półtora roku temu wzięliśmy (ja i syn) ze schroniska kota. Pięknego buraska, 5 - miesięcznego.
wyczekiwany, wymarudzony, pomimo alergii syna (która zreszta minęła jak ręką odjął)

zadomowił się, jest uwielbiającym mizianie kotem, śpi z nami, lubi się bawić, zabieramy go w lecie
na działkę - łazi po drzewach i jest szczęśliwy

i jest niewybredny

ale... w nocy - jak tylko położę się do łóżka - mogę nie spać do 3 nad ranem i łazi za mną po mieszkaniu, śpi,
gapi się ze mną w komputer i jest grzeczny - ale jak tylko sie położe - zaczyna rozpieprzać wszystko co mam w sypialni -
kwiatki (już kilka odżałowałam), ramki ze zdjęciami, pudełka kartonowe pod łóżkiem (zamieniłam już część na plastikowe - ale też gryzie), zrzuca wszystko z mojej szafki nocnej (a jest tego minimum - lampka, świecznik, pudełko), i co najgorsze
dobiera się do moich książek - a jestem bibliofilką - i stałam sie ostatnio zakladniczka wlasnej sypialni - śpię za zamknietymi drzwiami - a on pol nocy drapie - żadne rozwiązanie..
nie pomaga nic - bawienie sie kilka godzin dziennie - zeby się wybiegal, psikanie wodą, używanie Apsika...
nie wiem co mam robić
bo jestem u kresu sił
help
Patrycja