Strona 17 z 101

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 05, 2015 19:43
przez puszatek
doczytałam...zalegając na fotelu :roll:

cieszę się z wyniku kupek :piwa: :piwa: :piwa:

pozdrawiam świątecznie :1luvu: :1luvu:

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Wto kwi 07, 2015 9:23
przez lilianaj
No i po świętach. Została jeszcze cała góra jedzenia do zjedzenia, żeby się nie zmarnowało. Zawsze sobie obiecuję, że przygotuję mniejszą ilość, ale i tak wychodzi zbyt dużo. Jak byłam mała, to święta były czasem magicznym, ale wtedy nie musiałam sama wszystkiego przygotowywać i harować, jak wół świąteczny... A nawał przedświątecznych przygotowań był porażający: najpierw dokładne sprzątanie z myciem okien i wyflaczaniem szaf, a później manewry kuchenne
Mnie dzisiaj za to poraziło, jak otworzyłam synowski tornister: zapomniał biedactwo wyjąć jajka, którego nie dojadł w szkole, we wtorek przed świętami. Było klasowe "jajeczko". Mało się nie poż..liśmy z tego smrodu. :lol: Wietrzę mieszkanie, potem zapalę świece zapachowe i ... będzie romantycznie.

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Wto kwi 07, 2015 19:37
przez lilianaj
Ciekawy artykuł o przyczynach problemów kuwetkowych: http://kotdoskonaly.pl/2009/kot-zalatwi ... za-kuweta/.
Na razie nie mamy takowych, ale lepiej wiedzieć takie rzeczy.

http://www.veterynaria.pl/articles.php?cat=54 zagłębie informacji wszelakich.

http://www.felinologia.org.pl/wstep-do- ... wli-kotow/

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 17:16
przez KatarzynkaR
Hej hej :D Wita się Ilanek i Judysia z Moich Laleczek

My już po sterylizacjach:) Poczytam sobie Wasz wątek, bo ciekawa jestem co u Was słychać, jak Gustawek i Orbisio.

Sciskamy mocno

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 18:45
przez dorcia44
Witam się wieczorową porą ,mam parę minut i próbuję doczytać ,ale chyba nie zdążę ,zaraz mam adopcje psicy dziś przywiezionej.

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 20:04
przez lilianaj
dorcia44 pisze:Witam się wieczorową porą ,mam parę minut i próbuję doczytać ,ale chyba nie zdążę ,zaraz mam adopcje psicy dziś przywiezionej.

Co się odwlecze, to nie uciecze. :P Najważniejsze, żeby psinka miała dobry domek. :ok:

KatarzynkaR pisze:Hej hej :D Wita się Ilanek i Judysia z Moich Laleczek

My już po sterylizacjach:) Poczytam sobie Wasz wątek, bo ciekawa jestem co u Was słychać, jak Gustawek i Orbisio.

Sciskamy mocno

Witam serdecznie przyrodnie rodzeństwo :1luvu: . Cieszę się, że trafiliście na nasz wątek i że Ilianek i Judysia już po sterylizacjach. :ok: To niezbędne zabiegi, ale przy nich tyle się człowiek nerwów naje, że potem przez miesiąc nie jest głodny... Do czytania oczywiście zapraszamy. :mrgreen:

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 20:48
przez KatarzynkaR
lilianaj pisze:To niezbędne zabiegi, ale przy nich tyle się człowiek nerwów naje, że potem przez miesiąc nie jest głodny...
oj tak.. okazało się, ze Ilan jest wnetrem i jego operacja była znacznie poważniejsza i bardziej rozległa niz sterylizacja Judysi.. :? ale oboje doszli do siebie w ekspresowym tempie (choc Ilanka dopadła - jak to faceta - depresja "kaftanikowa" ;) )

Obejrzałam zdjęcia Gustawa i Orbisia - piękni są!! A Gustawcio wygląda zupełnie jak mama Ilanka (Xenia Ameleony), choc wiem, że jego mamą jest Filia

