Jak Szelma KOTY tresowała - ufff.... s.56
Natchniona optymizmem przez tych, którzy Maincoony znają i kochają, postanowiłam Dyzia nauczyć/oduczyć kilku rzeczy:
Pakowanie się na stół
Hodowca mówił, żeby patrzeć mu głeboko w oczy i powtarzać dobitny głosem "NIE_WOLNO. NIE_WOLNO".
Dyzio na stole - podchodzę i mówię patrząc mu głęboko w oczy
"NIE_WOLNO. NIE_WOLNO". Na co Dyzio
w sensie - a ja mam cię głęboko gdzieś!
Psikanie wodą z ukrycia nie dało rezulatów - kot namiętnie włąził na stół, bo to przecież najlepszy punkt obserwacyjny.
Zdesperowani, zmęczeni ciągłym zganianiem kota, zaopatrzyliśmy się z Tomim w pewnym szwedzkim markecie
w taką ich niby-ozdobę: coś w rodzaju łapy na długaśnym patyku (metka mówiła, że to kwiat, ala dla nas to łapa
). Przez jakiś czas nie trzeba było się z wyrka przed telewizorem podnosić, żeby kota zgonić - łapa szła w ruch a kocisko zeskakiwało na podłogę.
Po wielu bezowocnych próbach okazało się, że najlepiej się sprawdza stare dobre "PSIK!!" połączone z klaśniećiem w dłonie. Kot wparwdzie patrzy pogardliwie, ale złazi. PO czym znowy włazi, i znowu złazi. I tak sobie te zniewagi odbija, bo na stole.. NOCUJE..
cdn..
Pakowanie się na stół
Hodowca mówił, żeby patrzeć mu głeboko w oczy i powtarzać dobitny głosem "NIE_WOLNO. NIE_WOLNO".
Dyzio na stole - podchodzę i mówię patrząc mu głęboko w oczy
Psikanie wodą z ukrycia nie dało rezulatów - kot namiętnie włąził na stół, bo to przecież najlepszy punkt obserwacyjny.
Zdesperowani, zmęczeni ciągłym zganianiem kota, zaopatrzyliśmy się z Tomim w pewnym szwedzkim markecie
Po wielu bezowocnych próbach okazało się, że najlepiej się sprawdza stare dobre "PSIK!!" połączone z klaśniećiem w dłonie. Kot wparwdzie patrzy pogardliwie, ale złazi. PO czym znowy włazi, i znowu złazi. I tak sobie te zniewagi odbija, bo na stole.. NOCUJE..
cdn..
