Witam wszystkich Forumowiczów. Zakładam ten wątek, gdyż potrzebuję porady odnośnie moich dwóch kotów.
Dla przejrzystości opiszę moją sytuację w punktach.
1. kot Ernest: 18- miesięczny kocur perski, kastrowany w wieku 6 miesięcy, odrobaczony i szczepiony, zdrowy, miły, nieco zachowawczy ale przytulasek. Ponieważ moja laba się skończyła, dziecko poszło do przedszkola a ja do pracy, powzięłam decyzję o dokoceniu. Poszukiwałam kotka w wieku ok. 5-7 miesięcy, raczej koteczki. I znalazłam..
2. kotka Dorotka: ok. 7 miesięcy, odbita przez moją przyjaciółkę z miejsca na wsi gdzie kotów mnóstwo, goniły ją od jedzenia, była zabiedzona. Mam ją od miesiąca. Milutka, energiczna, nieco histeryczna

gryzie kiedy chce żeby ją głaskać, a głaskanie to jej ulubione zajęcie. Tego zwyczaju próbuję ją oduczyć.
3. pierwsze spotkanie kotów odbyło się bez agresji, Ernest był zdziwiony i bardzo ciekawski, Dorotka może ze 3 razy prychnęła. Po 3 dniach pierwsze, nieśmiałe próby zabawy.
4. teraz, po miesiącu ich wspólnego bytowania sytuacja wygląda następująco: przez większość dnia koty łażą obok siebie, czasem się niufną i idą dalej, bardzo rzadko ale jednak- odpoczywają razem. Jedzą razem. Erneścik jest ustępliwy: podzielił się swoimi miejscami odpoczynku, zabawkami, od miski raczej odejdzie, nie zawalczy odsunięty przez Dorotkę. Problemu z kuwetą nie ma, kuwet w domu 3 ale koty korzystają wspólnie ze wszystkich.
5. ALE! nadchodzi czas aktywności i tu zaczynają się moje nerwy... cisza w domu a tu nagle ŁUBUDUBU!!! koty się gonią

przeważnie goni Ernest, dopada Dorotkę, kotłowanina, kotka się wydrze, odskakują od siebie, ona ucieka, on ją goni. Czasem choć rzadziej to on ucieka. Często ona ucieka pod ławę lub fotel i tam siedzi. On czeka aż ona wyjdzie. Kiedy to się stanie, są kolejne zapasy i kolejna gonitwa. Czasem to wygląda jakby on nie chciał żeby ona z tego ukrycia wylazła (ale wiecie, persie pychole zawsze wyglądają jak wkurzone). Ona czasem tak się wysunie w pół spod tej ławy i paca go łapciami. Często to ona zaczepia go do zabawy. Niestety tydzień temu kotka dostała ruję. od razu poszłyśmy na zastrzyk, ale zanim on zadziałał, minęły 3 dni. Ten okres wprowadził sporo zamieszania i nerwów w relacje kotów. Myślę że gdyby on ją zastraszał i gdyby to była agresja to ona zachowywałaby się nerwowo, prawda? A tymczasem poza okresami zwanymi przeze mnie ŁUBUDUBU, w domu jest spokój i koty wyglądają na zadowolone i zrelaksowane. Pewnie zaraz powiecie że sama sobie odp na pytanie. Ale on waży 6 kg, ona ledwie 2,5. Chcę mieć pewność że to co się między nimi dzieje nie powoduje u żadnego z nich dyskomfortu, chcę aby obydwa koty były szczęśliwe. Jeśli ktoś z Was wykazał aż tyle cierpliwości, żeby doczytać do końca, proszę o chociażby krótkie odpowiedzi: mamy problem czy nie?