. Żebym to ja wiedziała co to jest pomyślałam. Ale choćby miał to być malutki puchaty zombiaczek ( bo w telewizji mówili,że apokalipsa zombie już blisko ) to i tak przygarnę, bo jest rozkoszny, puchaty i śliczny. Czule tuląc do serca maleństwo wpadłam do letniej kuchni, zdemolowałam ją odrobinkę w poszukiwaniu czegoś w czym można by zainstalować zwierzaczka ( z Artemem następującym mi na pięty )złapałam klateczkę i dopiero wtedy mogłam się owemu cudowi natury przyjrzeć bliżej. Wygląda toto jak mysz. Ale ruda mysz. 8O Ruda znaczy wredna zdemoluje mi dom, myślę sobie, zagryzie koty i prawdopodobnie wyeksmituje mnie i moją rodzinę pójdę na żebry psy mnie zjedzą. Wsadziłam narzędzie przyszłej apokalipsy do klateczki i posypałam biedaczka podartą w strzępki chusteczką higieniczną. Zwinął się w kłębuszek ( malutki rudy i prześliczny kłębuszek ) wsadził nos pod włochaty ogonek i tak siedzi w tej kupce strzępków. A ja na kompa, na google i szukamy. Wedle niezawodnej cioci wikipedii jest to uwaga uwaga: ORZESZNICA. :D Najpiękniejsze zwierzątko występujące w Polsce i okolicach :D Jakie to cudo jest to pojęcia nie macie, coś w rodzaju wiewiórki ale maleńkie i w innym odcieniu rudości :D Zakochałam się z miejsca oraz bezapelacyjnie :D I tak sobie myślę, czy by tego niuniaska nie hodować w domu? Normalnie sama rozkosz jak się na niego patrzy :D Chociaż wedle wiki ono pod ochroną jest.... I to pod ścisłą ochroną :( Mam zatem dylemat moralny, bo z jednej strony wolę zwierzaczki w naturze wtedy są naprawdę śliczne a z drugiej mam koty. Dwa. Kto wie ile takich rozkosznych rudych futerek już zdążyły zamordować? A mnie zależy na tym żeby populacja orzesznic w mojej okolicy rosła w siłę, bo kiedyś miałam okazję obserwować malutkie orzesznice jak się ganiają na dachu garażu i przysięgam wam kochani,że po prostu płakałam ze śmiechu.... Równie wdzięcznego stworzonka nie ma chyba na całym świecie. Jak się niuniuś wieczorem obudzi to spróbuję pyknąć foty, i wstawić, oczywiście o ile się nie okaże że bliski kontakt z Artemową szczerbatą paszczęką zaszkodził mu że tak powiem dogłębnie. W necie można sobie zobaczyć jak toto wygląda,ale żadne zdjęcie nie odda urody tego stworka. A dylemat jak był tak jest.... Meh....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Wto kwi 28, 2015 11:15 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Popatrzyłam. Śliczny stworek . Artem ma dobry gust :twisted:
Pewnie małe jest zestresowane i zmęczone . Wieczorem wstanie na łapki :ok:
Tylko nie wiem , co na to Twoje koty :?

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto kwi 28, 2015 16:51 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Masza łazi po półce i zagląda do klatki. A Orzeszek ( bo tak się wabi )* ma wszystko nader głęboko w zadku swym rudym cudnym oraz puchatym i śpi jak aniołek :D Nawet jak mu Młody zdjęcia robił to się nie obudził :D Zastanawiam się,co będzie wieczorem, jak wstanie i się ożywi, najpewniej koty dostaną kociokwiku a ja nerwicy jak będę pilnować żeby mu kuku nie zrobiły. A tak na marginesie to się zastanawiam czy on zje marchewkę. Bo ziarenka dla niego mam, znaczy paszę dla chomików. I planuję go potrzymać z dzień czy dwa w domu,żeby całkowicie doszedł do siebie. Tak wiem, bujda na resorach,żadne tam żeby doszedł do siebie, po prostu nie mam najmniejszej ochoty się z nim rozstawać :D Ale wypuszczę na 100%, przecież by się biedulek w tej klatce tylko męczył....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Wto kwi 28, 2015 18:21 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

kocia_mendka pisze:Masza łazi po półce i zagląda do klatki. A Orzeszek ( bo tak się wabi )* ma wszystko nader głęboko w zadku swym rudym cudnym oraz puchatym i śpi jak aniołek :D Nawet jak mu Młody zdjęcia robił to się nie obudził :D Zastanawiam się,co będzie wieczorem, jak wstanie i się ożywi, najpewniej koty dostaną kociokwiku a ja nerwicy jak będę pilnować żeby mu kuku nie zrobiły. A tak na marginesie to się zastanawiam czy on zje marchewkę. Bo ziarenka dla niego mam, znaczy paszę dla chomików. I planuję go potrzymać z dzień czy dwa w domu,żeby całkowicie doszedł do siebie. Tak wiem, bujda na resorach,żadne tam żeby doszedł do siebie, po prostu nie mam najmniejszej ochoty się z nim rozstawać :D Ale wypuszczę na 100%, przecież by się biedulek w tej klatce tylko męczył....

