Bardzo się cieszę
Tymczasem my dziś znowu do weta
Jeździmy z Florkiem średnio dwa razy w tygodniu. Prawe oczko, które na początku było dużo zdrowsze jest w tej chwili bardzo, bardzo chore
Jest wrzód na rogówce, jakieś dwie dziurki w niej też są. Niestety na rogówce pojawiają się też coraz większe, i coraz więcej ich jest, naczynia krwionośne. Żeby się wycofały trzeba podać steryd. Niestety przy tak mocno uszkodzonej rogówce nie można tego zrobić. Musimy się liczyć z tym, że może Florian oko stracić
Albo, że będzie ono trwale uszkodzone. No nic, wciąż walczymy. Ale z Florkiem nie tylko taki mamy problem. Otóż Florek robi rzadkie kupy
Tak co drugą, co trzecią, czasem każdą. Nie ma biegunek, absolutnie ale jak już walnie kupę bywa ona totalnie luźna. I puszcza bąki. Ooookkrrrropne! Śmierdzące obrzydliwe. I zawsze nam pod nos
Od minionego weekendu, w sumie będzie dziś równy tydzień jak Florek wypił ostatnią butlę z mięskiem. Odstawiliśmy smoka definitywnie. Jest płacz. Jest ciumkanie swojej własnej stopy. Mnie pęka serce ale już nie czas na butlę ze smokiem. Z miseczki je ładnie. Niestety nie umie pić, misek z wodą się boi. A fontanna to już musi chyba mordować koty
Nie jada też chrupek. W ogóle. Chrupki generalnie nie nadają się do jedzenia. I już.
Ja chyba zeświruję.