W przyszłym roku 1 marca będzie 4 lata odkąd Lucas jest z nami. Postępy są... on już nie gryzie i nie drapie (gryzie i drapie co prawda dalej ale to "szczypanie", drapnąć i drapnie ale nie tak mocno jak wcześniej gdy trzeba było "lecieć" do szpitala) do krwi przy próbie głaskania. Ja mówię tylko o główce, policzkach i karku... reszta jest tabu. Uszek nie można dotknąć ani zajrzeć, ząbki... no, ja potrzebuję palców do pracy!!! Pazurki... jakie są ostre i długie... poznaję na "własnej skórze". Wizyty u weterynarza: horror dla weterynarza, Dużej i kota. Ech...
Lucas jest naprawdę ...poza tym kotem z marzeń. Mądry, gdy chce reaguje na komando jak pies. Naturalnie nic za darmo. Nic nie niszczy, nie wybrzydza przy jedzeniu (tu chyba przesadziłam?!) No dobra, nie myje się ale... jest czyściutki (czasem "pomagam" wilgotną ściereczką). Nie sprawia kłopotów... Ale czy kogoś trzeba kochać za coś?! My kochamy go za to że jest!!!
Lucas 2014