Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 28, 2014 20:35 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Hop, hop...Mieciu, jak się masz?
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Sob sty 10, 2015 11:47 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Odcinek VII Co się polepszy, to się...

Miałam taki ambitny plan, że wrócę z króciutkiego urlopu świątecznego i napiszę, jak to jest cudownie, jaki Miecio zdrowy, silny i wspaniały.
I rzeczywiście, po powrocie do domu Miecio przywitał mnie ogromną ilością tulasów i kuwetą pełną mokrego piasku (i nie tylko zresztą :D). Ostatnie poniedziałek i wtorek ubiegłego roku również spędziliśmy w pełnej harmonii i przy zapełnianiu kuwety/brodzika. Zmieniło się w Sylwestra. Około 16 Mieczysław nasikał mi na półkę w kuchni (taką dość mocno ukrytą, jak poprzednio miał problemy to też próbował się tam załatwiać) a następnie chciał jeszcze do budki drapaka, ale nie wyszło. Jeszcze brałam pod uwagę że stopień czystości żwirku mu nie pasuje, więc wymieniłam. Reszta Sylwestra minęła w stosunkowej harmonii (pomijając samą północ, kiedy to Mieczysław wolał dyplomatycznie ewakuować się do szafy). Za to w pierwszy dzień roku (bo jak mieć kiepski rok, to od pierwszego dnia, nie ma co sobie żałować ;/) bydlątko próbowało mi się załatwić na kanapę. Niewiele myśląc zaniosłam go do łazienki, wstawiłam do brodzika, wzięłam książkę i uznałam, że póki nie zrobi co ma zrobić to tu zostaniemy. Chwilę się pomęczył, po czym usłyszałam dźwięk jakby coś pękło (a może upadło?) a do brodzika wpadła piękna struga. Nie było tego jednak dość, chwilę później Miecio wskoczył na pralkę i zostawił kolejną imponującą kałużę (ale gdzie on to mieści??? o.O) na ręczniku. I potem był już spokój, chociaż bardzo nieaktywny - kot się położył i spał. A w nocy zostawił jeszcze imponującą plamę na mojej kołdrze.
Wiadomo, bez weta się nie obejdzie. Pojechałam w drugi dzień roku, zaraz po pracy. Najpierw myśleli że może znowu się kamienie porobiły (ale jakim cudem tak szybko? Zwłaszcza że wcina weterynaryjnego Royala i jeszcze pasę go pastą zakwaszającą) i uznali, że trzeba zacewnikować. Ale nijak to nie szło. Otóż, jakimś cudem, zrosło mu się ujście cewki moczowej (które poprzednio było, owszem, zmaltretowane go nieprzytomności, ale miesiąc przecież minął...), dalej cewnik wszedł jak w masło. Znowu materiałowy kołnierz na szyję i jippi. W nocy pierwszy raz na mnie tak strasznie warczał... Ledwie się zaczął przebudzać z narkozy a już chciał się lizać. Jak mu nie pozwalałam warczał, aż się bałam. Niemieciowe zachowanie. Rano już było lepiej, ale dalej na siłę próbował się polizać. Poprzednio materiałowy kołnierz sprawdził się świetnie, tym razem nie i przed południem odkryłam, że cewnik został w kuwecie. Szlag. Miecio próbował się dwa razy załatwić, ale nic z tego, więc decyzja o kolejnym cewnikowaniu (i trzeciej narkozie w ciągu miesiąca...). I tym razem plastikowy kołnierz.
Ależ to ustrojstwo ciężko się zakłada! Ale rzeczywiście, pysiem do cewnika nie sięgnął, tylko próbując się lizać tłukł bokiem kołnierza o cewnik. I tak miało być od soboty do czwartku. Kot coraz bardziej sfrustrowany, bo nijak się polizać (ale i tak całymi godzinami próbował), brudny i capiejący moczem. W czwartek wet, po konsultacjach jeszcze z jakimi s innymi, postanowił że cewnik zostaje do poniedziałku. Ale jak wytłumaczyć to kotu? :(
Wczoraj prawie przestał jeść. Podchodził, coś tam skubnął, ale minimum. Pił raz i to taką ilość, że gdybym nie słyszała, to po zawartości miski bym się nie zorientowała. Ale najgorsze przyszło w nocy.
Obudziłam się o 2, zgodnie z planem, żeby cewnik otworzyć. Miecia ani na łóżku, ani na kanapie, fotelu, ani nawet w kuchni. Myśląc że może w kuwecie się męczy podreptałam ku łazience. Znalazłam go w przedpokoju z dziwnie podkurczonymi tylnymi łapciami. Serducho waliło mi szybko i głośno jak dzwon, a jak próbowałam go tknąć to warczał i szczerzył zębiszcza, chciał mnie ugryźć. Druga w nocy, znikąd pomocy, udało mi się otworzyć cewnik i przetransportować go do łazienki. Po dłuższym czasie serduszko (jak i sam kot) się uspokoiło, nawet mruczeć zaczął (szkoda że kiedyś czytałam że kot mruczy przed śmiercią, bo to otuchy dodaje, przez co moje serce zaczęło się tłuc). Próbowałam się dodzwonić do weta, ale coś mi telefon szwankuje. Po pracy i tak pojadę. Niech mu to wyjmą, albo tak naszprycują czymś, żeby tego poniedziałku dotrwał.
Mam nadzieję że następnym razem będzie bardziej optymistycznie...

