Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Miałam wypadek.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 13, 2015 6:52 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

Z samego rana miałam przygodę z Gustawkiem.
Zaczęło się niewinnie i słodko. Gustawcio ocierał się o nogi i co popadło i gruchał, jak gołąbek. Jest dobrze wyposzczony po dwóch dniach niegłaskania. Paweł stwiedził, że jego urok powala i rzeczywiście padł i nie chciał wstać, ale się opamiętał, bo trzeba się było zbierać do szkoły. Znalazłam się w strefie oddziaływania Gustawkowego uroku, więc siadłam na podłodze i przyciągnęłam kocię do siebie, w celu wygłaskania. Jednocześnie zauważyłam brązową smugę na dywanie po tym przyciąganiu... :twisted: Zaglądam pod ogon, a tam urobek do portek przyklejony i rozmazany. No, cóż, przypadki chodzą po ludziach, to i po kotach też mogą chodzić. Zwłaszcza, gdy zwierzę ma długie portki. Ostatnio zdarzyło się nam coś takiego, gdy kocio był mały i znacznie lżejszy. Pańcia brała pod pachę i wkładała kuperek do zlewu, kocie mydełko, płukanko, wycieranie ręcznikiem i po sprawie. Dzisiaj okazało się, że kocio uważa, że higiena jest przereklamowana, a na poparcie swojej tezy ma dużo siły, znaczny ciężar ciała i pazury bardzo pomocne do wyrywania się. Już się zastanawiałam, czy nie lać wody do głębokiego i zamykanego brodzika i nie urządzać kąpieli. Ostatecznie skończyło się na czyszczeniu pupinki mokrymi chusteczkami.
No i dzisiaj obcinamy pazury!

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon kwi 13, 2015 8:10 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

Liliana, u nas wczoraj też ubrudzone portki i kąpiel od pasa w dół:) Ilan, jeśli w grę wchodzą te okolice, nie bardzo przykłada się do higieny :roll: Judysia z kolei to czyscioch.
Próbowałas przycinania portek? Ja tak, ale niewiele to daje. Ilan w kuwecie lubi sobie siadać podczas czynności :?

Pięknie piszesz o swoich kociakach i o wszystkim w ogóle :)

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Pon kwi 13, 2015 12:50 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

Życie jest takie niesprawiedliwe! I nie ma na to rady, nie ma wyjścia.
viewtopic.php?f=1&t=168367&start=60

Jak byłam mała, co miało miejsce z pięćset lat temu, w moim domu zawsze były kotki. Był też bury kocur, który żył 11 lat, ale ledwie go pamiętam. Kotki miały opinię bardziej łownych. Wszyscy musieli jakoś pracować, robić dla wspólnego dobra to, na co im siły i możliwości pozwalały. Ja i mój brat także. Zadaniem kotów było łapanie myszy. Jak dziadek zauważył w stodole, albo w oborze szczura, to była to wina kota, co się lenił i pił mleko, a gryzonie miały luz. Taka była mentalność ludzka. Ba, nadal tak jest. Nasze kotki kociły się regularnie wiosną i jesienią. Jeśli okociły się na strychu, to ja i mój brat mieliśmy szanse je znaleźć i oswoić, troszczyliśmy się o kotkę i maluchy, a potem zajmowaliśmy się dystrybucją. Szukaniem domu dla kociaków zajmowała się też moja mama i babcia i im to szło doskonale. Jeśli kotka okociła się w sianie, np w stodole, to miała nikłe szanse na wyprowadzenie młodych, bo okoliczne kocury robiły selekcję naturalną. Jeśli kociaki znalazł dziadek..., to maluchy znikały. Oficjalnie, wobec nas, dzieci, wina szła na cudze koty, ale wiedziałam, że jedyną znaną metodą antykoncepcyjną było topienie w rzece ślepych miotów. To było straszne. Ze wszystkich sił starałam się, żeby kociaki przeżyły, żeby miały szansę.
Czy życie kota jest na tyle cenne, na ile człowiek się o nie troszczy?
Nie mam prawa wypowiadać się w kwestii w/w wątku, bo nie zrobiłam nic, żeby te kociaki uratować, jeśli już przyszły na ten świat. Ale jest mi przykro. Zastanawiam się, gdzie leży granica pomocy innym. Jedne kocięta są dokarmiane, albo karmione butelką, człowiek o nie dba, zamartwia się, szuka ratunku i chroni, a w innym wypadku pomocą jest uśpienie miotu.Uśpienie jest oczywiście o wiele bardziej humanitarne, niż metoda mojego dziadka, ale skutek jest ten sam. Kotka, po stracie miotu ze 2-3 dni chodziła jak oszalała, wszędzie szukała swoich dzieci, węszyła, krzyczała. Na własny sposób wyrażała swoją rozpacz.
Tak, wiem, że nadpopulacja bezdomnych, to nieszczęście. I dla kota i dla człowieka. Tyle, że bezdomnych ludzi się nie eliminuje, bo życie osoby ludzkiej jest chronione prawem. Zwierzę według prawa jest przedmiotem. A przecież każdy ma tylko jedno życie.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon kwi 13, 2015 13:09 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

