Marksio - PROBLEMY po przeprowadzce (3 strona)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 02, 2014 20:56 Marksio - PROBLEMY po przeprowadzce (3 strona)

hej
przeglądam forum już od dłuższego czasu, ponieważ od jesieni przygotowywałam się do adopcji kota. los chciał, że wracając ze spotkania adopcyjnego, znalazłam na ulicy przestraszoną i wyziębioną kocią biedę. zabrałam go, rzecz jasna, bo w domu już i tak stała przygotowana kuweta, żwirek, zabawki, tylko jedzenia nie miałam jeszcze.
początkowo zabrałam go z zamiarem oddania go komuś bardziej doświadczonemu, miał wtedy 4-5 miesięcy (huhu, "wtedy", teraz ma miesiąc wiecej ;p ), bo ja chciałam przygarnąć dorosłego, odchowanego kota. jak się jednak łatwo domyślić, znajda podbiła moje serce w ciągu kilku godzin, rozkochał też w sobie mojego sceptycznie nastawionego partnera.
początkowo miał być jedynym kotem w domu, jednak w tym samym czasie zbiegły się przeprowadzki, które zaowocowały tym, że mamy w domu pięć osób i trzy koty. wynajmujemy wspólnie mieszkanie, każdy kot ma swój pokój i swoich ludzi.

ostatni miesiąc był przede wszystkim jednym wielkim odrobaczaniem. teraz czekamy na efekty czwartej bodajże serii tabletek, jak na razie kupki są czyste.

marks to mała przylepa. budzę się, bo on leży koło mojej twarzy i mruczy albo ugniata poduszkę śliniąc się na mój policzek :) kiedy tylko jestem w domu, wymaga głasków i przytulania, albo chociaż położenia się na kolanach. mruczy rozkosznie, jak mały traktorek. zdarza się, że zainteresują go rozrzucone po podłodze zabawki, piłeczkami ping pongowymi "gra" jak całkiem niezły piłkarz.

nie znam się na kotach, ale nie spotkałam się do tej pory z tym, żeby kot z taką ochotą pozwalał aplikować sobie lekarstwa za pomocą strzykawki. bałam się, że będzie to jedna wielka trauma z ganianiem po pokoju i owijaniem w szmatę, a wystarczy wziąć na ręce, wstrzyknąć do pyszczka, a ten za chwilę znów zaczyna mruczeć.
a jego ulubionym przysmakiem jest skórka od chleba.

na razie czekamy ze sterylizacją, zresztą trochę nie wiem do jakiego weterynarza się zwrócic, żeby było bezpiecznie i nie za drogo.

http://i69.photobucket.com/albums/i48/y ... 770546.jpg
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... 5077d50940
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... 1aa18f9e3d

na ostatnim zdjeciu mozna zauwazyc brak paluszka w tylnej lapce. taki juz do mnie trafil. nie mial problemow z chodzenie, kuleje czasem troche jak cos zbroi, ale to raczej nie wynika z bolu. fakt, ma na lapce wyczuwalne zgrubienie, ale wyglada to bardziej na zle zrosniety uraz. zastanawiam sie jednak, w jaki sposob taki mlody kot mogl sie bardzo skaleczyc...
Ostatnio edytowano Pon lis 17, 2014 18:26 przez yadire, łącznie edytowano 2 razy
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Nie mar 02, 2014 21:38 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Ale piękniś ! Wspaniale, że na siebie trafiliście :-)

Witaj na forum, będę podczytywać.

bea3

 
Posty: 4159
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

Post » Nie mar 02, 2014 23:21 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

no hej : )
postaram się tu pisać jak najczęściej, bo właściwie nie wiem zbyt wiele o kotach, dorastałam w domu z psami, miałam szczury i mniej więcej ogarniam zwierzęta w ogólności, ale szczegółowo koty są dla mnie dość tajemnicze.
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Wto mar 04, 2014 9:25 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Śliczny krówek. Nie dziwota, że rozkochał w sobie Dużych!
Pyrlandia -okolice czy Poznań? Jeżeli chodzi o kastrację mogę dać namiar na dobrego weta w Poznaniu. Myślę, że odpowie Ci również na temat tego paluszka.

pozdrawiam:)

BeciaQ

 
Posty: 145
Od: Śro lis 07, 2012 19:33
Lokalizacja: Luboń

Post » Wto mar 04, 2014 16:27 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Poznań, chyba najbliższe możliwe sąsiedztwa starego browaru ;)
Ja na razie chodzę do homeopatii na wawarzyniaka, ale słyszałam różne opinie o tym lekarzu i mam wątpliwości... Więc jakbyś mogła dać mi jakieś namiary to by było super ;)

Cielątko, prawda? Mam teraz praktyki w szkole i opowiadając mojemu opiekunowi o kocie tak go własnie nazwałam, a ten nie wiem czemu pomyślał, że mam na myśli prosiaczka i przez dłuższy czas myślał, że to bezwłosy kot ;)

Tydzień temu dostał odrobaczajacą tabletkę i do tej pory nie pojawiły się żadne nowe glisty, możliwe, że to już po? Bo w ogóle od jakiegoś czasu jest mega rozbrykany (znaczy - mega jak na siebei z początku, bo raczej mieście się w kocio-dziecięcej normie :) ) i ma niesamowity apetyt. Nawet ugotowaną marchewkę zjadł.
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Wto mar 04, 2014 18:09 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Kicia ma apetyt, bo rośnie :) I dobrze. Poprosimy o nowe zdjęcia :kotek:

bea3

 
Posty: 4159
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

Post » Wto mar 04, 2014 18:13 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

yadire pisze:
Tydzień temu dostał odrobaczajacą tabletkę i do tej pory nie pojawiły się żadne nowe glisty, możliwe, że to już po?