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Sob sty 10, 2015 20:55 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Jakie są szanse, że Mietek wróci do pełnej formy?
Kolejne narkozy i kolejne cewnikowania to raczej niewesoła perspektywa.
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Nie sty 11, 2015 8:24 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Nie jest optymistycznie. Najprawdopodobniej znowu zapalenie pęcherza, to tego fajka jest mocno obrzęknięta. Kot porzygał się z bólu jak cewnik był wyjmowany, w dodatku na jego końcu maleńkie kryształki (hello struwity, my old friend...) zaobserwowano. Na chwilę obecną jest bez cewnika w domu, żeby trochę po kołnierzu doszedł do siebie, mam obserwować czy sika (niestety, nie, chociaż jeść i pić solidnie zaczął), jeśli nie będzie, to już bez zabawy w dalsze cewnikowania tylko z grubej rury, uretrostomia (zrobią mu nowy lejek...), niestety oczywiście pod narkozą, ale jak inaczej.

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Nie sty 11, 2015 11:05 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Już wszystko wiadome, o 18:30 operacja.

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Nie sty 11, 2015 21:08 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Obejrzałam zabieg uretrostomii: https://www.youtube.com/watch?v=xEdss97oO-A

Napisz, proszę, koniecznie jak będzie już po wszystkim.
Trzymajcie się!
:ok:
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Nie sty 11, 2015 22:20 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Ufff... jesteśmy po.
Rana Miecia nie jest taka śliczna jak ta na filmie. Ale mam pełne zaufanie do chirurga, który go szył - ranę na brzuszku zaszył tak pięknie że nikt kto nie wie, że tam była, by nie uwierzył.
Generalnie z Mietkiem z godziny na godzinę było coraz gorzej. Biegunka, wymioty, drgawki, skurcze, imponujące tłuczenie serca i bardzo niekoci, ciężki oddech - czego myśmy nie przerobili. Zebrałam się do weta wcześniej.
Tu muszę pokłon pełen oddać, bo jest niedziela, późno, a stawiło się czterech weterynarzy (czyli chyba wszyscy, którzy tam pracują) + studentka. Anioły nie ludzie.
Znowu mu się nazbierało pełno piachu z pęcherzu, przez ten stan zapalny, ciężko było go zacewnikować. Pęcherz też był absolutnie olbrzymi. Ostatecznie wszystko się udało.
Skończyli po 21. Teraz biedne kocisko leży i śpi, mam nadzieję, że będzie spał długo i spokojnie (jak śpi to nie wkurza się na kołnierz). Mam masę leków przeciwbólowych, antybiotyków i smarować mu żelem ranę, żeby nie zasychała. Może się babrać (przez ten mocz), może się udać. Wszystko już teraz w rękach jakichś wyższych instancji.
Ech.

