Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 23, 2014 11:41 Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Odcinek I Hello, hello!

Jego Wysokość wraz z właścicielką mają zaszczyt przywitać się z użytkownikami forum. Wątek powstał z olbrzymiej potrzeby dzielenia się dziką radością, jaką jest posiadanie kota - nie jest to ani pierwszy zwierzak w moim życiu, ani nawet pierwszy kot (chociaż fakt, pierwszy czysto domowy), ale okazał się wyjątkowo ciekawym towarzyszem, a obserwowanie jego życia dostarcza mi nieustających powodów do śmiechu.
W zasadzie można by pisać i pisać, ale zostawmy to na kolejne odcinki, tymczasem niech formalności stanie się zadość a Mieczysław ukaże swe futrzane oblicze :)

Obrazek

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Śro kwi 23, 2014 12:24 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

A witamy, witamy państwa :)
Zaiste urokliwe to futrzaste oblicze :) I jakie eleganckie rękawiczki i dumne spojrzenie... ^-^
Zapraszamy do dzielenia się wyżej wspomnianą radością :D Więcej zdjęć również mile widziane.

Dellarine

 
Posty: 71
Od: Pt kwi 04, 2014 0:55

Post » Śro kwi 23, 2014 14:24 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Odcinek II Skąd się biorą Mieczysławy

Zanim w domu pojawił się kot musiał, chcąc nie chcąc, pojawić się pomysł jego posiadania (nie jestem przekonana czy "posiadania" to dobre określenie w odniesieniu do kota - chyba słuszniej było by napisać "pomysł na to by kot nas posiadał" ;) ). A ten, jak to często bywa, był zupełnie niespodziewany.
Otóż w pracy szefowa opowiedziała mi jak to pod drzwi jej domu przyczłapała mała koteczka i zajrzała w okno. Została nakarmiona, a do tego obsypana pieszczotami, które ją zachwyciły. Jednak stara kocica zamieszkująca ów dom, gdy tylko wyczuła na podwórku inną istotę nie tylko swego gatunku, ale jeszcze płci, niczym strzała pomknęła ku niewinnemu stworzeniu i pogoniła je na cztery wiatry. Cóż, bywa. I pewnie na tym by się wszystko skończyło gdybym opatrznie nie opowiedziała tej historii mojej współpracownicy. Jej "weź ją przygarnij" było tak proste i oczywiste że aż mi było wstyd że sama na to nie wpadłam. Toż to było objawienie! Pewnie, że obawy były, rzecz to oczywista, ale raczej dla zasady. Szefowa zadeklarowała że jak tylko kocinka odważy się wrócić to mi ją capną, coby się nie szwędała.
Ale się nie pojawiła. Za to temat zaproszenia kota do domu nie raczył już umrzeć, zwłaszcza że w schronisku tych nieszczęść jest pełno. I tu wielki ukłon należy się mej współpracowniczce, która wraz ze schroniskową wolontariuszką dołożyła wszelkich starań, aby mój przyszły kot był niemalże "uszyty na miarę". I tak oto wybranych zostało mi kilka kotów. Najpierw myślałam o koteczce, ale gdzieś tak jednak wyszło, że lepiej mi będzie zamieszkać z samcem. Spośród wybranych mi kotów jedną koteczkę czekało jeszcze trochę leczenia (a muszę jej pyszczkowi oddać że był arcyzacny! I że owa koteczka też ma już dom), do drugiej było bardzo dużo chętnych, a jednak wydawało mi się że lepiej będzie pomóc stworowi, który nie będzie miał tak łatwo wydostać się ze schroniska. Już, już zdecydowałam się na zacnego chłopaczka, ale ze względu na wizytę rodzinną musiałam jego odbiór przesunąć o tydzień. I, tak, dokładnie, w międzyczasie i on znalazł nowy dom! W sumie to wspaniale, że one tak sprawnie domy znajdują, ale gdzie mój kot? I wtedy się objawił.
Mieczysław został przywieziony do schroniska po śmierci właściciela. I kompletnie tam sobie nie radził. Nie brałam go pod uwagę bo nikt nie proponował, ale właściwie... dlaczego nie? I tak oto 25 lutego wraz z wciąż wspierającą przedsięwzięcie współpracowniczką wylądowałam w schronisku. Cóż, jeśli spodziewałam się małego, zgrabnego koteczka to nieźle się przejechałam. Na zdjęciu było widać tylko łepek wystający z pieńka, gdzie się chował, więc nie miałam specjalnego pojęcia o jego posturę. A ma ją, oj, zdecydowanie ma. Piękny, wielki, bezjajeczny kocurek z miejsca podbił moje serce. Kontrolę u weterynarza zniósł dzielnie, nawet pomimo tego że w poczekalni został obsyczany przez jakąś koteczkę. A potem wrócił do transportera i pojechał do nowego domu.
Tak więc najlepsze Mieczysławy biorą się ze schroniska.