KatarzynkaR pisze:Liliana, u nas wczoraj też ubrudzone portki i kąpiel od pasa w dół:) Ilan, jeśli w grę wchodzą te okolice, nie bardzo przykłada się do higieny :roll: Judysia z kolei to czyscioch.
Próbowałas przycinania portek? Ja tak, ale niewiele to daje. Ilan w kuwecie lubi sobie siadać podczas czynności :?

Pięknie piszesz o swoich kociakach i o wszystkim w ogóle :)

Dziękuję za miłe słowa. :P
Gustawek, jak był mały to też nie miał w zwyczaju starannego mycia się. Przeważnie czekał, aż samo się wykruszy. :twisted: Jak podrósł, to się opamiętał. Życie go nauczyło, że jak się nie wyszoruje sam, to ja go wyszoruję. W wodzie. :evil: A tego nie lubi, niestety. Teraz rzadko zdarza mu się jakakolwiek wpadka. Portek nigdy mu nie przycinałam, bo wyszłam z założenia, że to mu zaszkodzi na urodę. Gustawek natomiast uwielbia czesanie i chętnie wystawia poszczególne części swojego kochanego ciała do szczotki. A czeszę go w obie strony: z włosem i pod włos.
Orbisiowi za to w portkach robią się... kołtunki. Normalnie sierść mu się filcuje, jak persowi. On w ogóle jest megapuchaty. Widocznie ma więcej genów persa w kocie. Muszę go czesać codziennie. Z początku nie był zbytnio zachwycony, ale polubił czesanie. Zrozumiał, że jak się to często robi, to można uniknąć rozczesywania kołtunów.
Jak wybarwione są Ilianek i Judysia?

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon kwi 13, 2015 17:59 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

lilianaj pisze:Jak wybarwione są Ilianek i Judysia?


a pisałam na poprzedniej stronie:)

KatarzynkaR pisze:
lilianaj pisze:
Tak, tatą Gustawka jest Czesiek, niebieski rag 03, mamą jest Fifi (czyli Filia) silowa rag 04, a wyszedł im Gustawek niebieski rag 04 :lol: . Do ciotki podobny, z tym, że on jest jednak trochę ciemniejszy od Coco (czyli Xeni). Gustawcio ma dosyć stanowczy charakterek, nie śpi ze mną w łóżku, za noszeniem za bardzo nie przepada, ale kocha człowieka obok człowieka i jak się go głaszcze, to grucha, jak gołąbek. I lubi czesanie, zawsze pomaga: jak ja czeszę tył, to on obrabia łapinki jęzorkiem (i swoje i moje). A jak go karmię, to tak miłośnie mi się przygląda. :1luvu: Słodziak z niego.
kochany :1luvu: Ilan jest strasznym przytulakiem, uwielbia być miziany. Judyta musi miec nastrój:) ale oboje lubią przychodzić do nas, do łóżka rano. Czesanie też oboje lubią, od początku (chyba szkoła P.Ewy:) Ilan jest strasznym niejadkiem jesli chodzi o mokrą karmę, je tylko suchą (na szczescie juz tylko bezzbożówkę), z "mokrych" to,eruje raz na jakiś czas tuńczyka (ale tylko schesir :roll: ;)) Jusia jest zdecydowanie mniej wybredna (ale za to nie ruszy niczego, co choc przez godzinę leży w lodówce :lol:
lilianaj pisze: A jak wybarwieni są Ilianek i Judysia?
Ilan (rag a 04) jest bardzo do Coco podobny, ale dużo jaśniejszy (podejrzewam, ze z czasem wybarwi się jak Coco). A Judysia jest blue bikolorkiem rag a 03, jeszcze jaśniejszym od Ilana.

Czytałam, ze Chłopaki Ci trochę chorowali. po tym co pisałaś kiedyś o lambliach od tamtego czasu już dwukrotnie robiłam im badania kału, na szczęście wszystko ok.

Wrzuć proszę jakieś zdjęcia Chłopaków, są cudni!!