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Nie sty 11, 2015 22:52 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Bedziemy trzymać kciuki za zdrowie Mietka :201461

Tak pieknie opisujesz swoje życie z nim ze pozwolisz bede do Was zaglądać :201461
Trzymajcie sie ciepło.
Zdrowia!
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pon sty 12, 2015 12:23 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Dziękujemy Moli :)
Noc minęła względnie spokojnie. Przeżył ją, to najważniejsze. Obudził się tylko raz, niedługo po tym jak dostał zastrzyk przeciwbólowy. Nie wiem jak nazwać to co z siebie wydawał, więc nazywam to warkowyciem - było tak przerażające i ściskające za serce...
Około 11 obudził się znowu i wydawał tego z siebie jeszcze więcej. Próbował chodzić, w końcu pomogłam mu wejść na łóżko (bo się domagał) gdzie pierwszy raz wypróbował swoją nową cewkę, całkiem ładnie mu to wyszło. Teraz śpi. Rana jest strasznie okrwawiona (przynajmniej dla kogoś kto się nie zna, jak ja), po południu pojadę do weta na nawadnianie, to mu ją pokażę. Moje nerwy też już w strzępach ;/

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Pon sty 12, 2015 15:57 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Przeczytałam całe wątek i pozwolę tu sobie zaglądać dalej. Trzymam kciuki za zdrowie Mietka. :201461
ObrazekObrazekObrazek

Salem 11

Avatar użytkownika
 
Posty: 2810
Od: Czw paź 24, 2013 20:05

Post » Pon sty 12, 2015 16:00 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Dziękujemy Salem :)
Czekamy właśnie na taksówkę (nie mam odwagi w taka pogodę jeździć z nim autobusem, zwłaszcza, że zawsze zrzuca z siebie kocyk) i jedziemy do weterynarza na nawadnianie. Przy okazji niech obejrzą tą ranę i mnie uspokoją, że wszystko jest OK, że ona ma być taka przerażająca.

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Pon sty 12, 2015 20:43 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Oboje jesteście bardzo dzielni. :201421
Jeszcze trochę bólu (oby jak najmniej, oczywiście) i Mieczysław będzie jak nówka sztuka :ok: .
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Wto sty 13, 2015 10:27 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Za całe to wsparcie to Miecio powinien Ci, Ruto, puszkę w zębach przynieść i u stóp złożyć. Naprawdę dziękujemy :)
Druga noc po operacji była... dziwna. Tego kota, pomimo sporych dawek leków przeciwbólowych, musi to przecież mimo wszystko mocno boleć, no ej, przecież ma wielką ranę na dupsku. Tymczasem obudził mnie trochę przed godziną podania zastrzyku. I z jednej strony kołnierz, z drugiej wielka rana, a w środku kot mruczący straszliwie głośno i wyginający się, żeby go jeszcze po karku miziać. Rano to samo. No kurcze, zaskoczył mnie :D
W nocy poczłapał do kuwety i skorzystał ze swojej pięknej ceweczki. No dobrze, może nie wszystko trafiło do kuwety, ale to przez ten kołnierz, a łazienka i tak jest podkładami higienicznymi wytapetowana, więc chęci się liczą. Musiał jeszcze korzystać potem, tak mi się po piasku wydaje. Pije sporo, puszkę tuńczyka z małżami opędzlował aż miło, nad suchym trochę marudzi, ale nikt się go o zdanie nie pyta :D Ogólnie nie chcę zapeszać, ale chyba jest dobrze.
No, ale jak tylu ludzi trzyma za niego kciuki ;)

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Wto sty 13, 2015 11:31 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Mądry koteczek. :201461 Przy problemach z siusianiem mokra karma lepsza od chrupek.
ObrazekObrazekObrazek

Salem 11

Avatar użytkownika
 
Posty: 2810
Od: Czw paź 24, 2013 20:05

Post » Wto sty 13, 2015 15:22 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Cały problem polega na tym, że ma zalecone jedzenie weterynaryjnej (chociaż przy tej cewce, wielkiej i szerokiej, piasek ma nie mieć takiego znaczenia), zwłaszcza że nie mam mu przez ten kołnierz jak podawać pasty zakwaszającej. A weterynaryjnym mokrym bardzo szczerze gardzi. Bo jak nie ma zachowanej struktury kurczaczka albo rybki, to już w ząbki Jego Wysokość kole ;)

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 280 gości