Tu należy dodać że koteczka dzięki której Mieczysław znalazł dom okazała się mieć swoje miejsce na świecie, tyle że wybrała się na nieco zbyt długi spacer :)

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Nie kwi 27, 2014 11:09 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Witamy przystojnego Mieczysława :)
Czekamy na dalszy ciąg opowiadania.
"Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali."

husaria

 
Posty: 93
Od: Śro kwi 24, 2013 19:47
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto kwi 29, 2014 19:59 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Odcinek III Witaj w nowym domu

Zapakowany w transporter Mieczysław dzielnie zniósł podróż do domu. Tam, wypuszczony z transportera, pomknął do łazienki, zobaczyć swoją nową kuwetę. Stamtąd nieśmiałym truchtem translokował się do kuchni i znajdującego się w niej Grala - miski z karmą. Cóż, szykowałam się na tydzień z przerażonym kotem za kanapą, więc jego zachowanie nieco mnie zdziwiło. W sumie nie minęło pół godziny zwiedzania domu a Mieczysław, miast czmychnąć za kanapę dając do zrozumienia że moje towarzystwo jest niemile widziane, zaczął barankować, słodko mruczeć i generalnie zachowywać się jakby wrócił do domu, a nie przyjechał do nowego.
I jeszcze się tak patrzył, jakby się dziwił mojemu zdziwieniu :)

Obrazek

Fakt faktem, że kładł po sobie uszy przy nowych dźwiękach, ale generalnie czuł się całkiem jak u siebie. Współpracownica poszła, a moje bydlątko zwiedzało kąty. W końcu, z miną jakby nie bardzo wiedział co ze sobą zrobić, poczłapał do łazienki, gdzie wyłożył się na dywaniku. Zasadniczo miałam go nie zaczepiać, wychodząc z założenia że jak będzie chciał to sam przyjdzie. A że nieco mnie zmógł nadmiar emocji to postanowiłam uciąć sobie popołudniową drzemkę. Wcześniej jednak zerknęłam, czy z Mieciem wszystko w porządku. Cóż, dywanik chyba przypadł mu do gustu, ale widząc mnie od razu wstał i poszedł za moją osobą. Wprost do mojego wyrka. I tak oto mniej więcej w cztery godziny po przyjeździe do nowego domu Mieczysław wpakował mi się w pościel i, pomrukując rozczulająco, spokojnie zasnął.
To tyle w kwestii trudów oswajania nowego domownika.

Obrazek

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Wto kwi 29, 2014 20:28 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Łaaał. Co za cywilizowany kawaler :D U nas nie poszło tak gładko...

A ten dywanik łazienkowy to ten sam co w tytule? Że go niby już nie ma? :D

Dellarine

 
Posty: 71
Od: Pt kwi 04, 2014 0:55

Post » Wto kwi 29, 2014 20:30 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Szybko idzie zadomowienie się Miecia. Widać że kotek dobrze trafił, wyczuł dobry klimat dla siebie i od razu zaakceptował nowe otoczenie. Jak już pierwszego dnia wpakował się na łóżko i spał na nim, zamiast kryć się tydzień po kątach, jak to przystało na kota-nowego domownika - to widać że wszystko przebiega nadzwyczaj szybko i poprawnie. Oby tak dalej. :ok:
Człowiek jest cywilizowany na tyle, na ile potrafi zrozumieć kotaObrazek

andy3458

Avatar użytkownika
 
Posty: 96
Od: Wto wrz 03, 2013 16:45
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob maja 03, 2014 16:30 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Odcinek IV Gdzie jest Miecio kiedy śpi?

