Hallo Sabciu, Lucas bardzo dziękuje
za Twoje życzenia. On ma chyba naprawdę więcej szczęścia niż rozumu (to nie jego pierwszy nieszczęśliwy upadek. Wcześniej jak spadł to nie władał tylną częścią ciała. "Kosztowało" mnie to nie tylko mnóstwo łez) .
Pacjent nie wymiotuje już. Je i pije po troszeczku. Wielki "prezent" też był nareszczcie dzisiaj.
Lucas teraz bardzo mało chodzi, nigdzie nie wskakuje, chowa się i siedzi w szafie.
Mnie Lucas bardzo się boi a słowo "doktor" wywołuje u niego powiększenie oczu i ... szukanie schronienia w ślimaczym tępie.
Co mnie tylko dziwi to on spadł przecież na łapki i obojczyk. Nic nie kuleje(???), pani weterynarz mówi, że jest wszystko o.k. Lucas był tam u niej taki przerażony.
Lucas tak broni się u weterynarza, że ślina go zalewa. Serce mu tak bije....
Na razie ma się "wykurować".
Na początku marca i tak ma znów niestety termin bo to termin na normalną kontrolę "geriatryczną". Dodatkowo pobierać mu teraz krew, gdy go bolały łapki (jeśli nie było konieczności) nikt nie miał sumienia sprawić mu dodatkowo bólu.
Pani weterynarz powiedziała, że te wymioty to przez stress były.
Tak mi go szkoda. Ale jak mam zabronić kotu chodzenia po szafach?
Sabciu, mam przekazać Ci o Lucasa
. On teraz tylko leży i myśli.
Dziękuję, że martwiliście się że mną o niego. Martwię się co prawda dalej bo...