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Pon kwi 13, 2015 18:07 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

Katarzynko droga, ja jestem starszawa, zużyta pani, skleroza mi się chyba powoli zaczyna rozwijać i ... nie zajrzałam na poprzednią stronę. :201451 Ucieszyłam się bardzo z Twojego wpisu na nowej i z tej radości nie sprawdziłam poprzedniej. Należy mi koniecznie wybaczyć :201494. Czyli mamy podobny kolorystycznie zestaw futerkowy :mrgreen:
Zdjęcia zapewne wrzucę wkrótce.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon kwi 13, 2015 18:17 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

lilianaj pisze:
Gustawek, jak był mały to też nie miał w zwyczaju starannego mycia się. Przeważnie czekał, aż samo się wykruszy. :twisted: Jak podrósł, to się opamiętał. Życie go nauczyło, że jak się nie wyszoruje sam, to ja go wyszoruję.

a kiedy mu przeszło? Dałaś mi nadzieję :D

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Pon kwi 13, 2015 18:18 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

lilianaj pisze:Katarzynko droga, ja jestem starszawa, zużyta pani
możemy podać sobie łapki:)

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Pon kwi 13, 2015 18:30 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

Niechęć do wszelkich zabiegów higienicznych minęła Gustawkowi w tak zwanym międzyczasie. Niepostrzeżenie. Jakoś tak jesienią. Możliwe, że było to sprzężone z pozbyciem się lamblii i brakiem rzadkich kup.
Dobrze, ze Was ominęły te pierwotniaki zatracone :ok: , bo leczenie ich, to znaczy zabijanie, jest bardzo uciążliwe i pracochłonne.
Tak sobie myślę, że jeśli Ilianek siada na urobku, to może spróbować... sypać mniej żwirku do kuwety? Jeśli nie da się podnieść tyłka, to może obniżyć podłoże?

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon kwi 13, 2015 19:03 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

KatarzynkaR pisze:
lilianaj pisze:Katarzynko droga, ja jestem starszawa, zużyta pani
możemy podać sobie łapki:)

poczytam sobie o czym piszą starsze zażywne panie :smokin:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43912
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 13, 2015 19:15 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

dorcia44 pisze:
KatarzynkaR pisze:
lilianaj pisze:Katarzynko droga, ja jestem starszawa, zużyta pani
możemy podać sobie łapki:)

poczytam sobie o czym piszą starsze zażywne panie :smokin:

:lol:
Jak to starsze panie - o ukochanych (licznych) kotach :201461

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Pon kwi 13, 2015 20:33 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

Witaj Dorciu! Miło, że zajrzałaś. Ja nie czuję się zażywna, tylko z lekka zużyta. I ziewam, jak lew. Dobrze, że muchy jeszcze nie fruwają. Taka pogoda jest najlepsza na tulenie kotów, czytanie i spanie.
Dobranoc!

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon kwi 13, 2015 20:54 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

Spokojnej :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto kwi 14, 2015 10:25 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

lilianaj pisze:Życie jest takie niesprawiedliwe! I nie ma na to rady, nie ma wyjścia.
viewtopic.php?f=1&t=168367&start=60

Jak byłam mała, co miało miejsce z pięćset lat temu, w moim domu zawsze były kotki. Był też bury kocur, który żył 11 lat, ale ledwie go pamiętam. Kotki miały opinię bardziej łownych. Wszyscy musieli jakoś pracować, robić dla wspólnego dobra to, na co im siły i możliwości pozwalały. Ja i mój brat także. Zadaniem kotów było łapanie myszy. Jak dziadek zauważył w stodole, albo w oborze szczura, to była to wina kota, co się lenił i pił mleko, a gryzonie miały luz. Taka była mentalność ludzka. Ba, nadal tak jest. Nasze kotki kociły się regularnie wiosną i jesienią. Jeśli okociły się na strychu, to ja i mój brat mieliśmy szanse je znaleźć i oswoić, troszczyliśmy się o kotkę i maluchy, a potem zajmowaliśmy się dystrybucją. Szukaniem domu dla kociaków zajmowała się też moja mama i babcia i im to szło doskonale. Jeśli kotka okociła się w sianie, np w stodole, to miała nikłe szanse na wyprowadzenie młodych, bo okoliczne kocury robiły selekcję naturalną. Jeśli kociaki znalazł dziadek..., to maluchy znikały. Oficjalnie, wobec nas, dzieci, wina szła na cudze koty, ale wiedziałam, że jedyną znaną metodą antykoncepcyjną było topienie w rzece ślepych miotów. To było straszne. Ze wszystkich sił starałam się, żeby kociaki przeżyły, żeby miały szansę.
Czy życie kota jest na tyle cenne, na ile człowiek się o nie troszczy?
Nie mam prawa wypowiadać się w kwestii w/w wątku, bo nie zrobiłam nic, żeby te kociaki uratować, jeśli już przyszły na ten świat. Ale jest mi przykro. Zastanawiam się, gdzie leży granica pomocy innym. Jedne kocięta są dokarmiane, albo karmione butelką, człowiek o nie dba, zamartwia się, szuka ratunku i chroni, a w innym wypadku pomocą jest uśpienie miotu.Uśpienie jest oczywiście o wiele bardziej humanitarne, niż metoda mojego dziadka, ale skutek jest ten sam. Kotka, po stracie miotu ze 2-3 dni chodziła jak oszalała, wszędzie szukała swoich dzieci, węszyła, krzyczała. Na własny sposób wyrażała swoją rozpacz.
Tak, wiem, że nadpopulacja bezdomnych, to nieszczęście. I dla kota i dla człowieka. Tyle, że bezdomnych ludzi się nie eliminuje, bo życie osoby ludzkiej jest chronione prawem. Zwierzę według prawa jest przedmiotem. A przecież każdy ma tylko jedno życie.

