Na wiosnę około roku temu pokazywałam zdjęcie trzech miesięcznej Kamy.
Szybko się zmieniała.
Jeszcze w lecie wszystko było dobrze ale wcześniej stłamszona przez inne dorosłe psy pierwszy raz pokazała różki podczas następnego pobytu.
Byliśmy tam na początku września podczas szkolnego wyjazdu integracyjnego i kiedyś podczas posiłku Choco weszła na jadalnię a za chwilę tam wbiegła Kama i rzuciła się na naszą – suki udało się rozdzielić i żadna nie ucierpiała.
Pomógł mi inny nauczyciel stojący najbliżej i odciągnął Kamę za obrożę – wtedy jeszcze zareagowała na komendę obcej sobie ale znajomej osoby.
….
Podczas ferii zimowych w lutym miała już rok – drugi pies jej się podporządkował i teraz to już suka-Alfa.
Zaczęłam się jej bać.
Mąż podczas całych ferii zimowych codziennie jeździł na nartach ale na dłuższych trasach niż my.
Kiedyś Kama poszła razem z Nim i gdy wracali zrobiło się niezbyt miło – zachwycona Choco na widok swojego Pana natychmiast chciała do Niego podbiec a tamta już sobie uzurpowała prawo do obrony zasobów (
skoro „pilnowała” pana na spacerze to już jest jej) – warknęła i rzuciła się - dobrze że miałam ze sobą smycz i udało się rozdzielić suki – Mąż złapał Kamę za obroże a my uciekłyśmy do domu.
Potem był spokój bo neutralny teren i Kama mną nie jest zainteresowana.
Potem znowu rzuciła się na Choco gdy szliśmy i rozmawialiśmy z Jej Panią…
Około miesiąca później Mąż pojechał tam sam z Choco.
Rozmawiał z Panią obok wejścia do Jej mieszkania i Kama się rzuciła najpierw na Choco (potem znaleźliśmy ranę na karku obok łebka – dziwnie piszczała podczas próby zakładania kagańca) potem na nogę W… sa ślady… -
Kama nie reagowała na komendy swojej Pani…
Nie było jeszcze kolejnego spotkania…
Nie wiem czy rozmawiali ze sobą na ten temat…