Witam, chciałem Wam przedstawić swoją kocicę – Kiri
Nie wiem w jakiej formie będę prowadził ten temat, ale mam nadzieje że za kilka lat miło będzie poczytać mi ten temat w formie wspomnień
Kiri ma 8 miesięcy, u mnie jest od pół roku. Miała być prezentem dla siostrzenicy, ale los potoczył się tak że kot nie mógł trafić do niej no i zostałem z 2 miesięcznym kotem. Nigdy nie miałem do czynienia z kotami i nie lubię mieć obowiązków, więc kota oddać komuś dalej w dobre ręce. Na chęciach się skończyło bo po kilka dniach postanowiłem że jednak zostanie u mnie
Kotką jest straszną niezdarą przez pół roku zdażyła:
- spać z szafki w łazience tak niefortunnie że po uderzeniu głową w terakotę zamiast źrenic w oku miała jedna wielką plamę krwi (naczynko jakieś pękło), na szczęście obyło się bez uszczerbku na oku. Ale do dzisiaj zdarza jej się mrużyć tym okiem zwłaszcza gdy się zestresuje
- lecieć za piłką z takim rozpędem żeby zderzyć się na pełnej prędkości z bokiem łóżka poskutkowało nieregowaniem jeden je źrenic przez kilka minut
- strącić lampkę z komody razem ze sobą spadając zranić się drutem z abażuru w okolicy uszu
Z racji powyższych musiałem usunąc kilka rzeczy z mieszkania a kto gdy gdzieś wychodzi, musi być zamykany z kuwetą na przedpokoju bo tam przynajmniej się nie uszkodzi:)
Kotka przeważnie (bo do tego też są wyjątki) nie lubi być na rękach i trzymana na kolanach nad czym ubolewam no ale taka je natura. Bywa płochliwa boi się wszelkich nagłych dźwięków, a jak słyszy że ktoś idzie po schodach a klatce potrafi się schować za łóżko i wyjść dopiero jak będzie cicho. Zwłaszcza w stosunku do obcych (na moje siostrzenicy często syczy a chcą ją tylko pogłaskać). W sumie akceptuje tylko w pełni mnie. Głaskana za uchem często głośno mruczy. I jest bardzo bardzo gadaliwa. Jak wpadnie jej np. piłka pod łóżko i nie może się jej wyciągnąć to chodzi wokół łóżka i opowiada coś po kociemu. Tak samo gdy zmieniam jej w kuwecie. No i obowiązkowo budzi mnie codziennie o 5-6 rano, co jest męczące ale co poradzić Jak są zamknięte drzwi do jakiegokolwiek pomieszczenia to właśnie tam chcę się o 5 rano dostać i skacze z uporem na drzwi aż otworzy. A jak wszystko jest pootwierane to obudzi mnie dotykaniem mokrym nosem po twarzy.
Aha i z samego rana tak się obudzę to jest po prostu megamiziakowata, barankuje, mruczy, łasi się a potem wraz z ciągiem dnia coraz bardziej pokazuje swoją niezależność:P Czemu nie może być taka cały dzień jak zaraz po przebudzeniu?
Zastanawia mnie czy można sobie jakaś poradzić jej płochliwością is strachem przed obcymi? Próba pogłaskania jej przez nieznaną jej osobę na 99% skończy się syczeniem Aczkolwiek nigdy nikogo nie podrapała, ani nie pogryzła. Swój sprzeciw wyraża właśnie syczeniem albo pacnieciem łapką z schowanymi pazurami Inaczej sprawa wygląda gdy gość u mnie coś je, potrafi mu rozmruczana wskoczyć na kolana byle dostać smakołyk. Da się nad tym jakoś popracować żeby kot nie był taką boidupą?
Da się ją jakoś bardziej „wymiziakować” czy to raczej taki charakter kota i trzeba się z tym pogodzić?
Na wiosnę być może zaadoptuje jej jakiegoś kociego rówieśnika
Zdjęcia kiri:
i najnowsza - z Wigilii