Obrazek

W zasadzie należało by raczej zapytać kiedy ten skubaniec śpi? Jedno jest tu pewne i nie podlegające dyskusji - nie wtedy, kiedy spać chcę ja. Zapewne z problemem tym boryka się każdy właściciel kota (zresztą, w zasadzie każdy dzielący dom z owym przeuroczym stworzeniem klient opowiada o pobudkach o piątej nad ranem), niemniej nie jest tajemnicą że niektóre problemy zaczynamy postrzegać jako problemy dopiero wtedy, kiedy dotkną nas osobiście.
Chociażby wczorajsza noc. W pracy kociołek jak miło, tak więc po powrocie do domu dałam radę tylko wziąć prysznic i zjeść kolację. W tychże działaniach oczywiście towarzyszył mi jak zawsze niezawodny futrzak (czekam aż zacznie się pakować pod prysznic razem ze mną, póki co waruje przy kabinie, wcale nie cicho pomiałkując). Ale na zabawę UWM (Ukochaną Wędeczką Miecia, a raczej tym co z niej zostało na skutek częstego wyrażania tejże miłości) sił już brakło. Cóż, jeśli miałam nadzieję że w Jego Wysokości obudzi się empatia pozwalająca mi spokojnie przespać noc... Ledwie zgasiłam światło a już Mieczysław podreptał do łazienki. I od razu...
- Miał! (Ten żwirek wypadało by już wymienić!) Miał! (No rusz się, żwirek sam się nie zmieni) Miaaaał! (A spróbuj go jutro nie zmienić to popamiętasz!)
To jeszcze dzielnie zignorowałam, chociaż z ręką na sercu przyznać muszę, że żwirek w istocie wymagał wymiany. Ale to przecież mogło poczekać kilka godzin. Tymczasem kilka minut później...
- Miał! (O, zobacz, szafa!) Miaał! (No choć, choć zobacz!) Miaaał! (Przecież nie możesz przegapić czegoś tak niezwykłego!) Miaaał!!! (O, popatrz, jak tu popchnę łapką to drzwi się przesuną!)
A trzeba dodać, że to bardzo głośne drzwi...
Tu nastąpiło kilka dłuższych chwil ciszy, które pozwoliły mi niemal zasnąć.
- MIAAAAAŁ!!! MIAAAAŁ!!! MIAAAAŁ!!! (No chodźże wreszcie!!!)
Tu warto dodać że mieszkam w tym samym miejscu od kilku lat i świetnie wiem, jak wygląda moja szafa. Powtarzałam to już Mieczysławowi nie raz, jednak nie wciąż nie wygląda na przekonanego i z niezmordowaną radością co jakiś czas (codziennie?) przypomina mi o jej istnieniu.
I najgorsze jest to że świetnie widziałam, wiedziałam że nic mu się nie dzieje, ale i tak pod pozorem wycieczki do łazienki zerknęłam, czy aby na pewno to tylko potrzeba zwrócenia na siebie uwagi.
No cóż, gasimy światło, runda druga.
- Miał! (O, popatrz, dlaczego pralka jest zamknięta?) Miał! (A nie powinna być otwarta?) Miaaaaaaał!!! (Zobaczymy, co jest na pralce, może stamtąd można jeszcze coś zrobić?) Miał! (Nie martw się, jeśli coś tam znajdę to na pewno cię zawołam. Jeśli nie znajdę - też).
Tu dźwięk typowy dla podniesienia ciężkiego, Mieczysławowego dupska z poziomu podłogi do poziomu pralki, na której wylegiwała się zresztą sterta rzeczy różnorakich.
- Miaaaał! (Chodź, jest bezpiecznie!) Miał (A co to?)
Drap, drap, jakiś szelest... BUM!!!
Chcąc nie chcąc pognałam do łazienki. Mieczysław postanowił zrzucić z pralki wszystko, co na niej leżało, włącznie z własnym, wcale lekkim zadkiem. Dziesięć głębokich oddechów. Jego Wysokość chyba zauważył, że lekko przegiął i od razu zaczął tulić się do nóg. A może jednak...
- Miał! (No i wreszcie jesteś, ile można na ciebie czekać?)
Nie poddajemy się, runda trzecia. Tak zresztą chyba z pół godziny do godziny od rozpoczęcia się rundy pierwszej już mięło.
Tym razem Mieczysław pofatygował się do mojego łóżka i, co rzadko się zdarza, zaczął przytulać pysio do mojego policzka. Skubany wie, że jego wąsiki szkaradnie mnie łaskoczą.
- Miał. (No, chyba mi nie powiesz, że mnie nie pogłaszczesz?) Miał... (No chociaż raz, no już) Miał! (Pogłaszcz mnie bo nie dam ci spokoju!)
Miecio ma bardzo milutkie futerko, więc na jednym głasku jeszcze nigdy się nie skończyło. Tak więc kolejnych kilka minut później...
- Miaaał! (No co, już? I co, masz mnie teraz tak zamiar olewać?) Miaaaał! (Ty wiesz kim ja jestem? Wiesz, kim jestem? Mnie nie można tak traktwać!) Miał... (W sumie wiesz co... tu jest całkiem miękko) Miał... (Może się chwilę prześpię?) Mrrrr....
Ha!!! I w ten oto sposób po czasie zdecydowanie dłuższym niż bym sobie życzyła Mieczysław łaskawie pozwolił mi zasnąć. Jego wspaniałomyślność wprost nie zna granic ;]