A może będzie chciał zostać ? Proszę o foteczki. :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25552
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 28, 2015 21:55 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

No i dylemat się skończył, Orzeszek niestety był najwyraźniej mocniej nadwyrężony przez paszę Artema. Właśnie chciałam go wypuścić na swobodę do lasu a tu dupa. umarło zwierzątko :(Cholera żesz no.... Zdjęcia mam wstawię jutro jak mi Młody udostępni swój telefon. Przynajmniej taka pamiątka będzie. Szlag by to trafił....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Śro kwi 29, 2015 15:02 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

:( no masz ci los
ładne sprawdziłam we wszechwiedzącym google co to ta orzesznica. bardzo ładne oczka, takie czarne węgielki ? a może była chora ? :(
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław


Post » Śro kwi 29, 2015 18:32 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

oj szkoda :(
ale chociaż przez moment pożył sobie jak pańczyk
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66378
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Śro kwi 29, 2015 18:58 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Smutno Obrazek :placz: :placz:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25552
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 29, 2015 22:05 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Jedno co mnie pociesza w tej całej sytuacji to to,że liczni krewni i znajomi Orzeszka radośnie pomykają po lesie. Dziś widziałam dwie sztuki jak się ganiały po dachu stajni, możliwe,że to były gody czy tam coś :D A jak są dwa to najpewniej jest ich więcej :D Jest szansa,że będzie dużo dużo malutkich Orzeszków w okolicy. Mam w planach zakup orzechów laskowych i rozsypywanie ich po lesie, może się skuszą zwierzaczki a ja będę miała na co patrzeć w czasie prac polowych.:D Zwłaszcza,że w przypływie małpiego rozumu zakupiłam dziś co następuje : 30 sadzonek różnokolorowych bratków, dwie róże miniaturowe jednego liliowca oraz azalię karłowatą. I za diabła nie mam pojęcia gdzie je posadzić.... Bo niby zrobiłam porządek w ogródku dlaczego nie. Powyrywałam chwasty, zagrabiłam wyrównałam teren, ba, nawet zanabyłam drogą kupna włókninę do ściółkowania żeby chwasty nie rosły od nowa. I co z tego. Na tarasie w doniczkach czekają na swoją kolejkę irysy, dwie hosty i trzy powojniki...Oraz nasiona wilca błękitnego. Oraz cztery sadzonki lawendy. I 14 cebulek haicyntów czy tam jakiejś innej cholery nie pamiętam co pisało na opakowaniu. Małżonek ze mną nie rozmawia. Moje życie jest pasmem smutku i cierpienia. Aha, zapomniałabym, jest jeszcze 20 cebulek mieczyków. A mi się areał kończy. O dziesięciu krzaczkach poziomek nawet nie wspomnę.... Ja chyba naprawdę mam źle w głowie. A i jeszcze jedna tawuła jest do posadzenia bo ją wykopałam tydzień temu bo mi psuła koncepcję dojścia do furtki. I teraz rośnie w doniczce na tarasie. I trzeba ją podzielić i rozsadzić. I nie mam gdzie. I chyba nie powinnam chodzić do sklepu ogrodniczego, ba, powinnam zapomnieć o istnieniu czegoś takiego. A tymczasem na Allegro znalazłam dwie przecudne paprocie. Jak raz by mi się nadały w taki ocieniony kącik koło krzaczków bzu. O takie paprotki o :
http://allegro.pl/fioletowo-srebrzysta- ... 97521.html

http://allegro.pl/paproc-zachodzacego-s ... 80263.html

Prawda,że mam źle w głowie? :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Śro kwi 29, 2015 22:37 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Może i źle , ale jak pięknie bedzie w ogródku :D

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Czw kwi 30, 2015 21:57 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Posadziłam :D Znaczy posadziłam kwiatki zostały poziomki :D Oraz zanabyłam droga kupna lampki solarne i teraz mówię wam mój ogródek wygląda prawie jak z katalogu :D Chyba w końcu muszę się zabrać za aparat na poważnie i zrobić foty o ile uda mi się pyknąć w nocy bo dopiero wtedy jest efekt. Oczywiście wiadoma rzecz,że lampek solarnych mi brakło a jutro cholerny pierwszy maja zatem nie pojadę i nie dokupię :( A potrzebuję jeszcze 8 sztuk lampek żeby efekt był powalający :D No nic, w razie czego podskoczę w jakiś luźniejszy dzień do Mrówki i dokupię. A swoją drogą mam wrażenie,że jest to jakiś paradoks, co roku mówię to samo, żadnych chwastów więcej, zlikwiduję ogródek nic tam nie będę robić zostanie tylko to co najbardziej odporne na zwierzaki czyli chwast a ja mam w nosie rycie w glebie jak szajbnięty terier, połamane paznokcie bolący kręgosłup i ogólnie wszystko mam w nosie. I co rok jest to samo.... Co roku sadzę wyrywam plewię chwasty dokupuję roślinność sezonową..... Jakaś głupia chyba jestem. Albo lubię przyrodę. Któryś z tych czynników jest decydujący aczkolwiek nie mam pojęcia który.... Teraz jeszcze tylko muszę dokupić lampki, włókninę i żwirek do wysypania coby ładnie było oraz folię do oczka. I obmurować oczko trzeba. Oraz zreanimować mój ukochany leżak który Trufelka moja najpiękniejsza raczyła była nadgryźć i mi zadek wpada w wygryzioną dziurę. A no i oczyścić stolik ze starej farby, pomalować na nowo postawić na właściwym miejscu i mogę w spokoju oddawać się rozpuście oraz planowaniu jak zagospodarować resztę dostępnego mi areału :D Szajbuska jestem jak nic. Ale efekt jest wart bolącego kręgosłupa i połamanych paznokci. Naprawdę jest wart.... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Czw kwi 30, 2015 22:03 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Czekam na foty . Za dnia też na pewno jest piękny .

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 307 gości