Chyba czas nowy wątek zacząć. W starym zostają stare smutki, w tym wątku moje koty będą zdrowe
Budrys- mój kluseczek najukochańszy przyjechał do mnie z Lublina od Kasi D. Najpierw miałam jego siostrę-Pumę , marmurkową panienkę, która po miesiącu zachorowała i niestety odeszła Wtedy niewiele myśląc zdecydowałam się przygarnąć jej brata i tak po trzech tygodniach trafił do mnie Budrys Budrynio mam już prawie 11 miesięcy i jest duużym kocurkiem
Migdałek- przybył do mnie 3-go lipca. Wyciągnęłysmy jego z rodzinką z bielańskiej piwnicy. Małe dzikie, drące się kocię. Miał byś szarą córuchną, jest brązowym synusiem. Jest bardzo podobny do Pumy. Zdecydowałam sie go przygarnąć po tym jak odszedł Boruta
Budrys już Migdałka polubił, ale maluszek jeszcze troszkę się boi. Z racji, że jest u mnie nadal matka Migdałka, to Budrynio nie może go pogonić, bo tamta fuczy.
Dalszy rozwój sytuacji będę obserwować od jutra jak chłopaki zostaną same.
A teraz idę prosić Wodza o przeniesienie tu zdjęć z wątku Groszka