Behemot X Ostrożny optymizm
Napisane: Wto paź 21, 2014 11:01
Jego historia jest typowa aż do bólu - kociolubna pani [koleżanka-koleżanki] ułowiła na przełomie sierpnia i września 2007 na osiedlowym parkingu przerażone, zziębnięte i drące sie wniebogłosy kocię. Ponieważ sama była już "przekocona" pocztą pantoflową zaczęła mu szukać domu. I tak pewnego dnia dostałam telefon :
- Mówiłaś, że dojrzewasz do kota, czy to aktualne?
- Aktualne ale warunek jest taki, żeby samodzielnie jadł..
- To ja ci dam namiar
- No to daj...
Po tygodniu [specjalnie odczekałam do weekendu] Pani przywiozła mi w budce sprytnie zrobionej z kartonowego pudełka małe, chude, wrzeszczące i przerażone czarne CÓŚ , które wzięte na ręce wczepiło się kurczowo we mnie i jednocześnie chciało wiać, krzyczało jak zarzynane i jednocześnie mruczało, w końcu przyczaiło sie pod bluzą gotowe w każdej chwili do ataku/ucieczki.
No i jak się zapewne wszyscy domyślają PRZEPADŁAM
Dziś rozpoczynamy dziesiątą już [ ] rundę, do której zapraszamy wszystkich chętnych - znajomych - nieznajomych - cichych - jawnych wielbicieli
MIŁOŚCIWIE NAM PANUJĄCEGO KSIĘCIUNIA , KOTA BEHEMOTA 100% FOCHA W FOCHU
A tu zakończyliśmy - viewtopic.php?f=46&t=154189
- Mówiłaś, że dojrzewasz do kota, czy to aktualne?
- Aktualne ale warunek jest taki, żeby samodzielnie jadł..
- To ja ci dam namiar
- No to daj...
Po tygodniu [specjalnie odczekałam do weekendu] Pani przywiozła mi w budce sprytnie zrobionej z kartonowego pudełka małe, chude, wrzeszczące i przerażone czarne CÓŚ , które wzięte na ręce wczepiło się kurczowo we mnie i jednocześnie chciało wiać, krzyczało jak zarzynane i jednocześnie mruczało, w końcu przyczaiło sie pod bluzą gotowe w każdej chwili do ataku/ucieczki.
No i jak się zapewne wszyscy domyślają PRZEPADŁAM
Dziś rozpoczynamy dziesiątą już [ ] rundę, do której zapraszamy wszystkich chętnych - znajomych - nieznajomych - cichych - jawnych wielbicieli
MIŁOŚCIWIE NAM PANUJĄCEGO KSIĘCIUNIA , KOTA BEHEMOTA 100% FOCHA W FOCHU
A tu zakończyliśmy - viewtopic.php?f=46&t=154189