Mokatkowo. Zen [*], żegnaj mój kocie
Napisane: Pt wrz 26, 2014 6:33
Wykończona przez własną rodzinę, w dodatku pod moją nieobecność, zmuszona zostałam do popełnienia nowego wątku.
Poprzednia część tutaj: viewtopic.php?f=46&t=159839
W Mokatkowie żyją sobie cztery stwory:
Moje dziecię zwane Młodą:
Młoda nie zdecydowała jeszcze czy chce być łyżwiarką czy zawodnikiem judo.
Mokate - mój pierworodny:
On już w dniu urodzin zdecydował, że tym czym chce się zajmować na pełen etat jest jedzenie. Trzeba przyznać, że całe serce wkłada w tę robotę Moki cudownie akceptuje wszystkie zawlekane do domu kocie stwory oraz absolutnie nie trawi ludzkich gości.
Zen - trafił do mnie teoretycznie na tymczas, choć od początku wiedziałam, że nigdzie się nie wybiera. Czternastoletniemu kotu nie szuka się domu
Zen też ma sprecyzowany cel w życiu - chce mnie wykończyć. Rozpuszczony jak dziadowski bicz, kapryśny, kocha mnie najbardziej na świecie. Na pozostałe istoty ludzkie i kocie reaguje filozofią zgodną z imieniem. Ilość gości i kotów w domu jest mu kompletnie obojętna
Kilka dni temu do powyższej trójki dołączyła Kawa:
Nie jest specjalnie wyrośnięta, ale wielka duchem. Ma taką wolę życia i ciekawość świata, że za kilka tygodni rozniesie mi chałupę. Przyniesiona jako butelkowa, niezaradna, płacząca, po niespełna tygodniu wpiernicza mokrą karmę, smoka do pyska nie weźmie, wspina się na kanapę, tłucze chłopaków za spoufalanie się i pięknie bawi się myszką i piłeczką. Odkarmić, zaszczepić i won .
A ja tu tylko sprzątam
Poprzednia część tutaj: viewtopic.php?f=46&t=159839
W Mokatkowie żyją sobie cztery stwory:
Moje dziecię zwane Młodą:
Młoda nie zdecydowała jeszcze czy chce być łyżwiarką czy zawodnikiem judo.
Mokate - mój pierworodny:
On już w dniu urodzin zdecydował, że tym czym chce się zajmować na pełen etat jest jedzenie. Trzeba przyznać, że całe serce wkłada w tę robotę Moki cudownie akceptuje wszystkie zawlekane do domu kocie stwory oraz absolutnie nie trawi ludzkich gości.
Zen - trafił do mnie teoretycznie na tymczas, choć od początku wiedziałam, że nigdzie się nie wybiera. Czternastoletniemu kotu nie szuka się domu
Zen też ma sprecyzowany cel w życiu - chce mnie wykończyć. Rozpuszczony jak dziadowski bicz, kapryśny, kocha mnie najbardziej na świecie. Na pozostałe istoty ludzkie i kocie reaguje filozofią zgodną z imieniem. Ilość gości i kotów w domu jest mu kompletnie obojętna
Kilka dni temu do powyższej trójki dołączyła Kawa:
Nie jest specjalnie wyrośnięta, ale wielka duchem. Ma taką wolę życia i ciekawość świata, że za kilka tygodni rozniesie mi chałupę. Przyniesiona jako butelkowa, niezaradna, płacząca, po niespełna tygodniu wpiernicza mokrą karmę, smoka do pyska nie weźmie, wspina się na kanapę, tłucze chłopaków za spoufalanie się i pięknie bawi się myszką i piłeczką. Odkarmić, zaszczepić i won .
A ja tu tylko sprzątam