Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Annaa pisze:Ciężko jest, jak pogodzić się z tym że już go nie ma ???
Lifter pisze:Annaa pisze:Ciężko jest, jak pogodzić się z tym że już go nie ma ???
Cóż, biorąc małego kociaka tym samym godzimy się, że kiedyś taki paskudny moment nadejdzie. Trzeba przez to przejść.
Annaa pisze:.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu Karmelek był radosnym, żywiołowym kotem, szalał szczęśliwy w nowym tunelu a tak nagle nie ma go
Lifter pisze:Annaa pisze:.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu Karmelek był radosnym, żywiołowym kotem, szalał szczęśliwy w nowym tunelu a tak nagle nie ma go
Z drugiej strony - gdyby chorował długimi miesiącami, czy to byłoby lepsze?
Nie wiadomo co go zabiło, tak naprawdę.
U znajomych mieli kota Ugniota (od ugniatania łapkami) - też nagle, może w dwa tygodnie góra, od fazy "zdrowy, rozbiegany kot" do uśpienia. Też badania nic specjalnego nie wykazywały, wet był dobrej myśli, pocieał, kombinował. Dopiero sekcja wykazała, że miał jakiś dziwny rozsiany nowotwór śledziony albo trzustki, już nie pamiętam. W każdym razie ani wyniki ani USG nic nie wykazały.
Więc nie wiemy tak naprawdę czemu odszedł Karmelek. Może po prostu nadszedł jego czas. Może już nic nie można było zrobić.
Karmelek odszedł. I to już się nie odstanie. Nie rozdrapuj ran. Płacz, wspominaj go, ale nie zadręczaj się, że może zrobiłaś coś nie tak, że może można było go wyleczyć. Jemu to nie pomoże, a tobie zaszkodzi.
Lifter pisze:Annaa pisze:.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu Karmelek był radosnym, żywiołowym kotem, szalał szczęśliwy w nowym tunelu a tak nagle nie ma go
Z drugiej strony - gdyby chorował długimi miesiącami, czy to byłoby lepsze?
(...)
Annaa pisze:Lifter pisze:Annaa pisze:.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu Karmelek był radosnym, żywiołowym kotem, szalał szczęśliwy w nowym tunelu a tak nagle nie ma go
Z drugiej strony - gdyby chorował długimi miesiącami, czy to byłoby lepsze?
Nie wiadomo co go zabiło, tak naprawdę.
U znajomych mieli kota Ugniota (od ugniatania łapkami) - też nagle, może w dwa tygodnie góra, od fazy "zdrowy, rozbiegany kot" do uśpienia. Też badania nic specjalnego nie wykazywały, wet był dobrej myśli, pocieał, kombinował. Dopiero sekcja wykazała, że miał jakiś dziwny rozsiany nowotwór śledziony albo trzustki, już nie pamiętam. W każdym razie ani wyniki ani USG nic nie wykazały.
Więc nie wiemy tak naprawdę czemu odszedł Karmelek. Może po prostu nadszedł jego czas. Może już nic nie można było zrobić.
Karmelek odszedł. I to już się nie odstanie. Nie rozdrapuj ran. Płacz, wspominaj go, ale nie zadręczaj się, że może zrobiłaś coś nie tak, że może można było go wyleczyć. Jemu to nie pomoże, a tobie zaszkodzi.
Masz rację, nie wiem co go zabiło...ale wiem co pogorszyło bardzo jego stan a tym samym udaremniło leczenie.
Nie zostawię tak tej sprawy.
Nie dopuszczę do tego, żeby lekarka ktora dopuściła się błędu skrzywdziła jeszcze jakieś zwierzę.
I tak, płaczę, wspominam i mam jeszcze Oskara i Foresta i na nich teraz muszę się skupić, bo oni potrzebują mnie.
Wojtek pisze:Lifter pisze:Annaa pisze:.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu Karmelek był radosnym, żywiołowym kotem, szalał szczęśliwy w nowym tunelu a tak nagle nie ma go
Z drugiej strony - gdyby chorował długimi miesiącami, czy to byłoby lepsze?
(...)
Dorinkę straciłem niespodziewanie w ciągu trzech dni i dzisiaj, już na spokojnie, myślę, że dla niej to było lepsze niż długie żegnanie się z Herą.
jolabuk5 pisze:Pogodzić się nie można, nie da się po prostu. To już zawsze boli, zawsze w nas zostaje, w składziku zwanym pamięcią. Na szczęście jest tam też cały ogrom wspomnień o miłości, stopniowym oswajaniu, czułości, wspólnym życiu. I te wspomnienia też będziemy z czasem wyciągać, ogladać, wzruszać się, jak przy starym albumie...
Anna2016 pisze:Kiedyś jakiś dobry duch z Forum podpowiedział mi, żebym ukochanemu zmarłemu Kotu zapalała białą świeczkę, najlepiej w godzinę jego śmierci, ale ma być biała bo to dodaje siły kotkom w drodze za TM. Robiłam tak dla bezdomnej Migusi [*], przez prawie pół roku od jej śmierci, jak wieczorem zanosiłam bezdomniakom jedzonko wyciągałam ukradkiem z kieszeni białą świeczkę z na kilka sekund zapalałam ją.
Teraz od śmierci Zuni (nie wierzę że to się stało) jak tylko jestem w domu świecę jej białą świeczkę (tealight), zaraz postawię obok białą świeczkę dla Karmelka.....niech świecą obie - dla Nich...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 317 gości