Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
KociaMama44 pisze:Co do pakowania wszystkiego do miski z wodą, to u mnie z kolei Tosia pakuje zawsze do fontanny a to piórka co to na końcu wędki są, a to gumki recepturki, a to jeszcze inne, upolowane przez siebie rzeczy. A na to określenie "szop pracz" bym nie wpadła. Świetne!
ewar pisze:KociaMama44 pisze:Co do pakowania wszystkiego do miski z wodą, to u mnie z kolei Tosia pakuje zawsze do fontanny a to piórka co to na końcu wędki są, a to gumki recepturki, a to jeszcze inne, upolowane przez siebie rzeczy. A na to określenie "szop pracz" bym nie wpadła. Świetne!
Błagam, nie pozwól, aby kot miał gumki recepturki w swoim zasięgu. To śmiertelnie niebezpieczne, podobnie jak nitki, anielskie włosy, sznurki...itd.
ser_Kociątko pisze:Bo to było tak:
Wczoraj miałam dużo pracy i siedziałam do 4 rano nad nią.
Dzisiaj o 8 rano Łukasz miał klienta.
Nastawił budzik na 7 rano.
Budzik zadzwonił Łukasz wstał.
Powiedziałam mu, że trochę pośpię jeszcze bo jestem padnięta po wczorajszym.
Wstałam o 9:30. Łukasz miał jeszcze zajęcia.
Patrzę, a na oścież są otwarte drzwi... i te od sieni i te od domu...
Rozglądam się, są koty... Scarlet, Koźlarek, Tosiek i Kania...
Nie ma Midzi i Fryderyka...
Biegnę szukać na działkę.
Klient mówi że ZAPOMNIAŁ zamknąć drzwi... A Łukasz był na górze i nie zauważył, że są otwarte.
Midzia siedzi na drzewie, szybko po drabinę, ściągamy do domu. Jest! Udało się...
Fryderyka nigdzie nie ma... Szukamy po okolicy nic. Robimy ulotki. Ogłoszenia... Wieszamy
Rozmawiam z ludźmi, proszę o kontakt jak tylko coś...
Wracam do domu, piję herbatę ciepłą i pędzę dalej go szukać...
Idę na koniec naszej uliczki...
Jest! Leży, w pierwszej chwili myślałam, że śpi na skrzyżowaniu taki to był szok...
Podchodzę, a on leży martwy Samochód w niego trzasnął
Musiał być tamten kot IDENTYCZNY!
30minut temu Fryderyk przyszedł na taras. Otwieram drzwi, wbiegł. Zjadł. Wszystko dobrze, tylko cały ubłocony
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 309 gości