A w naszym prywatnym świecie tragedia - awaria telefonu, będącego jednocześnie jedynym aparatem. I nie ma jak dokumentować wszystkiego, co moje cudo robi... :( Pozostaje rozsądnie dysponować tym, co pozostało ;)

Obrazek

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Sob maja 03, 2014 19:49 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Witam Mieczysława i jego Dużą Obrazek

Zabawnie opisujesz swoje życie z Mieciem Obrazek, z przyjemnością będę Was odwiedzać.
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Pon maja 05, 2014 18:17 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Normalny wieczór ( noc) w domu z kotem. :ryk: Spróbuj przed udaniem się spać zmęczyć go zabawą, niech pogania za jakąś zabawką, żeby poczuł zmęczenie. Wtedy może będzie lepiej będzie spał w nocy. Wiem - łatwo się mówi, ale kociak w tym wieku ma nieograniczoną ochotę na zabawę 24 godz na dobę. Też przez to przechodziłem. Jak dorośnie wtedy trochę spoważnieje i pozwoli pospać w nocy. Tylko że wtedy Tobie będzie brakowało tych szaleństw nocnych i będzie jakoś tak... za cicho w domu. Na razie jest młody, musi się wyganiać, a że koty to zwierzęta nocą aktywne, to musisz chyba to jakoś wytrzymać. :lol:
Człowiek jest cywilizowany na tyle, na ile potrafi zrozumieć kotaObrazek

andy3458

Avatar użytkownika
 
Posty: 96
Od: Wto wrz 03, 2013 16:45
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro maja 07, 2014 23:07 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Świetne rady ale Mieczysław ma juz swoje latka ;) Na oko jakieś 6-8 :D
"Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali."

