dilah pisze:Georg-inia pisze:Kaśka, wyprałaś Lolkę? miałam tę przyjemność kilka razy
ale Lola jest luzik w praniu...
Madzia, Ty wracaj, bo my się pozagryzamy chyba
Oczywiście, że wyprałam
po to by dziś w deszczu polatać na 3 spacerach - Lola deszczu nie lubi - i wygląda gorzej niż przed praniem
no właśnie jak jechaliśmy wczoraj do mojej pani doktor to się z tego uśmialiśmy, że dzień wcześniej wyprana to oczywiście deszcz spada - to chyba tak jak z myciem okien
Całe szczęście ona się lubi wycierać choć w kąpieli zawsze stoi jak na skazaniu.
Wczoraj też odwiedziliśmy Gizka u teściów - bo dla tych co nie wiedzą, nasze psiejstwo teraz znów "po ludziach" - miał nas w dupie. On u nich wszystko moze więc owszem, przywitał się wylewnie, ale jak wychodziliśmy to nawet nie chciał z nami. Pewnie z Lolką będzie to samo, bo jak ma swoją małą-dużą Pańcię to jest mega przeszczęśliwa - ona tak kocha dzieci.
W domu za to kociarstwo się rozluźniło na maxa. Szczególnie Satynka - leży z nami na kanapie, domaga się głaskania, jak kogoś zna to wyłazi bez skrępowania i strzela baranki. Wyraźnie odżyła odkąd nie ma Gizka. Smutne to, że tak się go boi i żyje w taki stresie przez niego
Ehhh.
Poza tym u mnie wszystko na najlepszej drodze, czuję się świetnie, z dnia na dzień coraz lepiej, odzyskuję siły, mięśnie (mega zakwasów dostałąm jak 5 razy weszłam na stołek
) i zaczynam wszystko widzieć w optymistycznych barwach. Złe myśli czasem pukają, ale rzadko. Mam teraz misję oczyszczania swojej przestrzeni - na czym głównie cierpi Maciej bo ja nie mam tyle siły fizycznej by porządkować więc głównie zlecam - sama robiąc tylko malutkie rzeczy. W każdym razie czuję potrzebę pozbycia się różnych przedmiotów, uporządkowania innych i ogarniania tego, co się zaniedbało przez okres mojego "niebytu". Czuję jak wracam do życia - bo nie chcę już czekać, chcę być tu i teraz.
No i czekam na słońce bo strasznie chcę porobić moim gadom słoneczne, balkonowe zdjęcia.