Rodzinka w komplecie...czyli jak pies z kotem

Witam chciałabym przedstawić Wam nasze kocie szczęście...szukaliśmy, szukaliśmy i w końcu się znalazł...
Nazywał się Filemon ale...przechrzcziliśmy go...i otrzymał imię Ciastek
ale zacznę od początku
jesteśmy rodzinką 2+1 mamy śliczną prawie 3 letnią córkę i pomad 2 letniego psa (tak, tak...adoptowanego już 1.5 roku z nami) od jakiegoś czasu było nam jednak czegoś brak...tak...to był kot
i zaczęły się poszukiwania...intensywnie..
Najpierw szukaliśmy po Fundacjach...stwierdziliśmy, że trzeba takim pomóc bo mają pod opieką sporo zwierząt. No to "jedziemy"...nie zależało nam na kocie "w typie" ani rasowym...bez ograniczeń wiekowych i płci
to miał być członek naszej rodziny 
Były wizyty P/A zawsze pozytywna opinia...a później kontakt z osobą, która ma kota...no i cóż warunek że ma być najpierw zabezpieczenie...potem kot...oczywiście nie gwarantowali mi że dostanę kota którego chciałam...więc po rozmowach z moim narzeczonym stwierdziliśmy, że odpuszczamy...bo będziemy mieć klatkę...bez kota ;/ pomożemy osobą prywatną...ogłoszenie...czekanie...i był odzew...spory...
No i wybraliśmy jego....jechałam po niego o 22 do jego właścicielki, która chciała go wydać bo mało przebywa w domu i kot trochę zdziczał...nie miała go długo..jakiś rok...po pierwszym ujrzeniu już wiedziałam, że będzie Nasz
Więc rozmowa, kawka i pakowanie...płakał
nie dziwię się wcale...więc pojechałam do nowego domku z nim taksówką (taaak...już się woził
)
Na razie jesteśmy na etapie oswajania jest u nas od soboty...pierwsze 48 godzin ciężko...teraz już wychodzi...choć bardziej na etapie kota tajnego
a pies...już by się pobawił ale jeszcze nie ten moment...ale widać że Ciastek ustawi naszą sunię bo ma mocny acz łagodny charakter
Ciastek ma niecałe 2 lata i jest sterylizowany...zamieszczam kilka fotek na razie kiepskie bo nie chce być fotografowany
:D

Nazywał się Filemon ale...przechrzcziliśmy go...i otrzymał imię Ciastek

ale zacznę od początku

jesteśmy rodzinką 2+1 mamy śliczną prawie 3 letnią córkę i pomad 2 letniego psa (tak, tak...adoptowanego już 1.5 roku z nami) od jakiegoś czasu było nam jednak czegoś brak...tak...to był kot


Najpierw szukaliśmy po Fundacjach...stwierdziliśmy, że trzeba takim pomóc bo mają pod opieką sporo zwierząt. No to "jedziemy"...nie zależało nam na kocie "w typie" ani rasowym...bez ograniczeń wiekowych i płci


Były wizyty P/A zawsze pozytywna opinia...a później kontakt z osobą, która ma kota...no i cóż warunek że ma być najpierw zabezpieczenie...potem kot...oczywiście nie gwarantowali mi że dostanę kota którego chciałam...więc po rozmowach z moim narzeczonym stwierdziliśmy, że odpuszczamy...bo będziemy mieć klatkę...bez kota ;/ pomożemy osobą prywatną...ogłoszenie...czekanie...i był odzew...spory...
No i wybraliśmy jego....jechałam po niego o 22 do jego właścicielki, która chciała go wydać bo mało przebywa w domu i kot trochę zdziczał...nie miała go długo..jakiś rok...po pierwszym ujrzeniu już wiedziałam, że będzie Nasz

Więc rozmowa, kawka i pakowanie...płakał


Na razie jesteśmy na etapie oswajania jest u nas od soboty...pierwsze 48 godzin ciężko...teraz już wychodzi...choć bardziej na etapie kota tajnego

a pies...już by się pobawił ale jeszcze nie ten moment...ale widać że Ciastek ustawi naszą sunię bo ma mocny acz łagodny charakter
Ciastek ma niecałe 2 lata i jest sterylizowany...zamieszczam kilka fotek na razie kiepskie bo nie chce być fotografowany



