Wróciliśmy od weta,jest zarobaczona niestety.Ale dała rade tak nas załatwić,ze sikała krew i dla mnie i doktorce się oberwalo.Musiala dostac 2 zastrzyki,dalej w kubraku zostaje,bo bez wkladki i tak sobie szew podraznila,ale niegrożnie.Mialam byc w poniedizalek z nia u weta i tez tego nie wiedzialam
Kaja nie jest do adopcji,bo ja ja adoptowalam i o tym nie wiedziałam .Pod takim warunkiem ja pzrekazano.O tym pisala nie bedę.Nie wiedzialam o tym skąd sie wzieła,ale powiem tylko ;"miała bardzo cięzkie przejścia "i cudem do mnie dojechała żywa...Wymaga jeszcze diagnostyki,wiec tylko tyle napisze.Jest wychudzona,wycieńczona dlatego nie je normalnego jedzenia,zaatakowała papier po frytkach...Jest skarłowaciała troche,mala jak na swój wiek.Jest do dalszej obserwacji i diagnostyki.
Dziękuje wszystkim za kibicowanie malej....jest bezpieczna