Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 06, 2020 12:55 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

a w jakim banku jest to konto?
Obrazek

nyoe

 
Posty: 601
Od: Wto lut 08, 2005 6:07
Lokalizacja: Sendai

Post » Pt mar 06, 2020 15:30 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

nyoe konto mam w banku ING.
I ogólnie chciałam poinformować,że dzisiejszą noc spędzę już w nowym mieszkaniu... Zapewne z obłędem w oczach grzebiąc w pudłach bo za pierona nie pamiętam gdzie co wsadziłam. Teoretycznie pudła są podpisane...Ale nie wszystkie. Najczęściej pisze na nich WSZYSTKO. Chrzanić to.

Rodzina oburzona wielce jak ja śmiem. Babka uskutecznia swoje pierdolce bo chyba do niej w końcu dotarło,że można mieć dosyć jej fochów i wymysłów z doopy wziętych a moja decyzja o wyprowadzce jest do cholery nieodwołalna. Dam sobie radę bo muszę. A jeśli będę się zastanawiać czy tą decyzją nie uraziłam aby czyichś uczuć to po prostu stchórzę i dalej będę tkwić w chorej sytuacji.

Jak tylko się ogarnę to się odezwę. Opowiem wam wszystko. Teraz idę nosić graty do auta.

I wiecie co? Jestem z siebie do cholery dumna. Bo w końcu podjęłam pierwszą prawdziwie męską decyzję w moim cholernym życiu.Teraz może być już tylko lepiej...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pt mar 06, 2020 15:43 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

I za to trzymam :ok: :ok: Powodzenia :1luvu:
Ronda 25.04.2014[*]
Cindy 21.08.2018[*]
Kota nie powinno sie kupowac, bo kot to przyjaciel.
Przyjaciol sie nie kupuje.
Bleise Pascal




Obrazek.

_________________
Obrazek.

Cindy

Avatar użytkownika
 
Posty: 4796
Od: Śro lut 11, 2009 13:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt mar 06, 2020 15:44 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Woow, gratulacje :piwa: za osowbodzenie z toksycznej sytuacji :piwa:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie mar 08, 2020 22:17 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!!! Powodzenia :piwa:
Trzymam kciuki, żeby było tylko lepiej :ok: :ok: :ok:

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5836
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce


Post » Śro maja 06, 2020 15:08 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

- * -

Siedzę i macham nogami wystawionymi za barierkę.Pierwsze piętro.Obok mnie kot. Pilnuję go, widzi ptaki wiadomo, będzie chciał do nich skoczyć, to jeszcze dziecko w końcu. A to pierwsze piętro, pod spodem beton. Dla mnie za nisko. Dla niego? Za wysoko. Jest niedziela. Kolejna, kiedy znowu kocham moje miasto. Już zapomniałam,że może tu być tak cicho. Nie ma drących ryja szczunów z szajsowatymi głośnikami z biedry bo na promce były,nie ma starych bab drących ryje na wszystkich i o wszystko. Monopolowy pod moim blokiem jest czynny ale nie ma meneli. Nawet w parku ławki nie zarzygane a i pustych flaszek jakby mniej.
Mało samochodów, tylko policja kilka razy dziennie przejeżdża przez miasto i przypomina mi, żebym nie wychodziła z domu. Bo epidemia. Tak, zdążyłam zauważyć. Kupiłam rękawiczki i maskę, nie wiem po co i tak nie wychodzę. Najwyżej tyle, co po żarcie dla kota, czasem dla siebie. Moje miejsce pracy zamknięto, do odwołania. Ale i tak, przecież ta praca była poniżej moich ambicji.
Przyjmijmy, że nigdy kurka wodna nie byłam ambitna.
Ja tylko chciałam znaleźć swoje szczęście. I nadal go szukam. Teraz, dziś, siedząc na pseudo balkonie, na pierwszym piętrze w nie swoim mieszkaniu. Wynajęłam je, kiedy miałam pracę, było mnie stać, chciałam mieć spokój.

A potem odwołali kilka kolejnych lotów. A ja siedzę na balkonie, cieszę się słońcem. Lubię wiosnę. Nie lubię wychodzić. Ostatnio bardzo nie lubię.
Pierwsze piętro.
Saper śmiesznie poszczekuje na gołębia siedzącego na dachu śmietnika. Strasznie urósł ostatnio, nawet nie zauważyłam kiedy.

Może dlatego że szukałam szczęścia?


Kolejny lot 15 maja. Wystarczy przebukować bilet.
A w sobotę- tradycyjnie, impreza u Bunia. Lubię go. Introwertyk, nerd, świr zakręcony na punkcie k-popu. Ostatnio oglądaliśmy wykłady z fizyki kwantowej na MIT, po angielsku, pijani jak bele. Miał dobrą whisky. I też mówił,że szuka szczęścia.

Pierwsze piętro.
Saper szczeka na ptaki.
Jest słońce.

