Witam wszystkich na Forum i pozdrawiam.

Od 8 dni mam wymarzonego kociaka. Znalazłam go pod szkołą. Dojeżdżam do niej - mama mnie zawozi - mam 12 lat, wiem, jestem mała

, pomyślicie - biedny kot - kolejna zachcianka dziecka, ale wcale nie - marzę o nim od dawna, odkąd opuścił mnie mój dawny kot - Kinia. Mam już trochę zwierzaków, również papugi - ale zawsze zamykam pokój, zwłaszcza jak je wypuszczam bo to obowiązek(Faguś to imię jednej z nich), wszystkie zwierzaki kocham i się nimi zajmuję - kotkowi też w kuwecie sprzątam, trochę czuć, ale wiem że kot to nie same przyjemności i jest to wszystko do zniesienia. Tak więc wracając do kociaka, mimo że byłam już spóźniona, wzięłam go na ręce, głaskałam, kotka zaczęła mruczeć. Myślałam o nim cały dzień, mama wiedziała że będziemy mieli kota, już mieliśmy wybranego(innego). Wszystko już było ustalone. Na przerwach chodziłam do tego o którym tu jest mowa, głaskałam, całowałam(wiem że się nie powinno, ale nie mogłam się powstrzymać). Zostawałam jeszcze godzinę(mama miała we wtorki o godzinę dłużej niż ja i siedziałam w informatycznej na kompie), i jak nikt nie patrzył wyszłam i wzięłam tego biedaka do szkoły. Jakieś dzieciaki zauważyły że mam kota, mój wychowawca sam go żałował , ale musiałam wypuścić. Kiedy czekałam na mamę przed szkołą, rozmyślałam, że już wybrany kotek ma dom(nie był ze schroniska - z fundacji i przebywał w tymczasie), ma ciepło i jedzenie, a ten - może jest czyjś, ale ma zaropiałe oczka, brudne uszka, pewnie wystawiany garnek kartofli jak się komuś przypomni że on jeszcze żyje(albo i nawet bez tego), brak pazurka przy lewej tylnej łapce - i lepiej jak go wezmę, nawet jak ukradnę to nic się nie stanie. Potem babka od polskiego, której nie lubię, kazała mi iść pod szkołę i zostawić tego kota.
- No bo przecież pewnie ma wściekliznę, jeszcze cię ugryzie! Wyrzuć go! W tej chwili! - co za ludzie, bez serca, samoluby jedne.
Więc musiałam tak zrobić żeby mnie nie wyzwała(i tak bym go później znów głaskała), a kociątko wbiegło pod stojący samochód. Krzyczę stop stop, ona patrzy się na mnie jak na nienormalną ale stoi. Wyciągam kota spod samochodu. Serce mi wali(i pewnie kotce też). W końcu przyjechała mama, była w szoku, opowiedziałam jej wszystko, a że śpieszyła się na wywiadówkę nie miała czasu na polemizację, więc mnie wpuściła. Pędem do weta(świerzb w uszach), po kuwetę, żwirek, w pośpiechu zapomniałyśmy łopatki, kilka zabawek, suche żarcie i do auta. I do domu. Mam jeszcze psa(małego), ale przyjaźnie zareagował i chciał się bawić. Pod wieczór kocia się wyrzygała - za dużo zjadła, taka była głodna. I kolejnego dnia znowu - jak nas nie ma to zżera psią karmę, musimy zamykać kuchnię.
Od kilku dni chodzi smutna i cały czas miauczy(jak ją głaszczę to przestaje i się tuli). I je bardzo malutko. Parę dni w szkole widziałam łażącego gdzieś podobnego kociaka w tym samym wieku. Mama się na niego też zgodziła i rozpoczynam "łowy" - może obecny kotek poczuje się lepiej, jak będą dwa. Tylko żeby go znaleźć, a szkoła jest na wsi - ja mieszkam w mieście. W końcu koleżanka mi opowiadała, że jak mnie nie było w szkole, to razem we dwójkę biegały po boisku, więc może brak brata/siostry powoduje ten smutek. Kicia bardzo mnie polubiła i wszędzie za mną łazi. Kocham ją do zwariowania i cieszę się, że tak się to wszystko skończyło.

♥Kinia♥Margot♥nimfa_Faguś♥2_bezimienne_falki(zielona i jasnoniebieska)♥pies_Amona♥kanarki_Loluś_i_bezimienny♥
nimfa_perłowa_Jewel[']
chomik_angora_Filutek[']
nimfa_Wacuś[']