To zależy jak bardzo był zarobaczony i czy na pewno był. Ja wybijałam przez 3 miesiące robale u swojej kotki. Dopiero pomógł Profender :)
I witamy na forum i służymy radą :)
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18200
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Wto mar 04, 2014 20:58 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Nie umiem ocenić, jak bardzo był zarobaczony. Kiedy do mnie trafił miał powiększone węzły chłonne i lekki katarek, ale o ile dobrze rozumiem, to mogę być zarówno objawy kociego kataru, jak i wynik zarobaczenia. W trakcie odrobaczania dostał antybiotyk, po ktorym węzły wróciły do normalnej wielkości, a potem właśnie tę ostatnią porcję tabletek i do tej pory nic się nei pojawiło.
Nie było ich chyba tak dużo, bo w kupkach wychodzilo tak ze cztery, w sensie jeden robal na jedną kupę (tak, bardzo dokładnie oglądałam co tam było, bo byłam mega przerażona, jako - nadal - początkująca kocia mama). Potem przerwa, po tygodniu od kolejnej porcji nastepna, tylko ilość tych robali się zmniejszała. Ostatnim razem był już tylko jeden. Nigdy nimi nie wymiotował, nie był też jakoś specjalnie osowiały, tylko taki... wolał się tulić; teraz zasuwa po pokoju jak błyskawica :) Chociaż tulenie nadal uwielbia.

Pierwszy raz mam też okazję zasmakować poranków z kotem. Zazwyczaj wstaję około 7.30, jednak budzik mam nastawiony na godzinę wcześniej (zawsze chcę wstać wcześnie, zjeść śniadanie i nie spieszyć się na tramwaj, ale oczywiście nigdy mi się to nie udaje). Marks szybko się zorientował, co oznacza budzik, wiec jak tylko ja lub moj chlopak go wyłączymy, ten wskakuje do łóżka i zaczyna. Co interesujące, męczy - jakkolwiek słodkie by to nie było - tylko mnie, czego moj chłopak mi trochę zazdrości. Ugniata mnie łapkami (nie obcięłam mu nadal pazurków, wiem, że powinnam, ale boje zrobić mu krzywdę), włazi na mnie, ociera się o moją twarz, kładzie mi się głową przy policzku, liże mnie po włosach, nawet próbuje mi się kłaść na głowie, ale ostatecznie albo wlazi mi pod kołdrę, pod rękę, albo kładzie mi się wokół głowy. Dobra, uwielbiam to, ale chciałabym nie musieć wstawać po tych miziankach, kiedy oni, i Marks, i mój chłopak, mogą sobie zostać pod kołdrą ;p
Obrazek
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Wto mar 04, 2014 21:03 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Jaki pysiulek, aaaaa :1luvu:

Okazuje Ci swoją miłość, to naprawdę miłe. A koty to wspaniałe zwierzęta :)

bea3

 
Posty: 4159
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

Post » Wto mar 04, 2014 21:26 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

yadire pisze:Nie umiem ocenić, jak bardzo był zarobaczony. Kiedy do mnie trafił miał powiększone węzły chłonne i lekki katarek, ale o ile dobrze rozumiem, to mogę być zarówno objawy kociego kataru, jak i wynik zarobaczenia. W trakcie odrobaczania dostał antybiotyk, po ktorym węzły wróciły do normalnej wielkości, a potem właśnie tę ostatnią porcję tabletek i do tej pory nic się nei pojawiło.
Nie było ich chyba tak dużo, bo w kupkach wychodzilo tak ze cztery, w sensie jeden robal na jedną kupę (tak, bardzo dokładnie oglądałam co tam było, bo byłam mega przerażona, jako - nadal - początkująca kocia mama). Potem przerwa, po tygodniu od kolejnej porcji nastepna, tylko ilość tych robali się zmniejszała. Ostatnim razem był już tylko jeden.

Ja tez miałam mało robali w kupie. Ale glisty składały jaja i jak już myślałam że jest ok to po m-cu były następne robale. Dopiero profender pomógł bo on działa miesiąc w organizmie kota i nawet te jaja wyniszczy. Więc polecam :)

A fotka śliczna :)
Amy u mnie jak uslyszy budzik to też przychodzi i mnie dobudza żeby jej dać jeść :)
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18200
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Sob mar 08, 2014 16:43 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Jak tam Marksio?

bea3

 
Posty: 4159
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

Post » Czw mar 13, 2014 20:14 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Jak tam Marksio?