husaria

 
Posty: 93
Od: Śro kwi 24, 2013 19:47
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt maja 09, 2014 15:33 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Przeczytaliśmy z Mieczysławem wszystkie odpowiedzi (no dobra, ja mu przeczytałam, on przecież nie będzie zajmował się rzeczami, które może zrobić jego niewol... znaczy które ja mogę zrobić ;) ). Dziękujemy serdecznie za ciepłe przyjęcie, mam nadzieję że mieciowe historyjki przypadną Wam do gustu :)
Mieczysław pragnie szczególnie gorące podziękowania skierować ku Andemu, za tak urocze odmłodzenie jego osoby. On wie, że wygląda młodo i ponętnie niczym kociak i nawet przytulił się podczas czytania tego posta do laptopa - w końcu ktoś odkrył jego naturę! Obawiam się tylko że dorosnąć to nigdy nie dorośnie - to samiec, a oni podobno nigdy nie dorastają ;) Mniej gorące podziękowania wymiałczał dla Husarii, za to nieznaczne potencjalne postarzenie. Ale i tak Cię lubi ;)
A teraz słowo od Miecia:
- Miaaał!

:)

Obrazek

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Sob lis 01, 2014 18:32 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Odcinek V Mroźne wzruszenia Mieczysława

Obrazek

Dawno nas nie było. Mieczysław ma się dobrze, aż chce się napisać że rośnie jak na drożdżach, ale na szczęście nie jest tak źle, chociaż mam czasem wrażenie, że tyłeczek mu się zrobił za duży - tak plus minus na zmianę z tymi chwilami, w których dochodzę do wniosku, iż jest za chudy, a ja jestem głodzącym go potworem.
Niemniej w środę zdarzyły się dwie tak urocze historie, że aż nie mogę się nimi nie podzielić.
Środa była dniem wolnym od pracy. Po olbrzymiej porcji porannych mruczanek i mizianek (jak ja mogłam bez tego żyć nim miałam Mietka? :D) postanowiłam rozmrozić i umyć zamrażarkę. Pomijając wszystkie szczegóły powiedzmy tylko, że po wyjęciu pierwszej szuflady ukazała się olbrzymia, gruba tafla lodu, a druga szuflada przymarzła na amen. Mieczysław oczywiście dzielnie towarzyszył mi w kuchni bo, kto wie, może nagle zawartość jakiejś pysznej puszeczki zmaterializuje się w miseczce? Takiej okazji nie można przepuścić! Zostawiłam drzwi do zamrażarki otwarte, a zaledwie chwilę potem ciężkie Mieciocielsko zniknęło mi z pola widzenia, aby dokładniej zbadać co to takiego jest ta zamrażarka i czy jest tam może Mieciopuszeczka. tak, wskoczył na ta płytę lodu. Zaraz później rozległo się wielkie MIAAAAAŁ a czarna kula wystrzeliła z zimnego wnętrza. Dobrze, że mu jęzor do tafli lodu nie przymarzł... ;) Resztę dnia biedne kocisko spędziło w łóżku, tuląc zmrożony zadek do kołdry ;)

Obrazek

A nie były to jedyne emocje, które tego dnia targnęły Jego Wysokością. Okazało się bowiem, że ma on romantyczną naturę i... płacze na ślubach! ;) Mieczysław od kiedy zamieszkał u mnie w domu ma problem z jednym z kanalików łzowych, objawiający się tym że czasem z jednego oka pocieknie mu kilka łez. Weterynarz zalecił się nie przejmować tak długo, jak długo są to tylko łzy, a nie żadna ropa czy coś jeszcze mniej przyjemnego i pozostać przy zwykłym przemywaniu oczu. Niemniej wyglądało to przeuroczo kiedy późnym wieczorem zalegliśmy sobie na łóżku i oglądaliśmy razem film, w którym była scena ślubu. Spojrzałam na Mieczysława a on... płakał! Jednym okiem, ale to szczegół. Wyszła z niego romantyczna natura ;)

A poza tym to codziennie wychodzi z niego że jest piękny i wspaniały :)

Obrazek

A tu Mieczysław i jego ukochana myszka z kocimiętką, która przebiła nawet podusię z walerianką. Żeby jeszcze nie spędzała zdecydowanej większości czasu zaginiona gdzieś pod meblami... ;)
Obrazek

Myszka tak ukochana, że aż wylazła mu na głowę. I ta mina z cyklu Strasznie, (cenzura), śmieszne
Obrazek

