Myślę, ze powinnam napisać kilka słów ...
Przede wszystkim podziękować wszystkim, którzy wspierali Smokoty - nie tylko finansowo, rzeczowo, "miejscówkowo" ale też dobrym słowem. Wszystko to dawało sił do działania!
Pamiętacie akcję sprzed dwóch lat? To było niesamowite! Nagle, w jednym momencie potrafiliśmy się zmobilizować i działać skutecznie jak dobrze zgrany zespół! Choc wydawało się niemal niemożliwe ratować na odległość osamotnione koty, to jednak udało się wszystko dograć. Bo to przeciez było ratowanie naszych przyjaciół, których życie już wcześniej splotło się z naszymi losami. Przyjaciół poznaje się w biedzie!
Właściwie wątek Villena i Smokotów można by zakończyć w tym miejscu ... Każdy z nich znalazł już swoje miejsce - czy to na ziemi, czy w lepszym świecie.
Jeśli administracja pozwoli, prosiłabym o pozostawienie wątku otwartego - myślę, że każdy zaangażowany w akcję pomocy Smokotom ucieszy z fotek Bercika i Marutka podrzucanych co jakiś czas.
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za pomoc!
Ostatnie fotki Odisia - już chorego, ale jeszcze z radością korzystającego ze słoneczka i trawki