przeglądam forum już od dłuższego czasu, ponieważ od jesieni przygotowywałam się do adopcji kota. los chciał, że wracając ze spotkania adopcyjnego, znalazłam na ulicy przestraszoną i wyziębioną kocią biedę. zabrałam go, rzecz jasna, bo w domu już i tak stała przygotowana kuweta, żwirek, zabawki, tylko jedzenia nie miałam jeszcze.
początkowo zabrałam go z zamiarem oddania go komuś bardziej doświadczonemu, miał wtedy 4-5 miesięcy (huhu, "wtedy", teraz ma miesiąc wiecej ;p ), bo ja chciałam przygarnąć dorosłego, odchowanego kota. jak się jednak łatwo domyślić, znajda podbiła moje serce w ciągu kilku godzin, rozkochał też w sobie mojego sceptycznie nastawionego partnera.
początkowo miał być jedynym kotem w domu, jednak w tym samym czasie zbiegły się przeprowadzki, które zaowocowały tym, że mamy w domu pięć osób i trzy koty. wynajmujemy wspólnie mieszkanie, każdy kot ma swój pokój i swoich ludzi.
ostatni miesiąc był przede wszystkim jednym wielkim odrobaczaniem. teraz czekamy na efekty czwartej bodajże serii tabletek, jak na razie kupki są czyste.
marks to mała przylepa. budzę się, bo on leży koło mojej twarzy i mruczy albo ugniata poduszkę śliniąc się na mój policzek

nie znam się na kotach, ale nie spotkałam się do tej pory z tym, żeby kot z taką ochotą pozwalał aplikować sobie lekarstwa za pomocą strzykawki. bałam się, że będzie to jedna wielka trauma z ganianiem po pokoju i owijaniem w szmatę, a wystarczy wziąć na ręce, wstrzyknąć do pyszczka, a ten za chwilę znów zaczyna mruczeć.
a jego ulubionym przysmakiem jest skórka od chleba.
na razie czekamy ze sterylizacją, zresztą trochę nie wiem do jakiego weterynarza się zwrócic, żeby było bezpiecznie i nie za drogo.
http://i69.photobucket.com/albums/i48/y ... 770546.jpg
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... 5077d50940
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... 1aa18f9e3d
na ostatnim zdjeciu mozna zauwazyc brak paluszka w tylnej lapce. taki juz do mnie trafil. nie mial problemow z chodzenie, kuleje czasem troche jak cos zbroi, ale to raczej nie wynika z bolu. fakt, ma na lapce wyczuwalne zgrubienie, ale wyglada to bardziej na zle zrosniety uraz. zastanawiam sie jednak, w jaki sposob taki mlody kot mogl sie bardzo skaleczyc...