doczytałam tamten wątek wczoraj, wieczorem....miałam podobne odczucia :cry:

zabicie niewinnych istot w imię wyższych celów, nie powinno być usprawiedliwieniem
przewidywanie czarnego scenariusza, dla tych maleństw wcale nie musiało się spełnić
mój Kubuś żyje bo karmicielka tak postanowiła, znalazła dobre domki dla całej trójki :ok:
między innymi z tego powodu coraz rzadziej bywam na miau, choć czytam zaprzyjaźnione wątki
poza tym dobija mnie wrogość wielu "miłośniczek" kotów, fakt, że są lepsze i gorsze koty oraz ludzie

nieba bym przychyliła, tym z łatką zbieracza, ratujących najbiedniejszych...choć może inni z czystym sumieniem by uśpili :cry:

pozdrawiam cieplutko :D
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21728
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 14, 2015 11:41 Re: Gustaw i Orbis już dorosły

Puszatku Drogi!
Ludzie są różni, to nieuniknione, że każdy oprócz zalet, ma też wady. Czasem ktoś zostanie głęboko zraniony i to go uszkadza i potem rani innych. Czasem ofiara staje się oprawcą. Poza tym w każdym człowieku tkwi jakaś skłonność do okrucieństwa, nawet, jeśli on się do tego, nawet przed sobą, nie przyznaje.
Myślę, że obrońcy praw zwierząt, którzy usypiają ślepe mioty (oczywiście mowa o zdrowych kociętach), musieli w swoim życiu za dużo napatrzeć się na kocie nieszczęście, widzieli więcej, niż mogli znieść... Może zostali obarczeni ciężarem przekraczającym ich siły. Wtedy świat może subiektywnie wyglądać inaczej, a niezawiniona śmierć maleństw, może być postrzegana jako dobrodziejstwo uchronienia ich przed życiem pełnym wyłącznie cierpienia. Może to działa trochę, jak wypalenie zawodowe... Wobec życia trzeba mieć dużo pokory, żeby uznać cierpienie za oczywisty i nieunikniony element tegoż życia, a śmierć za jego część lub przejście do innego wymiaru. Taka pokora, postawa pogodzenia się z faktem, że nic nie musi się dziać, tak, jak chcemy pozwala zgodnie z własnymi możliwościami pomagać innym i samemu oczekiwać wsparcia.
Nie można jednak zrażać się Puszatku, mimo wszystko. Nie rezygnuj, proszę z miau, bo zawsze znajdą się tu ludzie, których koty potrzebują pomocy, a Ty masz wiedzę i doświadczenie i możesz wiedzieć, co w danej sytuacji można zrobić i komuś będzie dzięki temu lżej. Zawsze warto próbować, nawet jeśli próbuje się ciągle od nowa.
Ja też podziwiam osoby, które poświęcają wszystkie siły, swój czas, dochody na ratowanie zwierząt, bez względu na wszystko. Bardzo mnie wzruszyło, jak niedawno ktoś pisał o znalezionym w polu, zabiedzonym psie: "to mój brat i ja go nie opuszczę".

Mój Maurycy (*) urodził się w piwnicy, w jednostce wojskowej na Bemowie. Kotka urodziła 5 kociąt. W tej piwnicy pękła rura i 3 maluchy utonęły, a 2 matka zdążyła wynieść. Jednym z nich był Maurycy. Dostałam go w prezencie ślubnym od zaprzyjaźnionego żołnierza i jego żony. Nic lepszego nie mogłam dostać. On był najlepszym prezentem.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 104 gości