Opowiastka o tym,że
JAK KOGOŚ BOZIA CHCE SKARAĆ TO MU KOLEJNE ZWIERZĄTKO PODRZUCA
Mam nowego podopiecznego aczkolwiek nie mam zielonego pojęcia czy jest to on czy ona. jeśli on to pół biedy odpocznie nabierze sił i pogonię drania w kibini, jeśli ona mam poważne obawy,że jest w ciąży... Teraz siedzi w klateczce po myszkach i jest ogólnie nieco zmechrane i obślinioone oraz przerażone. Chociaż czy ja wiem? Możliwe,że po prostu ma tak dokładnie wszytko w zadku swym najpiękniejszym włochatym,ze najnormalniej po prostu śpi? Poczekam do wieczora i się okaże. A cóż to ach cóż zapytacie? Ano było to tak:
Malowałam sobie spokojnie słupki w ogródku. Artemek bawił się zdechłym robaczkiem gdzieś za moimi plecami. Po chwili przyszedł, otarł mi się o nogi i zaczął bulgotać
Obracam się patrzę i omal mi puszka z farbą nie wyleciała z ręki
Miałabym niebieskiego kota ale na szczęście nie mam. Artemek przyniósł coś. Malutkie, rude wymemlane oraz obślinione. Żebym to ja wiedziała co to jest pomyślałam. Ale choćby miał to być malutki puchaty zombiaczek ( bo w telewizji mówili,że apokalipsa zombie już blisko ) to i tak przygarnę, bo jest rozkoszny, puchaty i śliczny. Czule tuląc do serca maleństwo wpadłam do letniej kuchni, zdemolowałam ją odrobinkę w poszukiwaniu czegoś w czym można by zainstalować zwierzaczka ( z Artemem następującym mi na pięty )złapałam klateczkę i dopiero wtedy mogłam się owemu cudowi natury przyjrzeć bliżej. Wygląda toto jak mysz. Ale ruda mysz.
Ruda znaczy wredna zdemoluje mi dom, myślę sobie, zagryzie koty i prawdopodobnie wyeksmituje mnie i moją rodzinę pójdę na żebry psy mnie zjedzą. Wsadziłam narzędzie przyszłej apokalipsy do klateczki i posypałam biedaczka podartą w strzępki chusteczką higieniczną. Zwinął się w kłębuszek ( malutki rudy i prześliczny kłębuszek ) wsadził nos pod włochaty ogonek i tak siedzi w tej kupce strzępków. A ja na kompa, na google i szukamy. Wedle niezawodnej cioci wikipedii jest to uwaga uwaga: ORZESZNICA.
Najpiękniejsze zwierzątko występujące w Polsce i okolicach
Jakie to cudo jest to pojęcia nie macie, coś w rodzaju wiewiórki ale maleńkie i w innym odcieniu rudości
Zakochałam się z miejsca oraz bezapelacyjnie
I tak sobie myślę, czy by tego niuniaska nie hodować w domu? Normalnie sama rozkosz jak się na niego patrzy
Chociaż wedle wiki ono pod ochroną jest.... I to pod ścisłą ochroną
Mam zatem dylemat moralny, bo z jednej strony wolę zwierzaczki w naturze wtedy są naprawdę śliczne a z drugiej mam koty. Dwa. Kto wie ile takich rozkosznych rudych futerek już zdążyły zamordować? A mnie zależy na tym żeby populacja orzesznic w mojej okolicy rosła w siłę, bo kiedyś miałam okazję obserwować malutkie orzesznice jak się ganiają na dachu garażu i przysięgam wam kochani,że po prostu płakałam ze śmiechu.... Równie wdzięcznego stworzonka nie ma chyba na całym świecie. Jak się niuniuś wieczorem obudzi to spróbuję pyknąć foty, i wstawić, oczywiście o ile się nie okaże że bliski kontakt z Artemową szczerbatą paszczęką zaszkodził mu że tak powiem dogłębnie. W necie można sobie zobaczyć jak toto wygląda,ale żadne zdjęcie nie odda urody tego stworka. A dylemat jak był tak jest.... Meh....