Zgodnie z oczekiwaniami - nowy wąt
Dobrze, założę Mrusieldzie swój własny wątek Ona co prawda śpi teraz na kocyku (a nie, już siedzi na oknie i na razie ją to nie interesuje ale może kiedyś doceni. Bo tak bez własnego wątku to wszystkim włażę w paradę - Solangelice o sterylce mojej kotki na Jej wątku, komu innemu o fontannie na Jego wątku a to tak nieładnie.
To Mrusielda:
Trafiła do mnie 9 maja 2010 r. Z giełdy. Stała pani z córką i oddawały kociaki, bo półdzika, podrzucona koteczka okociła im się w komórce. Odkąd pamiętam, myślałam o kocie ale tylko myślałam. To jednak wielka odpowiedzialność - zaprosić kota do zamieszkania razem Od razu na giełdzie kupiłam karmę, żwirek, kuwetkę, łopatkę, drapaczkę i zabawki. I szalałam z niepokoju, czy wszystko dobrze robię, czy kotkowi jest dobrze, czy wszystko będzie ok. No, generalnie przewrażliwiona baba. Parę dni później poszłyśmy do weta - zrobić przegląd, odrobaczyć, ustalić termin szczepienia, dopytać o sterylizację. Mała miała około 2,5 miesiąca, naprawdę, odpukać, nic się nie dzieje, nie choruje, wspaniała kicia
Piszę: wzięłam, kupiłam, poszłam ale to nie do końca tak, bo mieszkałam z TŻ, miesiąc po tym, jak Mrucha zamieszkała u nas, wyprowadził się Ale to całkiem inna historia
Koniec spokojnego, sobotniego wieczoru - puszysty potwór obudził się
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie!
A od 20 maja 2011 r. do 12 listopada 2011 r. mieszkała z nami ta oto panienka:
Puszka to miła, sympatyczna, bardzo inteligentna acz charakterna panienka
Wróciła już do swoich Dużych ale zostawiła ślad w moim sercu...
IX wątek był tu
viewtopic.php?f=46&t=150418