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Sob lis 01, 2014 20:25 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Mieczysław wrócił! :D
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Nie lis 23, 2014 17:55 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Odcinek VI Mieczysław zakłada piaskownicę

Obrazek

Źle się dzieje w państwie Mieczysława. Jakiś już mocno dłuższy czas temu miał problem z oddaniem moczu. Produkował się najpierw w kuwecie, potem por prysznicem (to jedna z jego większych wad, z którymi nie udało mi się wygrać - od czasu do czasu załatwia się do brodzika, trafiając zresztą w zasadzie idealnie w odpływ, więc tragedii koniec końców nie ma ;]) aż w końcu po jakiejś godzinie położył mi się na kolanach i tam w końcu potrzeby dokonał. Zaświeciła mi się już w głowie ostrzegawcza lampka, ale był to bardzo odosobniony przypadek i więcej mu się nie zdarzyło. Śmiechem-żartem stwierdziłam, że odmroził sobie sprzęt wylegując się na parapecie, tudzież że sprawdzał, na ile się wścieknę. I Mieczysław grzecznie nie wracał do tematu. Aż do czwartku. W zasadzie to już w środę przed snem mnie zastanowiło, że nie przyszedł do łóżka pomruczeć mi przed snem, no ale kto kota do czego zmusi? Już bardziej dało mi do myślenia, że nie przyszedł też rano. Leżał na swoim na swoim posłanku podłogowym (które, poza tą jedną sytuacją, niezmiennie ma w pogardzie) z wyglądem co najmniej zmęczonym. Nic dziwnego - próbował się załatwić już nawet na leżąco, na tym swoim posłaniu, a tu nic. Po kontroli kuwety i brodzika się okazało że pustka. Niedobrze. O skubnięciu karmy mowy, rzecz jasna, nie było. W końcu, po dość dłuższym czasie, udało mi się kilka kropli zostawić na mojej poduszce, ale też bez entuzjazmu. Cóż było robić, po powrocie z pracy zdecydowałam się zabrać go do weterynarza (tu po raz kolejny wielkie ukłony dla mojej współpracowniczki, która załatwiła mi transport). Oczywiście jak wróciłam to już był z powrotem radosnym, żywotnym koteczkiem, a w kuwecie były dwie plamy, ale nie dałam się nabrać i 7 kilo Mieczysława trafiło do transportera, celem translokacji do lekarza. Na szczęście trafiłam do takiego który się specjalizuje w urologii. Koniec końców okazało się że Mieczysław postanowił sobie założyć piaskownice w pęcherzu, dość małym podobno jak na rozmiary samego kota. Nazbierało mu się tam już całkiem sporo piasku (jeśli ja widziałam coś na USG to chyba nawet całkiem sporo, bo ja nawet 9-cio miesięcznej ciąży na nim nie widzę :D) i stąd problemy z sikaniem.
W przypadku gdyby znowu nie mógł się załatwić mam dać mu nospę. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Tak, dziś rano znowu miał problem. Poczekałam do otwarcia apteki, pognałam, kupiłam i tu pojawił się problem. Jak z tabletką na odrobaczenie - wsadziłam do pyska, to wypluł. Po kilku próbach się poddałam, rozkruszyłam i dodałam do saszetki. Powąchał, nie zjadł. Ech. Na szczęście dość szybko sobie poradził.
Na chwilę obecną przez miesiąc ma wcinać karmę weterynaryjną a po owym miesiącu do kontroli, a ja mam zadanie bojowe - zdobyć jego mocz do analizy, co wciąż wydaje mi się typową mission impossible. Suche wcina chętnie, saszetki weterynaryjnego Royala nie tknął, ale to pewnie przez te tabletkę (chyba że dzieli moje poglądy i po prostu nie lubi Royala :D). No i czekamy, co będzie dalej.
A poza tym to Mieczysław dalej jest cudowny, piękny, kochany i bez dywanu :)

Obrazek

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], grubysnake, Silverblue, zuza i 115 gości