u mnie Mycha zawsze była niejadkiem, takim co trochę poje, za pól godziny znów trochę - tak sobie dawkowała. Z dojadaczami sprawę załatwiało to, że Mycha dostawała jeść na szafce, a reszta - wtedy jeszcze trzy - respektowaly to.
Potem przestała wskakiwać gdziekolwiek, no to w miarę możliwości pilnowałam.
A teraz wszystko się zmieniło - To Myszka je i je, i je. Jak zostawia to znak, że ta karma już się znudzila. I to nie Menda dojada po Myszce, tylko na odwrót. Lekko licząc Myszka je dziennie ok 400 - 500 g, chyba w 10 posiłkach. Odrzuciła zupełnie suche, które kiedyś lubiła pochrupać. I tak -ona je non stop i chudnie, Menda wpada, wyczyści co jest (albo i nie, bo właśnie w ząbki kłuje) i tyje.
Dawno nie kupowałam Smile, bo kiedyś zgodnie cztery koty odrzuciły, podobnie jak Bozitę. U nas króluje Wild Freedom, ale tylko kurczak i kurczak z królikiem, wchodzi Dolina z kaczką, Feringa kurczak z marchewką i mniszkiem. Dla urozmaicenia Rafi, ale tylko czarne, no i dziś Mycha powitała z entuzjazmem czarną Kitty z Biedry.
Annaa - weci - różni - zawsze kładli mi do głowy, że antybiotyk u ludzi to minimum 5 dni, a u kotów 7, a jeszcze lepiej 10. I wychodzę z założenia, że lepiej dawać dłużej, niż ryzykować niedoleczenie, a co gorsze - uodpornienie danego szczepu bakterii na określony antybiotyk.
Oczywiście kciuki za Forresta nieustające