W sumie, może po prostu tak właśnie wygląda szczęście ?
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Śro maja 06, 2020 18:09 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Do szczęścia brakuje jeszcze żeby balkon był osiatkowany :wink:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 33052
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Sob maja 09, 2020 20:18 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

kocia_mendka pisze:- * -

Siedzę i macham nogami wystawionymi za barierkę.Pierwsze piętro.Obok mnie kot. Pilnuję go,


to jest jakąś przenośnia? bo strasznie jest to czytać
przecież kota nie upilnujesz na balkonie ,jeśli by chciał skoczyć

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk


Post » Sob maja 09, 2020 23:41 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Patmol pisze:
kocia_mendka pisze:- * -

Siedzę i macham nogami wystawionymi za barierkę.Pierwsze piętro.Obok mnie kot. Pilnuję go,


to jest jakąś przenośnia? bo strasznie jest to czytać
przecież kota nie upilnujesz na balkonie ,jeśli by chciał skoczyć



Już nie muszę pilnować, wróciliśmy na wieś bo innego wyjścia nie było. Tu ma łąkę, las i dużo swobody, psy akceptują nowego domownika, koty trochę gorzej ale dajemy radę :)

A tak na szybko najnowsza opowiastka. Wiem, że znacznie się różni od wszystkiego co pisałam do tej pory ale.. Taki czas i takie życie...


- ** -
On.
Sympatyczny, ogarnięty, stała praca poza granicami naszego kraju. Żona niby jest, ale na wylocie, dwójka dzieci. Kupił dom. Ogarnia istniejącą rzeczywistość. Radzi sobie z samotnym życiem, w pustym domu. W końcu pracuje a to zawsze jakiś sposób na spędzanie czasu. Lubi broń i spacery po lesie. Wesoły wariat.A za fasadą wiecznie uśmiechniętego szaleńca- pustka. Zawsze optymistycznie nastawiony, zawsze uśmiechnięty. Marzy o wyjeździe na Nową Zelandię.Czasem ma słabsze dni, wtedy kupuje flaszkę whisky, rozpala w kominku i pije,żeby nie myśleć,że dom jest pusty.

Ona.
Wariatka, obecnie bez pracy, na wynajętym mieszkaniu bo w domu jej nie chcą. Zero ambicji, kobieta- krzak. Bo przecież co to za praca, przy garach w kuchni. Mąż, ale na wylocie po 20 wspólnie spędzonych latach. Bo pije, ale przecież nie bije. Jedno dziecko. Mieszka sama, z kotem, ogarnia rzeczywistość. Czasem ma słabsze dni i wtedy kupuje flaszkę wina i zamyka drzwi od wewnątrz, wyłącza telefon i pije. Nie lubi ludzi i interakcji z nimi chyba,że już koniecznie musi. Czasem się uśmiecha, ale od kilku lat już znacznie rzadziej. Rzadziej niż wtedy kiedy była młoda i pełna wiary,że jednak świat da się zrozumieć. Kocha broń, las i ciszę. Marzy o wyjeździe gdzieś daleko, na Wschód.

Poznali się prozaicznie. Na portalu dla dorosłych. Ona wrzuciła zdjęcie ze strzelnicy, on skomentował,że też lubi strzelać i zapach prochu.
Rozmawiali ze sobą, najpierw wiadomości, potem klasycznie telefon i messenger. Całe wieczory i noce. On wtedy był w delegacji, ona w swoim/nie swoim mieszkaniu. Norma i proza życia.
Ona rzuciła żartem,że może kiedyś by zaprosił do siebie na wakacje bo stamtąd już niedaleko do miejsca które zawsze chciała zobaczyć. On potraktował to poważnie. Zaproponował dach nad głową dopóki nie stanie na nogi. Ona podjęła męską decyzję, chyba pierwszą w swoim dotychczasowym życiu,że jednak zabierze najniezbędniejsze rzeczy i wyjeżdża. I wtedy zamknęli granice, odwoływali kolejne loty.

Ona szukała szczęścia.
On kogoś, kto będzie na niego czekał kiedy wróci z pracy.


Oboje pokaleczeni przez życie, z bagażem poprzednich związków i pomyłek życiowych na karku.


Lotnisko Kraków Balice.

Miejsce docelowe Turku Airport, Finlandia.

Może tym razem i jemu i jej się uda?
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie maja 10, 2020 10:07 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Hej :) Czytalam oba wątki - po kilka razy. Najczęściej rechotalam, jak żaba w blocie, ale czasami nie.... Kociu, kciuki dla Ciebie i oby Ci się ..... :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Marmolada18

Avatar użytkownika
 
Posty: 1395
Od: Pt sie 24, 2018 10:34

Post » Nie maja 10, 2020 11:34 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

kocia_mendka pisze:Ona szukała szczęścia.
On kogoś, kto będzie na niego czekał kiedy wróci z pracy.


Naprawdę życzę szczęścia, ale jakoś tak zazwyczaj jest,ze trzeba najpierw bardzo stabilnie stać na swoich nogach,żeby bezpiecznie związać się z kimś innym.
Ale pojechać do Finlandii na pewno fajnie.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Nie maja 10, 2020 12:24 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Zawsze czytam co u Ciebie, nie zawsze się odzywam. Czasami dwoje jak piszesz poranione dusze mogą razem wspierać i stworzyć spokojny związek. Tyle że to daleko ale na wakacje pojedź, poznaj i zdecydujesz. Tu jak piszesz nie masz nic więc nic nie tracisz a możesz zyskać.
Kciuki mocno trzymam. :ok: :ok:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25466
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 10, 2020 13:30 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Jakby ktoś chciał wiedzieć, co z Odysem to jest u mnie. Miało być tdt maksymalnie do maja, ale jak widać chciał-nie chciał zostałam DT (pewnie DS bo kto krówka w dodatku z problemem wydalniczym weźmie, żeby mu osrywał mieszkanie). Dzięki ewkkrem nawet bywają fotki.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar i 120 gości