Robali na razie nie ma śladu. Jutro idziemy na szczepienie (i ponowne założenie zagubionej książeczki zdrowia...). Powoli zaznajamiam go z pozostałymi kotami mieszkającymi w naszym domu, tj. z tym jednym, który chce się poznać, bo drugi w ogóle nie jest zainteresowany. Krzysiu, ten chcący, to biały gigant, 7-latek, ze trzy razy większy od Marksia, a mimo to, ten mój mały szkrab na niego syczy. Tamten pozostaje niewzruszony i co najwyżej go olewa. Fakt, że ich kontakty wyglądają na razie tak, że Ada (własciciela Krzysia) trzyma go na kolanach, a ja trzymam na swoich Marksa i sobie plotkujemy. Chociaż raz puściliśmy ich obu na korytarz, ja rzecz jasna zaczęłam panikowac, ze na pewno się na siebie rzucą, ale tylko się obwąchiwały zza rowerów (u nas w domu na każdego człowieka przypada pół kota i półtora roweru).
Zastanawia mnie jedna rzecz. Jak tylko ktoś z nas, ja lub mój partner, wejdziemy do pokoju, Marks od razu rzuca się z krzykiem, że jest głodny (widać to po tym, że biegnie do szafki z jego jedzeniem). Zastanawiam się, na ile jest to próba charakterów, a na ile faktyczny głód. Sądząc po tempie przybierania na masie, raczej nie jest wychudzony, wet powiedział nawet, że jest dość zaokrąglony i żeby pilnować stałych pór posiłków. Robimy tak: dostaje rano (około 8, chyba że jest wyjątkowo upierdliwy, wówczas nieco wcześniej), potem około 14, a następnie 20 (ten ostatnia posiłek zdarza się później, zależy kiedy wracamy do domu). Dostaje zazwyczaj łyżkę suchego za każdym razem (tak nie-czubatą), czasami daję mu mokre, a jeśli gotuję sobie jakieś warzywa na zupę (jestem weganką, więc zdarza mi się dość często) to rozgotowuję mu bez soli kawałek ziemniaka, marchewki lub co tam mam w garnku, oczywiście dostaje to wymieszane z mięsną karmą, bo (sprawdzałam) samych warzyw nie tknie (no chyba że jest to avokado). Oczywiście za każdym razem wymieniam mu wodę - zauważyłam zresztą, że jak na kota, to on wyjątkowo dużo pije. Po jedzeniu zawsze żebrze o więcej, ale uspokaja się dość szybko, zwłaszcza jak może (jak teraz) wejść komuś na kolana.

Skoro jestem przy jedzeniu, to wspomnę jeszcze, że pasjami uwielbia chleb. Rzuca się, dosłownie, na mnie, kiedy próbuję zjeść kanapkę. Przedwczoraj wróciłam do domu i znalazłam na podłodze wygrzebaną z jakieś torebki zeschniętą bułkę, do połowy zjedzoną. Cwaniak nawet zdjął z niej worek foliowy. A ja nauczyłam się wszystkie torby odkładać poza jego zasięgiem.

Co jeszcze...
Uwielbia grzać się w słońcu, a że nasz pokój wychodzi na południowy wschód, to od samego rana wyleguje się na podłodze, futerale od gitary, krześle... Kiedy mu się znudzi, włazi nam do łóżka i kładzie się między nami. Dzisiaj bezczelnie położył mi się na twarzy ;) Wiem, że nie powinnam pozwalać na takie zachowanie, jednak nie zamierzam go oduczać wchodzenia mi do łóżka.

Zdjęcia dorzucę później, bo mam jakiś problem z połączeniem...
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Czw mar 13, 2014 20:33 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

I jeszcze jedna rzecz. Marksio jest cudowny ze swoim słodkim mruczeniem, wsuwaniem się pod kołdrę, wtulaniem się w szyję i całą resztą, jednak tymi czułościami darzy tylko mniej, mój partner może go najwyżej wziąć na ręce i czasem uda się go rozmruczeć. Czy jest jeszcze jakaś szansa, że Marks jego będzie traktował podobnie?
Oboje go karmimy, on spędza z nim więcej czasu, bo pracuje w domu, ja mam mnóstwo zajęć poza. Ja sprzątam mu kuwetę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
(wybaczcie samostrzałki, ale on mało kiedy siedzi spokojnie)
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Pt mar 14, 2014 12:07 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

jaki uroczy :D Zazdroszczę takiego przytulaka, mój to kompletne przeciwieństwo :P
Obrazek

Patikujek

 
Posty: 787
Od: Czw kwi 05, 2007 21:09
Lokalizacja: Zabrze :)

Post » Pt mar 14, 2014 14:10 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

To pierwszy "mój" kot i muszę przyznać, że przerósł moje najśmielsze oczekiwania, zwłaszcza że znaleziony na ulicy. Bardzo szybko się z nami oswoił, teraz nawet tak nam ufa, ze zsuwa mi się z kolan albo rąk w taki sposób, że połowa ciała mu swobodnie dynda, najczęściej głową w dół :)
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 16 gości