Dziękuję Wam Wszystkim za słowa otuchy. Wkleję to co napisałam do Schroniska:
"Witam,
niestety 11.06.2016 roku w sobotę odeszła od nas najukochańsza Impresja. Piszę dopiero teraz, bo nie byłam w stanie zrobić tego wcześniej. Poznaliśmy wcześniej wyniki i niestety wskazały one na to, że kotka zachorowała na fip i dodatkowo na białaczkę. Całe leczenie trwało prawie cztery tygodnie. Kicia przestała jeść i początkowo padła diagnoza anginy. Dostała antybiotyk, ale po sześciu dniach nadal nie było poprawy z jedzeniem. Karmiliśmy ją strzykawką. Następnie wykryto duże zapalenie dziąseł. Przeszła usunięcie kilku zębów i czyszczenie kamienia nazębnego. Po zabiegu nadal nie chciała jeść. Dostawała wciąż antybiotyk, leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. Początkowo skubała jeszcze odrobinę gotowanego kurczaka, ale potem nie chciała jeść nic. Badania wskazały na uszkodzenie narządów, konkretnie problem był z wątrobą. Nic niestety nie pomagało
w końcu doszedł płyn w brzuszku i płucach . Presia miała już problemy z oddychaniem- robiła to szybko i płytko. W sobotę ok. 19 umówiliśmy dodatkową wizytę, by jakoś ułatwić jej oddychanie. Wtedy też poznaliśmy ostateczną diagnozę. Zdecydowaliśmy się na eutanazję, bo przechodząc to samo z Horacym wiedzieliśmy, że cierpienie ukochanego zwierzęcia będzie coraz większe i nie ma szans na wyleczenie. Pozwoliliśmy jej odejść, choć było to bardzo trudne. Pomimo długiego i kosztownego leczenia nie udało się. Ale najważniejsze, że już nie cierpi, choć tak bardzo za nią tęsknimy. W mieszkaniu jest pusto... ona była takim promyczkiem w naszej rodzinie. Bardzo się zmieniła- otworzyła się, można już było ją na chwilkę wziąć na ręce, kładla sie na kolanach, była bardzo aktywna. Nabrała w naszym domu odwagi. Wiedzieliśmy, że kiedyś przyjdzie moment, że odejdzie, ale nie spodziewaliśmy się, że tak szybko... Była "moim" kotem, chodziła za mną wszędzie, bardzo potrzebowała mojej obecności. Był to kot niezwykle inteligentny- potrafiła w mgnieniu oka otworzyć zamknięte drzwi. Była bardzo sprawna ruchowo pomimo swojej niepełnosprawności- łapała wszystko, co się ruszało. Była także bardzo posłuszna. Potrafiła mnie zawsze rozweselić cudownym gruchaniem i przytulaniem. Bólu po stracie nie da się opisać. Muszę jakoś być silna dla Juliana. Obawiamy się, że Julian mógł zarazić się od Presi białaczką. Robiliśmy mu test tuż po adopcji i wynik był negatywny, ale w tej chwili nie mamy pojęcia. Staramy się wzmocnić jego odporność jak tylko się da. Szukał na początku w domu swojej siostry. Bez Impresji jest bardzo cicho- Julian jako głuchy kot nie wydaje praktycznie żadnych dźwięków. Na razie jest zdrowy, ale drżę na samą myśl o tym, że coś może mu dolegać. Dziękujemy serdecznie za możliwość adopcji Imresji. Mogę śmiało powiedzieć, że była u nas szczęśliwa i my z nią także. Była traktowana jak ludzkie dziecko. Niczego jej nie brakowało, no prócz zdrowia. I na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Nie rozumiem dlaczego nam przytrafiły się już dwa odejścia adoptowanych kotków. Staramy się być jak najlepszymi opiekunami, zapewniamy pupilom wszystko czego im potrzeba... I to boli najbardziej, że pomimo starać tracimy nasze kochane zwierzęta. "
Wyję właściwie od miesiąca... odkąd kotka przestała jeść i odkąd nie żyje. Nie umiem sobie z tym poradzić. To był najcudowniejszy kot jakiego miałam. Julian jest także cudowny, ale to inny rodzaj miłości, choć kocham go tak samo mocno. Nie da się niczym i nikim zastąpić Presi. Mam wrażenie, że popadłam w depresję. Nic mnie nie cieszy, życie straciło po prostu sens. Czekam na chwile, gdy się otrząsnę...