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 20:56
przez lilianaj
W piątek wyciągnęłam z czeluści szafy wiosenny, czarny płaszczyk i przy okazji odkryłam, gdzie są koty, jak ich nie ma. Płaszczyk zrobił się białawy. Przed czyszczeniem wyglądał, jakby był uszyty z kociego futra. Pomogło długotrwałe głaskanie tkaniny gumową rękawiczką.
Zabrałam dzieciaki na weekend na Podlasie. Mój brat mieszka obok Biebrzańskiego Parku Narodowego i ma stodołę, w której trzymam ...opony na zmianę. Pogoda była śliczna. Ptaki wróciły. Latają, jak skadzone: zajmują się zalotami, poprawianiem gniazd lub budowaniem nowych. Najwięcej lata dzikich gęsi, najpierw z daleka słuchać gęganie, a potem pojawiają się na niebie w parach lub czasem w krótkich kluczach. Są też kaczki i łabędzie. Po łąkach brodzą długonogie bociany. Słyszałam żurawie, ale trudno je dostrzec, nawet przez lornetkę, bo kryją się w wysokiej trawie. Dwa razy przeleciał nam nad głową wielki, brunatny orlik grubodzioby: nie wiem, czy to dwa osobniki, czy jeden, a za to porządnie głodny. Widzieliśmy też mnóstwo czajek i innych ptaków, których nazw nie pamiętam. No i niedaleko Goniądza zobaczyliśmy jelenia. Żałowałam tylko, że mieliśmy tylko jedną lornetkę na cztery pary oczu. A wieczorem gwiazdy świeciły tak jasno, że można było spokojnie odróżnić gwiazdozbiory. Żaby śpiewały tak głośno. A rano powietrze pachniało wilgotną ziemią i wiosną. Na Biebrzy życie aż kipi.
Człowiek nie jest jednak stworzony do życia w betonowej, miejskiej przestrzeni. Kontakt z przyrodą jest jak łagodzący okład na duszę. Wyraźnie czułam, jak płatami odpada ode mnie skorupa zmęczenia. Tyle, że tam nie ma pracy, ludzie nie mają za bardzo z czego żyć. Chyba, że ktoś ma ze dwieście hektarów pola i z 80 krów - to wtedy z kolei nie ma kiedy żyć, bo musi się zajmować tym polem i krowami.

Mój brat we wrześniu znalazł w szczerym polu małego kociaka i zabrał go ze sobą. Rudzielec okazał się być kotem Maćkiem, który wielbi ziemię, po której stąpa mój brat i nie żałuje pazurów, jeśli ktoś inny śmie go w nieodpowiedniej chwili dotknąć. Maciek cały dzień siedzi w domu, a noce spędza samotnie, a właściwie z myszami w starym domu, gdzie wszystko sobie już pozaznaczał.
No i w sobotę, czyli wczoraj zabrałam Maćka do weterynarza w Grajewie na kastrację. Trzeba było podjechać ze 30 km, bo miejscowi weterynarze nie leczą kotów, tylko zwierzęta dochodowe: krowy, konie i świnie. Na kotach się nie znają. Maciek okropnie się bał, całą drogę krzyczał, wrzeszczał i miotał się po transporterze. Dobrze, że wzięłam ten miękki, bo w plastikowo-metalowym mógłby sobie zrobić krzywdę. Pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że nie znam kociego, bo bym się dowiedziała, co on sobie o mnie myśli. Na szczęście wszystko przebiegło sprawnie i bez komplikacji. Będzie miał kocina spokojniejszą głowę i lepszy apetyt, a mój brat mniej sztynksu w starej chałupie. Widziałam tam jeszcze na dworze drobną koteczkę, krówkę. Przychodzi tam na jedzenia, ale nie dała się dotknąć, ani złapać. Chyba jest w ciąży...
Nieszczęścia kotów na wsi są trudne do opisania.

Gustawcio i Orbinio ucieszyli się wyraźnie z naszego powrotu. Ich nieszczęście polegało na tym, że tż nie chciał ich karmić z rączki...

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 21:18
przez lilianaj
KatarzynkaR pisze:
lilianaj pisze:To niezbędne zabiegi, ale przy nich tyle się człowiek nerwów naje, że potem przez miesiąc nie jest głodny...
oj tak.. okazało się, ze Ilan jest wnetrem i jego operacja była znacznie poważniejsza i bardziej rozległa niz sterylizacja Judysi.. :? ale oboje doszli do siebie w ekspresowym tempie (choc Ilanka dopadła - jak to faceta - depresja "kaftanikowa" ;) )

Obejrzałam zdjęcia Gustawa i Orbisia - piękni są!! A Gustawcio wygląda zupełnie jak mama Ilanka (Xenia Ameleony), choc wiem, że jego mamą jest Filia


Tak, tatą Gustawka jest Czesiek, niebieski rag 03, mamą jest Fifi (czyli Filia) silowa rag 04, a wyszedł im Gustawek niebieski rag 04 :lol: . Do ciotki podobny, z tym, że on jest jednak trochę ciemniejszy od Coco (czyli Xeni). Gustawcio ma dosyć stanowczy charakterek, nie śpi ze mną w łóżku, za noszeniem za bardzo nie przepada, ale kocha człowieka obok człowieka i jak się go głaszcze, to grucha, jak gołąbek. I lubi czesanie, zawsze pomaga: jak ja czeszę tył, to on obrabia łapinki jęzorkiem (i swoje i moje). A jak go karmię, to tak miłośnie mi się przygląda. :1luvu: Słodziak z niego.

O rety, to rzeczywiście miałaś ciężkie przeżycia. Wiem, że kastracje u wnętrów bywają trudne. Dobrze, że to już za Wami. I za nami. A jak wybarwieni są Ilianek i Judysia?

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 21:22
przez barbarados
O matko 8O Byś się dokształciła w łacinie kuchennej :twisted:
No bo kto tak zadba o nasze potwory jak my ?
Witam i zaznaczam , bo mi ciagle wateczek ucieka :mrgreen:

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 21:42
przez lilianaj
barbarados pisze:O matko 8O Byś się dokształciła w łacinie kuchennej :twisted:
No bo kto tak zadba o nasze potwory jak my ?
Witam i zaznaczam , bo mi ciagle wateczek ucieka :mrgreen:


Kiedyś jakiś nieostrożny pan zajechał mi drogę i musiałam nagle i mocno wdepnąć hamulczyk, żeby się nie rozpłaszczyć na tym panu. Jechałam z dwojgiem narodzonych dzieci i jednym jeszcze w brzuchu. W nerwach najpierw nadużyłam imienia Najwyższego, a jak już skutecznie zahamowałam, to wymsknęło mi się niecenzuralne słowo na literkę "k". Słyszał to mój czteroletni wtedy Paweł i niestety zaczął używać tego sposobu radzenia sobie w sytuacji trudnej, gdy mu się zawalały budowle z klocków lego. Robił to zarówno w domu, jak i w przedszkolu, używając swojego anielsko wysokiego, dziecięcego głosiku.
Ta sytuacja bardzo skutecznie oduczyła mnie używania słowa na "k", jak również na inne literki, niezależnie od okoliczności. :lol:

Tak to już chyba jest, że my wszystko dla kotków zrobimy najlepiej. Jestem o tym przekonana.

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 21:55
przez KatarzynkaR
lilianaj pisze:W piątek wyciągnęłam z czeluści szafy wiosenny, czarny płaszczyk i przy okazji odkryłam, gdzie są koty, jak ich nie ma.

:lol: :lol:

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 22:08
przez barbarados
Normalna reakcja , a dzieci takie słówka łapia bardzo szybko . Choć mój siostrzeniec mówił uprzejmie : proszę wy.......ać . A słówko podłapał od panów remontujących coś w szkole :twisted: A chodził do zerowki .
A pewnie , że my zrobimy najlepiej . Przecież inni się nie znają . :twisted:

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 22:13
przez lilianaj
:lol:
Ano właśnie, tak to jest, a dzieciaki naiwnie myślą, że dorosłemu, to wszystko wolno.

Nawet, jak się inni trochę znają, to i tak nie zrobią tego tak dobrze, jak my! Zarżniemy się i padniemy, a zrobimy najlepiej :lol:
Też tak myślę, ale udaję, że dzieciaki i tż robią wszystko równie dobrze, bo inaczej by nie mieli motywacji. A jak nie widzą, to poprawiam wszelkie niedoróbki, które dadzą się poprawić. :lol:

Re: Gustaw i Orbis już dorosły

PostNapisane: Nie kwi 12, 2015 22:18
przez KatarzynkaR
lilianaj pisze:
Tak, tatą Gustawka jest Czesiek, niebieski rag 03, mamą jest Fifi (czyli Filia) silowa rag 04, a wyszedł im Gustawek niebieski rag 04 :lol: . Do ciotki podobny, z tym, że on jest jednak trochę ciemniejszy od Coco (czyli Xeni). Gustawcio ma dosyć stanowczy charakterek, nie śpi ze mną w łóżku, za noszeniem za bardzo nie przepada, ale kocha człowieka obok człowieka i jak się go głaszcze, to grucha, jak gołąbek. I lubi czesanie, zawsze pomaga: jak ja czeszę tył, to on obrabia łapinki jęzorkiem (i swoje i moje). A jak go karmię, to tak miłośnie mi się przygląda. :1luvu: Słodziak z niego.
kochany :1luvu: Ilan jest strasznym przytulakiem, uwielbia być miziany. Judyta musi miec nastrój:) ale oboje lubią przychodzić do nas, do łóżka rano. Czesanie też oboje lubią, od początku (chyba szkoła P.Ewy:) Ilan jest strasznym niejadkiem jesli chodzi o mokrą karmę, je tylko suchą (na szczescie juz tylko bezzbożówkę), z "mokrych" to,eruje raz na jakiś czas tuńczyka (ale tylko schesir :roll: ;)) Jusia jest zdecydowanie mniej wybredna (ale za to nie ruszy niczego, co choc przez godzinę leży w lodówce :lol:
lilianaj pisze: A jak wybarwieni są Ilianek i Judysia?
Ilan (rag a 04) jest bardzo do Coco podobny, ale dużo jaśniejszy (podejrzewam, ze z czasem wybarwi się jak Coco). A Judysia jest blue bikolorkiem rag a 03, jeszcze jaśniejszym od Ilana.

Czytałam, ze Chłopaki Ci trochę chorowali. po tym co pisałaś kiedyś o lambliach od tamtego czasu już dwukrotnie robiłam im badania kału, na szczęście wszystko ok.

Wrzuć proszę jakieś zdjęcia Chłopaków, są cudni!!